Udało się pojeździć; początkowo pogoda nie zachęcała do wyjścia na rower, ale im później tym lepiej. Już o 1600 można było wyjść na rower, co też Roch uczynił. Nie planował jechać nigdzie daleko bo nie wiedział kiedy spadnie deszcz. Przewiózł się po mieście, zahaczył o Pniowiec i wrócił do domu.
Oczywiście nikt nie jeździł z Rochem, ale do tego już zdążył się przyzwyczaić i nie było to dziwne. Po powrocie do domu posiedział trochę na programem, a później już tylko przeglądał Internet, bo jakoś dopadł go leniwiec.
Roch pozdrawia Czytelników.
sobota, 30 maja 2009
Przerwa w opadach
Labels:
Pniowiec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 29 maja 2009
Stopniowe wygaszanie i inne zajęcia
Jakoś tak się złożyło, że Roch znowu zapomniał o wczorajszej notce, a dziś też nie było lekko z przypomnieniem sobie o tym, że Roch należy do bloggerów (bo chyba może tak napisać?) i trzeba dbać o swój kawałek w Internecie. W ostatnim czasie sporo się dzieje u Rocha i na rower nie ma zbytnio czasu, ale pogoda doskonale go rozumie i sprezentowała mu deszcz, żeby pragnienie pedałowania było mniejsze.
Poza tym, że Roch nie wie w co ręce włożyć to jeszcze dostał propozycję zrobienia strony internetowej dla “znajomej znajomego” ale – z racji swojej awersji do tworzenia stron i barku czasu – musiał odmówić, ale nie żałuje. Roch wyznaje zasadę, że trzeba mieć przyjemność z tego co się robi, a robienie stron Rochowi nie sprawia przyjemności.
W międzyczasie, często zwanym odpoczynkiem, Roch wyłączył swój stary blog, bo po co Google ma go indeksować jak tam nic się już nie dzieje. Jednak nie został on skasowany, bo dowód dla małych Rochów musi zostać, poza tym sentyment nie pozwala Rochowi wcisnąć “Delete” i wygasić go całkowicie i permanentnie.
Roch pozdrawiam Czytelników.
Poza tym, że Roch nie wie w co ręce włożyć to jeszcze dostał propozycję zrobienia strony internetowej dla “znajomej znajomego” ale – z racji swojej awersji do tworzenia stron i barku czasu – musiał odmówić, ale nie żałuje. Roch wyznaje zasadę, że trzeba mieć przyjemność z tego co się robi, a robienie stron Rochowi nie sprawia przyjemności.
W międzyczasie, często zwanym odpoczynkiem, Roch wyłączył swój stary blog, bo po co Google ma go indeksować jak tam nic się już nie dzieje. Jednak nie został on skasowany, bo dowód dla małych Rochów musi zostać, poza tym sentyment nie pozwala Rochowi wcisnąć “Delete” i wygasić go całkowicie i permanentnie.
Roch pozdrawiam Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 27 maja 2009
Pogorszenie pogody
Od rana chmurzyło się, wiało i dmuchało. Pogoda zapowiedziała Rochowi, że dzisiaj rower odpoczywa, a Roch razem z nim. W związku z tym Roch próbował zagospodarować nadmiar swojego wolnego czasu. Jednak dopadła go niemoc twórcza i postanowił, że poza minimalnymi czynnościami na forum Elektrody, nie będzie robił nic co wymaga jakiegoś wysiłku.
W międzyczasie rozglądał się za jakimś nowym projektem, bo jak już robić to robić na całego. Jutro Roch wydrukuje schemat programatora i – o ile dławik dojedzie – zacznie go składać. Do tego czasu Roch powstrzymuje się od jakiejkolwiek aktywności, nie licząc wypadów z Aliną, ale to oczywista oczywistość.
Roch pozdrawia Czytelników.
W międzyczasie rozglądał się za jakimś nowym projektem, bo jak już robić to robić na całego. Jutro Roch wydrukuje schemat programatora i – o ile dławik dojedzie – zacznie go składać. Do tego czasu Roch powstrzymuje się od jakiejkolwiek aktywności, nie licząc wypadów z Aliną, ale to oczywista oczywistość.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 26 maja 2009
Dajcie Rochowi schemat, a wszystko podłączy
Od rana Roch miał urwanie głowy. Jeśli była jakaś osoba, która mogła coś chcieć od Rocha to musiała sobie o tym przypomnieć właśnie dziś. Od rana Roch musiał świadczyć pomoc techniczną, bo to nie działa, a to działa, a działać nie powinno. Na dokładkę wysiadł domofon, a właściwie ktoś mu w tym “wysiadnięciu” pomógł.
Początkowo założenie nowego maiło zostać zlecone “fachowcowi”, ale ów fachowiec zażądał astronomicznej kwoty za podłączenie sześciu drucików. Roch postanowił, że sam podłączy i sam sobie zapłaci. Po chwili zabawy z miernikiem Roch znalazł masę, czy kluczowy element, od którego zależy najwięcej. Później z górki, czerwony to dzwonek, żółty głośnik, pomarańczowy mikrofon, brązowy otwieranie i gotowe. Panu “fachowcowi” dziękujemy.
Po podłączeniu Roch doszedł do wniosku, że choroba zwana elektroniką na coś się przydała. Poza tym, że Roch składa robota to jeszcze potrafi przeczytać schemat elektryczny, że o posługiwaniu się miernikiem nie wspomni.
Przyszła pora na rower, z Aliną oczywiście, jednak Roch nie miał ochoty wbijać się kask, koszulki i całą otoczkę rowerową. Dlatego kask został w domu, koszulka “cywilna” i już można zauważyć pierwsze ślady opalenizny na Rochu.
Z Aliną Roch pojechał na Dolomity i Repty. Na Reptach zaliczyli trasę zeszłorocznych zawodów i wrócili na Dolomity. Jednak Rochowi skończyło się picie i powoli usychał. Z pomocą przyszła Alina, która pokazała Rochowi wododajny hydrant, który zlokalizowany był przy straży pożarnej. Roch odżył, a i wziął zapas wody na powrót do domu.
Fajnie jeździ się z kimś żywym, a jeszcze fajniej z Aliną.
Roch pozdrawia Czytelników.
Początkowo założenie nowego maiło zostać zlecone “fachowcowi”, ale ów fachowiec zażądał astronomicznej kwoty za podłączenie sześciu drucików. Roch postanowił, że sam podłączy i sam sobie zapłaci. Po chwili zabawy z miernikiem Roch znalazł masę, czy kluczowy element, od którego zależy najwięcej. Później z górki, czerwony to dzwonek, żółty głośnik, pomarańczowy mikrofon, brązowy otwieranie i gotowe. Panu “fachowcowi” dziękujemy.
Po podłączeniu Roch doszedł do wniosku, że choroba zwana elektroniką na coś się przydała. Poza tym, że Roch składa robota to jeszcze potrafi przeczytać schemat elektryczny, że o posługiwaniu się miernikiem nie wspomni.
