Dziś w końcu pojawiły dwa elementy, które pozwoliły Rochowi iść na rower. Wolny dzień i świetna pogoda. Rano wraz z Rodzinką Roch pojechał na inaugurację sezonu motocyklowego, który co roku odbywa się na Jasnej Górze. Zdjęcia będą dostępne, jak tylko Roch za nie się zabierze. Później jeszcze tylko plac zabaw i huśtawki z Michasią i można było wracać na obiad. Po obiedzie Michasia poszła na odpoczynek, a Roch wykorzystał moment i poszedł na rower.
Zapis pierwszego wypadu jest poniżej:
Po przejechaniu 23 kilometrów zadzwoniła Michasia - tak potrafi już zadzwonić do taty - i wezwała go do domu. Tak się złożyło, że Roch właśnie tam jechał, więc Miśka akurat zjadał podwieczorek i tata zjawił się w domu. Młoda była gotowa na rower, więc Roch wsiadł ponownie na rower i pojechał z Michaliną i Żonką na popołudniową przejażdżkę po okolicy.
Początkowo pojechali pojeździć trochę po bezdrożach, ale ostatecznie wrócili na asfalt po tym jak Michasia zaliczyła swój pierwszy - nie groźny - upadek na rowerze. W tym momencie solidny fotelik i porządny kask zwróciły się podwójnie. Na bezpieczeństwie dziecka nie ma co oszczędzać. Każdy się dziwił jak Roch kupił fotelik nie za 100 zł tylko za wielokrotność tej kwoty. Dziś ta decyzja została potwierdzona, a Michaśka tylko się zdziwiła że rower zrobił baaah. Zero płaczu, zero urazów. Kask i fotelik to podstawa jeśli chce się mieć pewność, że dziecku nie się nie stanie.
Później już tylko uśmiech gościł na buzi Michasi i chciała jeździć i jeździć, ale też chciało się jej sisi więc szybko zawinęli się do domu. Wyjazd był udany, a Michaśka zadowolona. Takiego weekendu Roch zawsze sobie życzy.
Na zakończenie zapis GPS z drugiego wypadu:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz