sobota, 23 czerwca 2012

Ostatni tydzień w starej pracy

W niecały tydzień po urlopie Roch może powiedzieć, że zmiana pracy wyjdzie mu na dobre. O ile do momentu powrotu z urlopu miał jeszcze jakieś wątpliwości co do tego, czy iść w nieznane tak teraz nie ma najmniejszego cienia wątpliwości, że obecna praca nie daje mu tego, czego on oczekuje po roku i czterech miesiącach pracy. O projektach, które przez ten czas zrobił nikt nawet nie pamięta, a obecny jest na tyle nieważny, że szefostwo nie zapytało co będzie z nim, jak Roch już pożegna się z pracą. Jednak Roch nie chce wyciągać tu wszystkich "brudów", niech zostaną one tam gdzie są. Praca była, pieniądze również i to się liczy. A najważniejsze jest to, że Roch ma już jakieś zawodowe doświadczenie.

Czego oczekuje po swojej nowej pracy? Przede wszystkim możliwości rozwoju, bo tylko po to Roch zmienił pracę. Nie chcę on siedzieć nad jednym kiedy technologiczny świat prze do przodu. W pewnym momencie Roch wypadłby z obiegu, a on tego nie chce. Szczególnie teraz, kiedy z Żonką mają wspólne plany budowy domu i potomstwa. Żonka miała rację -- teraz był ostatni dzwonek żeby podjąć ryzyko zmiany pracy, później Roch nie odważyłby się na to -- jednak dobro dzieci jest dla niego i Żonki najważniejsze.

Ktoś powie, że korporacja to blichtr i zachłyśnięcie się wielkością firmy -- dla Rocha nie ma to znaczenia, on idzie tam zrobić kawał dobrej roboty, co zostanie zauważone. Oczywiście na słupku wykresu wydajności, bo nie ma co się oszukiwać -- Roch będzie trybikiem numer 1243532 w maszynie zwanej Open-E, ale jeśli ten słupek na wykresie przyczyni się do lepszej przyszłości jego rodziny to Roch będzie tym numerem i będzie wyciągał ten słupek coraz wyżej, ale nie zaniedbując przy tym rodziny. Do tej pory udawało mu się nie przynosić pracy do domu i dalej tak będzie.

Dzisiejsza notka w pewnym sensie jest umową i wyjaśnieniem dlaczego Roch ma takie parcie na korporację. Po prostu duże firmy bardziej dbają o swoje numerki. Ta mroczna strona korporacji była, jest i będzie mu obca i nieznana.

* * * *
Jeszcze słowo na temat ostatnich wakacji i pobytu w Buczynowej Dolinie. Obiecane zdjęcia są już na Flickr.  A poniżej pokaz slajdów, było fajnie, aż miło się to wspomina. A dom w tamtej okolicy Roch wybuduje!



Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 19 czerwca 2012

Powrót do szarej rzeczywistości

No i już po wakacjach i po urlopie. Przez całe dwa tygodnie Roch z Żonką relaksowali się i uskuteczniali leniwcowanie. Pierwszy tydzień to wyjazd do Gorlic i okolic. Zero jakiegokolwiek zasięgu, w dodatku droga  była otwierana tylko od godziny 6:00 do 8:00 i od 10:00 do 11:00, a później aż do 16:00 była zamknięta. Do najbliższego miasta mieli 12 kilometrów, za to widoki urzekły Żonkę. Wcale to Rocha nie dziwi, okolice Beskidu Niskiego są genialne.

W poniedziałek, zaraz po przyjeździe Roch musiał załatwić sprawę urzędową związaną z wytyczeniem granic na ich działce, a później już tylko błogie lenistwo. Psica szalała, świeże powietrze udzieliło się i jej, zwiedzała okoliczne krzaki, biegała po polu. Była w swoim żywiole. Urlop jak najbardziej udany, szkoda, że się skończył, ale ferie zimowe ponownie spędzają u siebie, czyli w okolicach Beskidu Niskiego.

Podczas pobytu powstał też plan wybudowania domu w tamtej okolicy. Start jest dobry, mają działkę budowlaną z genialnym widokiem na góry, pod samym lasem. Maksymalnie w ciągu trzech lat Roch chce tam mieszkać z Rodzinką; małe Roszki będą miały gdzie biegać, a poranna kawa z widokiem na góry to jest coś.

Oczywiście są zdjęcia, ale jeszcze nie obrobione, Roch skończy dziś i da znać na blogu, facebook'u i Google+, że już są.

Na teraz to tyle -- Roch żyje, blog istnieje, ale sami rozumiecie: urlop, rzecz święta.

niedziela, 3 czerwca 2012

Ostatnie chwile z zasięgiem

Nadszedł w końcu czas urlopu; od piątku, od godziny 15:00 Roch jest szczęśliwym urlopowiczem. A tuż po dwutygodniowym urlopowaniu się, Roch zamierza złożyć wypowiedzenie umowy o pracę, co uczyni z nieukrywaną satysfakcją ponieważ atmosfera zaczyna robić się ciężka. Jednak nie o tym Roch będzie rozprawiał.

Niedziela to ostatni dzień z jakimkolwiek zasięgiem, od jutra Roch nie ma zasięgu w telefonie, Internetu też nie ma i jedyne co ma to błogi spokój w Buczynowej Dolinie. Żonka z Rochem już są spakowani, a w chwili pisania tej notki Żonka śpi obok siedzącego Rocha. Wieczorem ostatnie przygotowania, czyli spakowanie sprzętu foto, zabranie Psicy i jedzenia dla niej. Jeszcze tylko wizyta w Tarnowskich Górach żeby zgarnąć trzecią urlopowiczkę i można ruszać w nieznane. Na cały tydzień.

Później jeszcze tydzień lenistwa i w końcu dwa tygodnie lekkiego lenistwa, bo przecież Roch nie będzie się przemęczał w pracy, oby tylko do pierwszego lipca, a później już całkowita zmiana. Tak więc, kończąc notkę, wszystkim udanego odpoczynku, pogody, gorącego grilla i udanych wakacji. Po powrocie będą zdjęcia, nawet takie z analogowego aparatu (o ile będzie coś poza czernią), bo i takie zabierają z sobą.

Roch pozdrawia Czytelników.