****
Przyszła pora na rower, z Aliną oczywiście, jednak Roch nie miał ochoty wbijać się kask, koszulki i całą otoczkę rowerową. Dlatego kask został w domu, koszulka “cywilna” i już można zauważyć pierwsze ślady opalenizny na Rochu.
Z Aliną Roch pojechał na Dolomity i Repty. Na Reptach zaliczyli trasę zeszłorocznych zawodów i wrócili na Dolomity. Jednak Rochowi skończyło się picie i powoli usychał. Z pomocą przyszła Alina, która pokazała Rochowi wododajny hydrant, który zlokalizowany był przy straży pożarnej. Roch odżył, a i wziął zapas wody na powrót do domu.
Fajnie jeździ się z kimś żywym, a jeszcze fajniej z Aliną.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity,
Radzionków,
Repty
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 25 maja 2009
Esy-floresy
Do tej pory Roch myślał, że los już podjął decyzję i skazał go na wieczną, samotną jazdę na rowerze, bez żywego towarzysza, bez słuchawek i bez jakiejkolwiek nadziei, że coś w tej sprawie drgnie. Zaczynał nawet akceptować ten stan rzeczy tłumacząc sobie, że tak ma być, skoro Roch jest jedynakiem to i na rowerze towarzystwo jest mu niepotrzebne.
Jednak wraz z końcem miesiąca coś drgnęło, los zaczął uśmiechać się do Rocha, a on sam też częściej się uśmiecha, bo każde spojrzenie na rower przywołuje ostanie wypady rowerowe, ale już nie w pojedynkę tylko we dwójkę. Tak się stało, że znalazła się osoba, która chce towarzyszyć Rochowi w rowerowaniu. Dzięki temu Roch odkrył rower na nowo, poznał nowy smak roweru, który do tej pory był zarezerwowany dla innych.
Tak się złożyło, że dziś Roch wybrał się wspólnie z Aliną na Chechło, a stamtąd laskiem na Świerklaniec. Na Świerklańcu trochę się pokręcili i pojechali do Piekar Śląskich, a potem – przez Księżą Górę – wrócili Radzionkowa, gdzie umówili się na następny wypad i powiedzieli sobie “do następnego”. Roch chciał jeszcze zaliczyć Dolomity, ale ostatecznie skierował się ku domowi.
W kwestii zawodów Roch umieścił stosowną informację na blogu, jeśli ktoś byłby zainteresowany (niekoniecznie startem) to Roch poda więcej informacji, a także odpowie na wszelkie pytania. Start Rocha nie wchodzi w grę, waga i lenistwo nie pozwalają mu na ściganie się w jakiejkolwiek kategorii wiekowej, aczkolwiek zdjęcia na pewno się pojawią.
Roch pozdrawia Czytelników.
Jednak wraz z końcem miesiąca coś drgnęło, los zaczął uśmiechać się do Rocha, a on sam też częściej się uśmiecha, bo każde spojrzenie na rower przywołuje ostanie wypady rowerowe, ale już nie w pojedynkę tylko we dwójkę. Tak się stało, że znalazła się osoba, która chce towarzyszyć Rochowi w rowerowaniu. Dzięki temu Roch odkrył rower na nowo, poznał nowy smak roweru, który do tej pory był zarezerwowany dla innych.
Tak się złożyło, że dziś Roch wybrał się wspólnie z Aliną na Chechło, a stamtąd laskiem na Świerklaniec. Na Świerklańcu trochę się pokręcili i pojechali do Piekar Śląskich, a potem – przez Księżą Górę – wrócili Radzionkowa, gdzie umówili się na następny wypad i powiedzieli sobie “do następnego”. Roch chciał jeszcze zaliczyć Dolomity, ale ostatecznie skierował się ku domowi.
W kwestii zawodów Roch umieścił stosowną informację na blogu, jeśli ktoś byłby zainteresowany (niekoniecznie startem) to Roch poda więcej informacji, a także odpowie na wszelkie pytania. Start Rocha nie wchodzi w grę, waga i lenistwo nie pozwalają mu na ściganie się w jakiejkolwiek kategorii wiekowej, aczkolwiek zdjęcia na pewno się pojawią.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Chechło,
Dobieszowice,
Piekary Śląskie,
Radzionków,
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
XIII Mistrzostwa w kolarstwie górskim Repty 2009
Zgodnie z obietnicą Roch umieszcza informacje o nadchodzących zawodach MTB.
Regulamin zawodów:
Zawody rowerowe opierają się na zasadach sportowej rywalizacji i mają charakter amatorski. Uczestnikiem wyścigu może być każdy rowerzysta posiadający sprawny rower oraz kask ochronny, nie posiadający licencji zawodnika. Osoby niepełnoletnie muszą posiadać pisemną zgodę rodziców na udział w zawodach.
Miejsce zawodów:
Zawody odbędą się na terenie parku GCR "Repty". Trasa przebiega ścieżkami parku tworząc pętlę długości 3,5 kilometra. Biuro zawodów usytuowano na Stadionie Sportowym. Przewidywany start o godzinie 11.00.
Kategorie wiekowe:
5-9 lat (1 pętla): start godzina 11.00.
10-14 lat (3 pętle): start godzina 11.30.
15-19 lat (5 pętli): start godzina 12.30.
20-30 lat (5 pętli): start godzina 14.00.
31-49 lat (5 pętli): start godzina 15.30.
50 lat i powyżej (3 pętle): start godzina 11.30.
Pracownicy GCR "Repty" (3 pętle): start godzina 11.30.
Dekoracja nastąpi 20 minut po zakończeniu wyścigu w danej kategorii. Czas trwania poszczególnych wyścigów może ulec zmianie.
Regulamin zawodów:
Zawody rowerowe opierają się na zasadach sportowej rywalizacji i mają charakter amatorski. Uczestnikiem wyścigu może być każdy rowerzysta posiadający sprawny rower oraz kask ochronny, nie posiadający licencji zawodnika. Osoby niepełnoletnie muszą posiadać pisemną zgodę rodziców na udział w zawodach.
Miejsce zawodów:
Zawody odbędą się na terenie parku GCR "Repty". Trasa przebiega ścieżkami parku tworząc pętlę długości 3,5 kilometra. Biuro zawodów usytuowano na Stadionie Sportowym. Przewidywany start o godzinie 11.00.
Kategorie wiekowe:
5-9 lat (1 pętla): start godzina 11.00.
10-14 lat (3 pętle): start godzina 11.30.
15-19 lat (5 pętli): start godzina 12.30.
20-30 lat (5 pętli): start godzina 14.00.
31-49 lat (5 pętli): start godzina 15.30.
50 lat i powyżej (3 pętle): start godzina 11.30.
Pracownicy GCR "Repty" (3 pętle): start godzina 11.30.
Dekoracja nastąpi 20 minut po zakończeniu wyścigu w danej kategorii. Czas trwania poszczególnych wyścigów może ulec zmianie.
Labels:
Zawody
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
sobota, 23 maja 2009
Z Oną na rowerach
Pogoda dopisała, choć niebo było pokryte cumulusami, które złowrogo spoglądały z góry na Rocha, ale nic nie wskazywało na to, że zacznie padać. Roch, oczywiście, pojechał sam, ale rozpuścił wieści, że pomyka na rowerze. Trasa standardowa: Radzionków, Dobieszowice, Świerklaniec i Nowe Chechło. Po powrocie Roch spojrzał na telefon, który informował Rocha, że dostał wiadomość.
Okazało się, że Ona chciała towarzyszyć Rochowi, ale cichy dzwonek i głośny wiatr spowodowały, że Roch nie usłyszał dźwięku nadchodzącej wiadomości. Nie pomógł nawet wibrator, który nie potrafił odpowiednio połechtać Rocha.
Na szczęście Ona nadal wykazywała chęć pojeżdżenia z Rochem. Spotkanie nastąpiło w miejscu zamieszkania, z którego wspólnie udali się na Świerklaniec. To było drugie podejście do Świerklańca, ale w takim towarzystwie to i trzeci, czwarty i dziesiąty raz byłby tak samo fajny. Ze Świerklańca pojechali na Chechło, a stamtąd do Miasteczka Śląskiego, z którego wrócili do Tarnowskich Gór.
Roch bał się spojrzeć na licznik, ale widział, że kilometrów jest sporo, ale w dobrym towarzystwie kilometry szybko lecą, a i jaka większa chęć do jeżdżenia jest. Już umówili się na poniedziałek i już Roch nie może się doczekać.
Oczywiście tajemniczą Oną jest Alina, z którą Roch często pomykał na rowerze, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że znowu Roch i Alina będą wspólnie śmigać na rowerach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Okazało się, że Ona chciała towarzyszyć Rochowi, ale cichy dzwonek i głośny wiatr spowodowały, że Roch nie usłyszał dźwięku nadchodzącej wiadomości. Nie pomógł nawet wibrator, który nie potrafił odpowiednio połechtać Rocha.
Na szczęście Ona nadal wykazywała chęć pojeżdżenia z Rochem. Spotkanie nastąpiło w miejscu zamieszkania, z którego wspólnie udali się na Świerklaniec. To było drugie podejście do Świerklańca, ale w takim towarzystwie to i trzeci, czwarty i dziesiąty raz byłby tak samo fajny. Ze Świerklańca pojechali na Chechło, a stamtąd do Miasteczka Śląskiego, z którego wrócili do Tarnowskich Gór.
Roch bał się spojrzeć na licznik, ale widział, że kilometrów jest sporo, ale w dobrym towarzystwie kilometry szybko lecą, a i jaka większa chęć do jeżdżenia jest. Już umówili się na poniedziałek i już Roch nie może się doczekać.
Oczywiście tajemniczą Oną jest Alina, z którą Roch często pomykał na rowerze, a wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują, że znowu Roch i Alina będą wspólnie śmigać na rowerach.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Chechło,
Miasteczko Śląskie,
Nowe Chechło,
Radzionków,
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 22 maja 2009
Pączek pączka pogania
Niewykorzystane szanse obracają się przeciwko nam, do takiego wniosku doszedł Roch, kiedy okazało się, że deszcz skutecznie pokrzyżuje Rocha plany co do wypadu z Oną na rowerze. Czasem słońce wychodziło, ale był to tylko miły przerywnik w burzach i opadach deszczu.
W związku z tym, że Rochowe skrzydła zostały podcięte postanowił zasiąść do programowania, ale tak na poważnie. W tym calu zrobił sobie kawę, wziął przekąskę w postaci pączka i zasiadł do monitora. Kiedy pączek się skończył Roch stwierdził, że dobrze mu idzie i wziął drugiego. Jednak w połowie pączka skończyła się kawa. Bojąc się, że serce Rocha nie wytrzyma drugiego kubka nalał sobie czegoś zielonego co nie zdążyło uciec z lodówki.
Drugi pączek zastał popchnięty trzecim, a trzeci czwartym. Jako, że zapas pączków się skończył Roch dolał sobie zielonego i stwierdził, że teraz tylko o wodzie będzie jechał, jak pustelnik jakiś w swojej pustelni otoczony korzonkami, robaczkami i motylkami. Kiedy w pęcherzu Rocha znalazła się cała zawartość butelki przyszedł czas na odpoczynek, po którym Roch dał sobie spokój. Program rozrósł się znacznie i widać całkiem bliski koniec.
Tak więc Roch nie nudził się, choć weekend na rowerze jest murowany.
Roch pozdrawia Czytelników.
W związku z tym, że Rochowe skrzydła zostały podcięte postanowił zasiąść do programowania, ale tak na poważnie. W tym calu zrobił sobie kawę, wziął przekąskę w postaci pączka i zasiadł do monitora. Kiedy pączek się skończył Roch stwierdził, że dobrze mu idzie i wziął drugiego. Jednak w połowie pączka skończyła się kawa. Bojąc się, że serce Rocha nie wytrzyma drugiego kubka nalał sobie czegoś zielonego co nie zdążyło uciec z lodówki.
Drugi pączek zastał popchnięty trzecim, a trzeci czwartym. Jako, że zapas pączków się skończył Roch dolał sobie zielonego i stwierdził, że teraz tylko o wodzie będzie jechał, jak pustelnik jakiś w swojej pustelni otoczony korzonkami, robaczkami i motylkami. Kiedy w pęcherzu Rocha znalazła się cała zawartość butelki przyszedł czas na odpoczynek, po którym Roch dał sobie spokój. Program rozrósł się znacznie i widać całkiem bliski koniec.
Tak więc Roch nie nudził się, choć weekend na rowerze jest murowany.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 21 maja 2009
Zero roweru
Tak pechowo się złożyło, że to Rocha próbowano wyciągnąć na rower, a on nie mógł. Zarzekał się, że dziś będzie wolne, ale plany musiały zostać zweryfikowane. Cały dzień Roch jeździł, a to do miasta, a to do Marketu, a popołudniu stwierdził, że nic mu się już nie chce i nie poszedł na rower.
Z osobą, która proponowała Rochowi rower umówił się na jutro i ma nadzieję, że jutro Ona znajdzie czas, aby z Rochem trochę pośmigać. Jutro jest piątek więc nic nie powinno się dziać, ale na wszelki wypadek Roch zamknął telefon i kluczyk od samochodu w szufladzie. Gdyby co to “nie mam, nie wiem, zarobiony jestem i w ogóle”. Jutro Roch jeździ na rowerze i ma ogromną nadzieję, że nie sam.
Roch pozdrawia Czytelników.
Z osobą, która proponowała Rochowi rower umówił się na jutro i ma nadzieję, że jutro Ona znajdzie czas, aby z Rochem trochę pośmigać. Jutro jest piątek więc nic nie powinno się dziać, ale na wszelki wypadek Roch zamknął telefon i kluczyk od samochodu w szufladzie. Gdyby co to “nie mam, nie wiem, zarobiony jestem i w ogóle”. Jutro Roch jeździ na rowerze i ma ogromną nadzieję, że nie sam.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 20 maja 2009
Więcej ryb, Rochu
Tak się jakoś nieszczęśliwie złożyło, że Roch zapomniał wczoraj uzewnętrznić się publicznie. Spowodowane było to faktem, że Roch kończył cześć projektową i przymierzał się do części “trawiąco-lutowniczej”, a zatem musiał skompletować co bardziej egzotyczne układy, musiał przygotować wydruk, pliki PDF, wgrać na pendrive, a po tym wszystkim Roch chciał tylko wyciągnąć gnaty przed siebie i iść spać w poczuciu prawie spełnionego obowiązku.
Dziś Roch odebrał paczkę, zamówił kolejną, w międzyczasie naprawił światło w samochodzie, a popołudniu poszedł na rower bo pogoda dopisała i szkoda było siedzieć w domu. Roch wybrał się na Dolomity, tam trochę kółek pokręcił i pojechał na Repty. Ponownie zrobił kilka rundek i wrócił do domu. Samemu jakoś nudno się jeździ, a środki na zakup słuchawek zostały przekazane na elektronikę. Zakup znowu się przeciągnie, a Roch zaczyna sam do siebie mówić. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu.
Na jutro plan jest jeszcze prostszy; odwiedzić zaprzyjaźniony PWiK, później pojeździć i tyle. Roch nie planuje świadczyć żadnych usług, konsultacji, etc. Ma dość i przez jeden może być egoistą.
Roch pozdrawia Czytelników.
Dziś Roch odebrał paczkę, zamówił kolejną, w międzyczasie naprawił światło w samochodzie, a popołudniu poszedł na rower bo pogoda dopisała i szkoda było siedzieć w domu. Roch wybrał się na Dolomity, tam trochę kółek pokręcił i pojechał na Repty. Ponownie zrobił kilka rundek i wrócił do domu. Samemu jakoś nudno się jeździ, a środki na zakup słuchawek zostały przekazane na elektronikę. Zakup znowu się przeciągnie, a Roch zaczyna sam do siebie mówić. Dobrze, że nikogo nie było w pobliżu.
Na jutro plan jest jeszcze prostszy; odwiedzić zaprzyjaźniony PWiK, później pojeździć i tyle. Roch nie planuje świadczyć żadnych usług, konsultacji, etc. Ma dość i przez jeden może być egoistą.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity,
Repty
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 18 maja 2009
Próba uchwycenia momentu
Na wstępie Roch pragnie usprawiedliwić się z braku wczorajszej notki, ale pochłonął go bez reszty wyświetlacz sterowny za pomocą programu, a wszystko to made by Roch. Po wczorajszych przymiarkach, dziś Roch wziął i skasował wszystko zaczynając od samego początku. Powodem była zmiana “platformy”, która to przyśniła się Rochowi w proroczym śnie.
Najpierw jednak Roch wybrał się na rower. Pojechał na Dolomity i chciał odwiedzić Repty, ale zachmurzone niebo skutecznie go zniechęciło do tego. W tym roku Roch nie szokuje tysiącami kilometrów, porównując z tym co było rok wcześniej, Roch ma zaledwie połowę kilometrów, a i to deko naciągane jest.
Skuteczność zachmurzonego nieba była całkiem wysoka, zaraz po powrocie do domu spadł przelotny deszcz i znowu wyszło słońce, jednak Roch nie wyszedł. Wymienił wodę na balkonie, żeby ptaki miały co pić i zasiadł do komputera, jak ma to w zwyczaju. Po chwili przyleciał wróbel i zaczął się kąpać, rozlewając wodę gdzie tylko popadnie.
Zanim Roch wpadł na pomysł nagrania tej intymnej chwili wróbel już był suchy i gotowy do odlotu. Następnej próby nie było bo padły akumulatorki, ale jutro też jest dzień i może uda się coś skręcić i na Tube wrzucić.
Roch pozdrawia Czytelników.
Najpierw jednak Roch wybrał się na rower. Pojechał na Dolomity i chciał odwiedzić Repty, ale zachmurzone niebo skutecznie go zniechęciło do tego. W tym roku Roch nie szokuje tysiącami kilometrów, porównując z tym co było rok wcześniej, Roch ma zaledwie połowę kilometrów, a i to deko naciągane jest.
Skuteczność zachmurzonego nieba była całkiem wysoka, zaraz po powrocie do domu spadł przelotny deszcz i znowu wyszło słońce, jednak Roch nie wyszedł. Wymienił wodę na balkonie, żeby ptaki miały co pić i zasiadł do komputera, jak ma to w zwyczaju. Po chwili przyleciał wróbel i zaczął się kąpać, rozlewając wodę gdzie tylko popadnie.
Zanim Roch wpadł na pomysł nagrania tej intymnej chwili wróbel już był suchy i gotowy do odlotu. Następnej próby nie było bo padły akumulatorki, ale jutro też jest dzień i może uda się coś skręcić i na Tube wrzucić.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
sobota, 16 maja 2009
Spadł deszcz
We wczorajszej notce Roch zapowiedział, że spadnie deszcz i spadł. Padał tak cały dzień skutecznie uniemożliwiając wyjście na rower. W domu Roch nie miał co robić, więc w akcie desperacji poszedł do Marketu kupić płyty bo zapas się kończył, a jutro jest dzień robienia kopii zapasowych.
Po powrocie do domu Roch nadal się nudził, a gdy nicnierobienie osiągnęło maksimum Roch zabrał się kończenie programu. Zostało jeszcze troszkę do napisania, ale to już raczej kosmetyka. W poniedziałek zamówi procesorki z TME i będzie miał co robić. Płytki, lutowanie, ponowne programowanie, czyli to co Roch lubi najbardziej.
Na dziś Roch kończy jakiekolwiek działanie. Noc się zbliża i w ogóle.
Roch pozdrawia Czytelników.
Po powrocie do domu Roch nadal się nudził, a gdy nicnierobienie osiągnęło maksimum Roch zabrał się kończenie programu. Zostało jeszcze troszkę do napisania, ale to już raczej kosmetyka. W poniedziałek zamówi procesorki z TME i będzie miał co robić. Płytki, lutowanie, ponowne programowanie, czyli to co Roch lubi najbardziej.
Na dziś Roch kończy jakiekolwiek działanie. Noc się zbliża i w ogóle.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 15 maja 2009
W oczekiwaniu na deszcz
Roch wyszedł na rower, ale nie wybierał się daleko od domu bo przewidywał, że spadnie deszcz i jak zawsze się mylił. Kręcił się w okolicach domu, żeby móc uciec przed deszczem jednak Roch mógł śmiało jechać gdzieś dalej.
Znając szczęście Rocha to jutro dopiero zacznie padać bo Roch planuje zrobić jakiś większy wypad, co prawda sam, ale do tego już jest przyzwyczajony więc nie robi mu to większej różnicy. Po powrocie do domu Roch zajął się tworzeniem nowego elektronicznego pomysłu, który może uda się zakończyć. Będzie to wyświetlacz, który wyświetla informacje z komputera. O ile Rochowi wszystko się uda to w poniedziałek będzie płytka, a części w wtorek.
W terminarzu czeka jeszcze jeden projekt z wyświetlaczem, tym razem termometr do samochodu więc może uda się zrobić dwa w jednym czasie, kto wie.
Roch kończy, dziś nic się nie działo.
Roch pozdrawia Czytelników.
Znając szczęście Rocha to jutro dopiero zacznie padać bo Roch planuje zrobić jakiś większy wypad, co prawda sam, ale do tego już jest przyzwyczajony więc nie robi mu to większej różnicy. Po powrocie do domu Roch zajął się tworzeniem nowego elektronicznego pomysłu, który może uda się zakończyć. Będzie to wyświetlacz, który wyświetla informacje z komputera. O ile Rochowi wszystko się uda to w poniedziałek będzie płytka, a części w wtorek.
W terminarzu czeka jeszcze jeden projekt z wyświetlaczem, tym razem termometr do samochodu więc może uda się zrobić dwa w jednym czasie, kto wie.
Roch kończy, dziś nic się nie działo.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 14 maja 2009
W podziękowaniu za rozwój..
Do Rocha zapukał listonosz, jak to ma w zwyczaju dwa razy, i wręczył paczkę. Roch był zaskoczony nie tym, że listonosz wręczył mu paczkę, ale tym, że w ogóle raczył wdrapać się na czwarte piętro, a nie zostawił w skrzynce awizo idąc tym samym na łatwiznę.
W kopercie bąbelkowej było pudełeczko, a na nim napisane “W podziękowaniu za rozwój Elektroda.pl”. Rochowi zakręciła się łezka w oku, a jednocześnie poczuł się dumny, bo za swoją bezinteresowną pomoc, ktoś go docenił i nagrodził. Po otwarciu pudełka jego oczom ukazał się lśniący pendrive, z wygrawerowanym napisem Elektroda.pl. Aż żal nosić go w kieszeni, żeby się nie zniszczył się.
Nadeszła chyba pora, aby ujawnić się i napisać, że Roch od jakiegoś czasu jest moderatorem na forum Elektrody i sam ten fakt dużo dla Rocha znaczy, a dodatkowy “gadżet” to już szok. Nie mniej Roch czuje się zobowiązany do dalszej wytężonej pracy na rzecz rozwoju Forum, które jest jednym z niewielu miejsc, gdzie słowo “kultura” ma jeszcze jakiś sens i wartość.
Popołudniu Roch wyszedł na rower i pojechał na Repty, a potem na Dolomity. Pojeździł trochę po krzakach i wrócił do domu. Dziś nic mu się nie chciało robić, trzeba jeden dzień odpocząć, żeby ruszyć z kopyta z programem, który coraz bardziej się rozrasta, ale to dobrze.
Na zakończenie kilka zdjęć prezentu:
Roch pozdrawia Czytelników.
W kopercie bąbelkowej było pudełeczko, a na nim napisane “W podziękowaniu za rozwój Elektroda.pl”. Rochowi zakręciła się łezka w oku, a jednocześnie poczuł się dumny, bo za swoją bezinteresowną pomoc, ktoś go docenił i nagrodził. Po otwarciu pudełka jego oczom ukazał się lśniący pendrive, z wygrawerowanym napisem Elektroda.pl. Aż żal nosić go w kieszeni, żeby się nie zniszczył się.
Nadeszła chyba pora, aby ujawnić się i napisać, że Roch od jakiegoś czasu jest moderatorem na forum Elektrody i sam ten fakt dużo dla Rocha znaczy, a dodatkowy “gadżet” to już szok. Nie mniej Roch czuje się zobowiązany do dalszej wytężonej pracy na rzecz rozwoju Forum, które jest jednym z niewielu miejsc, gdzie słowo “kultura” ma jeszcze jakiś sens i wartość.
Popołudniu Roch wyszedł na rower i pojechał na Repty, a potem na Dolomity. Pojeździł trochę po krzakach i wrócił do domu. Dziś nic mu się nie chciało robić, trzeba jeden dzień odpocząć, żeby ruszyć z kopyta z programem, który coraz bardziej się rozrasta, ale to dobrze.
Na zakończenie kilka zdjęć prezentu:
Prezent od Elektroda.pl |
Roch pozdrawia Czytelników.
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 13 maja 2009
Krótki wypad
Roch wybrał się na rower późnym popołudniem bo taki miał kaprys. Chciał uskutecznić krótki, ale szybki, wypad. Pojechał na Dolomity i stamtąd pojechał na Repty. Trochę Rochowi było zimno pewnie dlatego, że panują zimni ogrodnicy, czy jak ich tam zwał. Roch ma nadzieję, ze wkrótce się to skończy bo w koszulce trochę zimno.
Później Roch zabrał się za pisanie programu i skończył chwilę przed napisaniem tej notki. Trochę ruszył do przodu, a trochę zmodyfikował. Jednak jedną rzecz poprawił, a przy okazji cztery inne przestały działać. To tyle, Roch pada na rzęsy więc idzie spać. Dobranoc.
Roch pozdrawia Czytelników.
Później Roch zabrał się za pisanie programu i skończył chwilę przed napisaniem tej notki. Trochę ruszył do przodu, a trochę zmodyfikował. Jednak jedną rzecz poprawił, a przy okazji cztery inne przestały działać. To tyle, Roch pada na rzęsy więc idzie spać. Dobranoc.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity,
Repty
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 12 maja 2009
Po burzy
Po wczorajszej “burzy” pozostało tylko wspomnienie i rześkie powietrze, Roch wybrał się na rower, sam bo nikogo nie było pod ręką, a może dlatego, że nie próbował nawiązać jakiegoś kontaktu z góry zakładając, że nikt nie znajdzie czasu dla Rocha.
Roch pojechał na Dolomity i tam śmigał czekając, aż spadnie deszcz bo chmury złowrogo przysłaniały słońce, ale jakoś deszcz nie chciał spaść. Co więcej pod koniec dnia zrobiło się przyjemnie, słoneczko zaczęło świecić, ale Rochowi nie chciało się już powtarzać całej ceremonii ubierania się, wiązania, znoszenia i Roch został w domu.
Jutro sobie odbije, bo planuje jeździć cały dzień nie bacząc na to, czy ktoś będzie chciał z nim jeździć, czy nie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Roch pojechał na Dolomity i tam śmigał czekając, aż spadnie deszcz bo chmury złowrogo przysłaniały słońce, ale jakoś deszcz nie chciał spaść. Co więcej pod koniec dnia zrobiło się przyjemnie, słoneczko zaczęło świecić, ale Rochowi nie chciało się już powtarzać całej ceremonii ubierania się, wiązania, znoszenia i Roch został w domu.
Jutro sobie odbije, bo planuje jeździć cały dzień nie bacząc na to, czy ktoś będzie chciał z nim jeździć, czy nie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 11 maja 2009
Pierwsza letnia burza
I nadeszła długo oczekiwana burza, która miała nadejść dużo wcześniej, grzmotnęło, błysnęło i tyle było burzy. Nim się zaczęła to juz się skończyła, deszczu tyle co kot, a właściwie pół kota, napłakał. Przez to wszystko ucierpiał tylko Roch, który nie poszedł na rower bo chmury straszyły deszczem cały dzień.
Siedząc w domu Roch nie robił nic, tylko jadł rzodkiewki, dzięki czemu teraz ma turbo takie, że na rowerze może spokojnie przekroczyć prędkość światła, ale jest już późna – dla Rocha – noc i nie będzie jeździł na rowerze, choć ogon za nim byłby długi i świetlisty.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Miał być plakat i informacje o zawodach, ale plakatu nie ma. Drukarnia się obraziła.
Siedząc w domu Roch nie robił nic, tylko jadł rzodkiewki, dzięki czemu teraz ma turbo takie, że na rowerze może spokojnie przekroczyć prędkość światła, ale jest już późna – dla Rocha – noc i nie będzie jeździł na rowerze, choć ogon za nim byłby długi i świetlisty.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Miał być plakat i informacje o zawodach, ale plakatu nie ma. Drukarnia się obraziła.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
niedziela, 10 maja 2009
Potwierdziło się
Roch ma jakieś wrodzone zdolności przewidywania, żeby nie napisać, że posiada zdolność jasnowidzenia, a w tym przypadku czarnowidzenia. Wczoraj wywróżył sobie, że dziś będzie jeździł sam i jeździł. Nie było sensu jechać do Świerklańca bo tam pełno ludzi i nie byłoby przyjemności płynącej z jazdy.
Roch pojechał na Repty i tam kręcił się po krzakach, później wybrał się na Dolomity i tam spotkał kilka rowerzystek, ale i one nie chciała z Rochem jeździć więc ponownie wjechał w krzaki i tak zakończył się niedzielny wypad.
Po powrocie do domu Roch zasiadł przed komputerem i tak, prawdopodobnie, zakończy się jego dzień.
Roch pozdrawia Czytelników.
Roch pojechał na Repty i tam kręcił się po krzakach, później wybrał się na Dolomity i tam spotkał kilka rowerzystek, ale i one nie chciała z Rochem jeździć więc ponownie wjechał w krzaki i tak zakończył się niedzielny wypad.
Po powrocie do domu Roch zasiadł przed komputerem i tak, prawdopodobnie, zakończy się jego dzień.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity,
Repty
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
sobota, 9 maja 2009
Do trzech razy sztuka
Ciepło, słonecznie, choć trochę wietrznie. Roch wybrał się na rower, ale nie chciał jeździć sam. Rozesłał trzy SMSy, z zapytaniem, czy ktoś nie ma ochoty pojeździć, ale wszyscy jak jeden odpisali, że nie. Cóż, pewnie Roch jest skazany na samotne pedałowanie, nawet słuchawki odwróciły się od niego. Dlatego Roch wymyślił sobie wirtualnego kolegę, z którym jeździ.
Roch wybrał się na Dolomity, tam zrobił zdjęcie roweru i wybrał się do Świerklańca, ale objechał przy okazji Dobieszowice i przez las wjechał do Świerklańca. Na Świerklańcu pokręcił się trochę i pojechał do domu. Roch planował jeszcze odwiedzić Chechło, ale na chceniu się skończyło i Nowym Chechłem Roch wrócił do domu, gdzie kontynuował pisanie programu, który w ostatnim czasie obrósł w nowe funkcje.
Jutro kolejny dzień i pewnie Roch sam zrobi kilka kilometrów, taka karma.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
31 maja 2009 odbędą się zawody MTB na Reptach. Szczegóły i plakat w poniedziałek.
Roch wybrał się na Dolomity, tam zrobił zdjęcie roweru i wybrał się do Świerklańca, ale objechał przy okazji Dobieszowice i przez las wjechał do Świerklańca. Na Świerklańcu pokręcił się trochę i pojechał do domu. Roch planował jeszcze odwiedzić Chechło, ale na chceniu się skończyło i Nowym Chechłem Roch wrócił do domu, gdzie kontynuował pisanie programu, który w ostatnim czasie obrósł w nowe funkcje.
Jutro kolejny dzień i pewnie Roch sam zrobi kilka kilometrów, taka karma.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
31 maja 2009 odbędą się zawody MTB na Reptach. Szczegóły i plakat w poniedziałek.
Labels:
Cross Country,
Dobieszowice,
Dolomity,
Nowe Chechło,
Radzionków,
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 8 maja 2009
Kolejny dzień z dopalaczem
Roch nadal eksperymentuje z dawkami Isostara, tak żeby dobrać najbardziej optymalną mieszankę. Oczywiście testy odbywają się na rower bo przy wzmożonym smak się wyostrza i można porównać działanie. O ile wczoraj Roch odrobinę przesadził z ilością, smak był “ostry”, o tyle dziś wsypał trochę za mało. Jednak w działaniu jest podobnie, pić się nie chce, człowiek jakiś taki nawodniony się czuje, a może to tylko efekt placebo.
Roch pojechał na Dolomity, pokręcił kilka kółek w lesie i wrócił do domu. W planach były też Repty, ale skończyło się na planach i Repty Roch zostawił sobie na jutro. Pewnie też sam będzie jeździł, to zacznie od Rept, a skończy na Świerklańcu, a może nawet na Chechle. Rano tylko zaliczy wypad do Chorzowa, a popołudnie będzie należało do Rocha i jego roweru, bo nic nie wskazuje na to, że do kogoś jeszcze.
Roch pozdrawia Czytelników.
Roch pojechał na Dolomity, pokręcił kilka kółek w lesie i wrócił do domu. W planach były też Repty, ale skończyło się na planach i Repty Roch zostawił sobie na jutro. Pewnie też sam będzie jeździł, to zacznie od Rept, a skończy na Świerklańcu, a może nawet na Chechle. Rano tylko zaliczy wypad do Chorzowa, a popołudnie będzie należało do Rocha i jego roweru, bo nic nie wskazuje na to, że do kogoś jeszcze.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Cross Country,
Dolomity
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
czwartek, 7 maja 2009
Dodatkowy kop
Roch zakupił w pobliskim super hipermarkecie bryłkę z proszkiem Isostar, który zmieszany z wodą ma spowodować u Rocha podwojenie siły w nogach. Baryłka stała w lodówce kilka dni nim pogoda pozwoliła na wyjście z domu, ale doczekała się. Roch wymieszał miksturę i poszedł na rower.
Mógł sobie pozwolić na ten luksus ponieważ przez kilka dni siedzenia w domu nadgonił sprawy “poza rowerowe” i teraz mógł oddać się niemałej przyjemności pedałowania, choć temperatura nie była szczególnie wysoka to jednak spodenki z długimi nogawkami załatwiły sprawę.
Roch wybrał się do Świerklańca, co kilkanaście minut robiąc dwa łyki mikstury, żeby sprawdzić jak mają się ścieżki, a potem uderzyć w kierunku Radzionkowa. Będąc już pod Radzionkowem Roch stwierdził, że mikstura działa, co prawda kopa nie dostał, ale nie chciało się pić i jakoś tak było fajniej, żeby nie napisać mniej męcząco.
Z Radzionkowa, po pokonaniu dwóch zabójczych podjazdów, Roch pojechał na Dolomity, na których czekała na niego niespodzianka. Dolomity kanalizują się, co chwila koparka coś tam rozkopuje, z boku leżą jakieś rury, a więc niedługo – może już za rok – Dolomity zostaną skreślone z rowerowej listy fajnych miejsc.
Przez chwilę Roch poczuł się jak bóbr, który też jest rugowany ze swoich naturalnych żerowisk co nieuchronnie prowadzi do wyginięcia gatunku. Cóż, cywilizacja zaczyna wypierać naturalne środowisko rowerzystów, a dzięki temu wzrośnie sprzedaż rowerów szosowych, bo tylko takie sprawdzą się w miejskiej dżungli.
O, jaka ładna teoria spiskowa została uknuta.
Roch pozdrawia Czytelników.
Mógł sobie pozwolić na ten luksus ponieważ przez kilka dni siedzenia w domu nadgonił sprawy “poza rowerowe” i teraz mógł oddać się niemałej przyjemności pedałowania, choć temperatura nie była szczególnie wysoka to jednak spodenki z długimi nogawkami załatwiły sprawę.
Roch wybrał się do Świerklańca, co kilkanaście minut robiąc dwa łyki mikstury, żeby sprawdzić jak mają się ścieżki, a potem uderzyć w kierunku Radzionkowa. Będąc już pod Radzionkowem Roch stwierdził, że mikstura działa, co prawda kopa nie dostał, ale nie chciało się pić i jakoś tak było fajniej, żeby nie napisać mniej męcząco.
Z Radzionkowa, po pokonaniu dwóch zabójczych podjazdów, Roch pojechał na Dolomity, na których czekała na niego niespodzianka. Dolomity kanalizują się, co chwila koparka coś tam rozkopuje, z boku leżą jakieś rury, a więc niedługo – może już za rok – Dolomity zostaną skreślone z rowerowej listy fajnych miejsc.
Przez chwilę Roch poczuł się jak bóbr, który też jest rugowany ze swoich naturalnych żerowisk co nieuchronnie prowadzi do wyginięcia gatunku. Cóż, cywilizacja zaczyna wypierać naturalne środowisko rowerzystów, a dzięki temu wzrośnie sprzedaż rowerów szosowych, bo tylko takie sprawdzą się w miejskiej dżungli.
O, jaka ładna teoria spiskowa została uknuta.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Dolomity,
Radzionków,
Szosa,
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 6 maja 2009
Rozpadało się na dobre
W końcu zaczął padać deszcz, po pierwszych nieśmiałych przymiarkach, pełną parą. Z jednej strony dobrze, bo warzywka i inne roślinki potrzebują wody, a z drugiej strony trochę źle bo Roch siedzi w domu, a tym samym coraz bardziej ryzykuje życie bawiąc się coraz większymi napięciami.
Jednak dziś Roch nic nie kombinował, poza wymianą bezpieczników w listwie, bo nadzieja na ożywienie umarlaka gdzieś tliła się w Rochu. I udało sie, listwa ożyła, czyli producent nie do końca kłamie, ale to, że zasilacza nie przeżyła to jest fakt.
Roch siedział w domu i klecił schemat bo zobowiązał się do zrobienia schematu, a Przyjaciół nie można zawieść. Coś już tam się pojawiło, na razie jest to wersja testowa, ale wraz z upływem czasu wszystko będzie nabierało kształtów.
Tom Morello The Nightwatchman FEAT. Serj Tankian - Lazarus On Down
Roch pozdrawia Czytelników.
Jednak dziś Roch nic nie kombinował, poza wymianą bezpieczników w listwie, bo nadzieja na ożywienie umarlaka gdzieś tliła się w Rochu. I udało sie, listwa ożyła, czyli producent nie do końca kłamie, ale to, że zasilacza nie przeżyła to jest fakt.
Roch siedział w domu i klecił schemat bo zobowiązał się do zrobienia schematu, a Przyjaciół nie można zawieść. Coś już tam się pojawiło, na razie jest to wersja testowa, ale wraz z upływem czasu wszystko będzie nabierało kształtów.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
wtorek, 5 maja 2009
Tylko listwy żal
Roch, jak każda istota posiadająca co najmniej jedną żywą komórkę, stara się ewoluować, nabierać coraz to nowych umiejętności. Dziś postanowił, że zabawi się z zasilaczem, czyli żywym napięciem 230V, które radośnie płynie sobie w gniazdku. Przeróbka zasilacza polegała na wymianie transformatora i wymianie stabilizatora, tak aby zejść z 12V na 5V, które są Rochowi niezbędnie potrzebne.
Na początek Roch musiał przerobić transformator bo drucik był przylutowany w innym miejscu. Roch oderwał drucik, począł za niego ciągnąć, aż go urwał.
- Nic się nie stało – Pomyślał Roch.
I oderwał drucik z innego miejsca i przylutował do odczepu. Całość złożył, skręcił i włożył do gniazdka. Nie wierząc samemu sobie Roch posłużył się listwą z własnymi bezpiecznikami, tak żeby nie pozbawić osiedla prądu. Po włożeniu zasilacza do gniazda, listwa umarła definitywnie, a podobno wytrzyma wszystko. Producent kłamał, zasilacz Rocha przerósł listwę.
Okazało się, że pociągnięcie drucika z innej części tego samego uzwojenia to nie był dobry pomysł, bo listwa nadaje się kosza, a transformator ładnie się stopił i trafił na półkę z napisem “Ofiary Rocha”. Na szybko trzeba było znaleźć innego ochotnika. Roch w rupieciach znalazł podobny transformator, trochę słabszy, ale na bezrybiu i rak ryba więc szybko przelutował drucik, zalutował transformator, skręcił obudowę i włożył do gniazdka, uprzednio odłączając lodówkę, telewizor, komputer i inne sprzęty, za które mógł zostać eksmitowany z domu.
Próba numer dwa przeszła pomyślnie, nic się nie spaliło, a zasilacz działa, teraz trzeba go sprawdzić pod obciążeniem, czy aby nie jest za słaby. Nauczka z dzisiejszej lekcji jest taka: w transformatorze nie każdy drucik nadaje się do zalutowania, a producenci listw zabezpieczających kłamią, że ich produkt jest idioto odporny. Roch jest chodzącym – i co ważniejsze żyjącym – dowodem.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Na zewnątrz zimno to i na rower nie chce się wychodzić.
Na początek Roch musiał przerobić transformator bo drucik był przylutowany w innym miejscu. Roch oderwał drucik, począł za niego ciągnąć, aż go urwał.
- Nic się nie stało – Pomyślał Roch.
I oderwał drucik z innego miejsca i przylutował do odczepu. Całość złożył, skręcił i włożył do gniazdka. Nie wierząc samemu sobie Roch posłużył się listwą z własnymi bezpiecznikami, tak żeby nie pozbawić osiedla prądu. Po włożeniu zasilacza do gniazda, listwa umarła definitywnie, a podobno wytrzyma wszystko. Producent kłamał, zasilacz Rocha przerósł listwę.
Okazało się, że pociągnięcie drucika z innej części tego samego uzwojenia to nie był dobry pomysł, bo listwa nadaje się kosza, a transformator ładnie się stopił i trafił na półkę z napisem “Ofiary Rocha”. Na szybko trzeba było znaleźć innego ochotnika. Roch w rupieciach znalazł podobny transformator, trochę słabszy, ale na bezrybiu i rak ryba więc szybko przelutował drucik, zalutował transformator, skręcił obudowę i włożył do gniazdka, uprzednio odłączając lodówkę, telewizor, komputer i inne sprzęty, za które mógł zostać eksmitowany z domu.
Próba numer dwa przeszła pomyślnie, nic się nie spaliło, a zasilacz działa, teraz trzeba go sprawdzić pod obciążeniem, czy aby nie jest za słaby. Nauczka z dzisiejszej lekcji jest taka: w transformatorze nie każdy drucik nadaje się do zalutowania, a producenci listw zabezpieczających kłamią, że ich produkt jest idioto odporny. Roch jest chodzącym – i co ważniejsze żyjącym – dowodem.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Na zewnątrz zimno to i na rower nie chce się wychodzić.
Labels:
Elektronika,
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
poniedziałek, 4 maja 2009
Cisza jak makiem zasiał
Roch nie radzi sobie z harmonogramem zadań, dnia brakuje, w nocy chce się spać i tak w koło Macieju. Projekty elektroniczne nagromadziły się i kiedyś ta puszka z elektroniką pęknie, a wtedy Roch nie będzie wiedział za co pierwsze się wziąć.
Wczoraj Roch jeździł na rowerze, a potem robić “coś tam, coś tam”, aż poszedł spać. Dziś od rana w rozjazdach. Katowice zaliczył dwa razy; raz z Koyotem w poszukiwaniu słuchawek, a drugi raz sam w poszukiwaniu butów. O ile słuchawki nadal są w sferze planów, o tyle buty Roch sobie kupił bo były fajne i Roch musiał je posiąść.
Po powrocie do domu Roch zabrał się za przerabianie zasilacza sieciowego, ale nie szło mu to więc porzucił dalsze czynności i zasiadł przed komputerem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Wczoraj Roch jeździł na rowerze, a potem robić “coś tam, coś tam”, aż poszedł spać. Dziś od rana w rozjazdach. Katowice zaliczył dwa razy; raz z Koyotem w poszukiwaniu słuchawek, a drugi raz sam w poszukiwaniu butów. O ile słuchawki nadal są w sferze planów, o tyle buty Roch sobie kupił bo były fajne i Roch musiał je posiąść.
Po powrocie do domu Roch zabrał się za przerabianie zasilacza sieciowego, ale nie szło mu to więc porzucił dalsze czynności i zasiadł przed komputerem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
sobota, 2 maja 2009
Koyotowi dedykuję
Bo dziś Jego dzień, równo o 1700 przeszedł na Jasną Stronę Mocy osiągnąwszy okrągłą liczbę wiosen. W wydarzeniu tym miał zaszczyt, i dziką przyjemność, uczestniczyć Roch, a odśpiewanie Przyjacielowi “sto lat” sprawiło mu ogromną przyjemność.
Wszystkiego najlepszego Przyjacielu, szczęścia, zdrowia i wszystkiego, wszystkiego.. :*
I na dziś tyle.
Roch pozdrawia Czytelników.
Wszystkiego najlepszego Przyjacielu, szczęścia, zdrowia i wszystkiego, wszystkiego.. :*
I na dziś tyle.
Roch pozdrawia Czytelników.
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
piątek, 1 maja 2009
Poranny zlot
Tak się złożyło, że Roch i Koyocik mieli wolne rano i postanowili, że się spotkają bo dawno wspólnie nie jeździli. Pomijając drobne problemy, takie jak brak wody na osiedlu, na którym mieszka Rocha, spotkanie miało nastąpić o godzinie 1000, ale Roch trochę się spóźnił jednak zmieścił się w kwadransie akademickim.
Ochota do jazdy nie była wielka, ale to miało być spotkanie, a nie wspólna jazda dlatego Roch z Koyocikiem rozłożyli się na ławce i patrzyli w bezkresny błękit Chechła, na którym spotkanie nastąpiło. W końcu zapadła decyzja żeby przenieść się na Świerklaniec bo tam może mniej wiać, a i widoki powinny być lepsze.
Szybka przejażdżka lasem i Świerklaniec w zasięgu ręki, ale trzeba było przejechać przez jezdnię, która nagle zapełniła się samochodami. W końcu, po jakichś pięciu minutach, udał się znaleźć lukę i Świerklaniec został zdobyty. Mały popas i ponowny relaks na ławce.
Jako, że w dobrym towarzystwie czas szybko płynie nim się obejrzeli zegarki wskazywały godzinę około południową i pora było się zbierać do domu. Roch miał pecha bo cały czas jechał pod wiatr, nawet jak wydawało się, że jednak wiatr wieje mu w plecy. W dodatku łańcuch zaczął skrzypieć.
Roch pozdrawia Czytelników.
Ochota do jazdy nie była wielka, ale to miało być spotkanie, a nie wspólna jazda dlatego Roch z Koyocikiem rozłożyli się na ławce i patrzyli w bezkresny błękit Chechła, na którym spotkanie nastąpiło. W końcu zapadła decyzja żeby przenieść się na Świerklaniec bo tam może mniej wiać, a i widoki powinny być lepsze.
Szybka przejażdżka lasem i Świerklaniec w zasięgu ręki, ale trzeba było przejechać przez jezdnię, która nagle zapełniła się samochodami. W końcu, po jakichś pięciu minutach, udał się znaleźć lukę i Świerklaniec został zdobyty. Mały popas i ponowny relaks na ławce.
Jako, że w dobrym towarzystwie czas szybko płynie nim się obejrzeli zegarki wskazywały godzinę około południową i pora było się zbierać do domu. Roch miał pecha bo cały czas jechał pod wiatr, nawet jak wydawało się, że jednak wiatr wieje mu w plecy. W dodatku łańcuch zaczął skrzypieć.
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Chechło,
Nowe Chechło,
Świerklaniec
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
1 maja
Labels:
Oboczności
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
Subskrybuj:
Posty (Atom)