środa, 30 września 2015

Są pierwsze efekty ankiety

W ostatniej notce, która aby tradycji stało się zadość, podsumowywała ostatnie tygodnie czy nawet miesiące Roch zamieścił ankietę, która miała dać mu ogólny pogląd na to w którą stronę ma iść blog i on sam. Wszak vox populi, vox Dei. Zatem Roch przygotował sobie pytania, odpowiedzi i wrzucił to w Internety. W jednej z możliwych odpowiedzi wkradła się literówka, ale mniejsza z tym - świadczy ona tylko o niechlujności Rocha, ale w trakcie gry zasad nie należy zmieniać tak i ankieta zostanie nie tknięta.

Początkowo Roch myślał, że pies z kulawą nogą jej nie dotknie i okazało się, że Roch chyba słabej wiary jest. Pojawiło się kilka odpowiedzi, więc będzie można zrobić fajny wykres, ale niech ona jeszcze potrwa. Jednak tym co już kliknęli Roch dziękuje i zapewnia, że poza odpowiedziami nie zbiera żadnych danych, zresztą na zakończenie wszystko będzie jawne, więc każdy zobaczy dokładnie to co Roch widzi.

****

Abstrahując od formalności i ankiet to zbliża się jesień. W zasadzie już zbliżyła się. Chęć pedałowania w Roch wcale nie wzrosła, może w ten weekend Roch wygrzebie rower z piwnicy i postara się przejechać kawałek, ale też ma plan żeby zrobić porządek z wyświetlaczem, który doprowadza Rocha do szewskiej pasji. Tak czy inaczej Roch musi sobie znaleźć jakieś zajęcie ma "długie jesienne wieczory".

Jednym z pomysłów byłby trenażer. Mógłby wtedy spokojnie pedałować wieczorami w ciepłym pokoju albo trochę zimniejszym garażu i może forma na przyszły sezon byłaby lepsza niż tak, która jest obecnie. Jednak do tego potrzeba się zmotywować, tym czasem u Rocha zagościło permanentne "nie chce mi się" i jakoś nie potrafi sobie zorganizować czasu wolnego. Być może dlatego, że ma go tyle, że nawet czasem nie ma co organizować.

Innym z pomysłów mogłoby być jakieś lutowanie, dokończenie słynnego robota, którego kiedyś Roch zaczął, ale też nie bardzo wie gdzie mógł zagrzebać stare schematy, więc pozostaje mu włącznie komputera, otwarcie piwa i zajęcie się czymkolwiek. Oczywiście Michaśka zawsze gdzieś jest obok Rocha i skutecznie zajmuje mu czas jeżdżąc na Rochu, gryząc go albo zwyczajnie przytulając się do niego i to skutecznie wypełni to jesienne wieczory, ale można by też coś porzeźbić później, jak już Miśka pójdzie spać.

A może to wszystko przez muzykę? Sami sprawdźcie:


Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 25 września 2015

Zaległości, zaległości

Znów pojawiły się spore zaległości, ale szczerze pisząc nie ma kiedy usiąść do komputera żeby na spokojnie napisać co się zadziało i dlaczego nic o tym się nie napisało. A zadziało się wiele.

Po pierwsze Michaśka odnalazła się w roli przedszkolaka; początkowo był okres fascynacji, później był spadek formy i na końcu wszystko się ustabilizowało i Michasia zaczęła odnajdować się w nowym środowisku. Jednak chwilę później załapała pierwszy katar, gorączka, czyli typowe objawy przedszkolnej infekcji. Nie pierwszej i nie ostatniej.

W międzyczasie pojawił się temat drugiego samochodu ponieważ Żonka zaczęła zawozić Michasię do przedszkola i tym samym dzielny Colt nie był wstanie się rozdwoić. No więc Roch uruchomił kontakty i szybko znalazło się coś co chyba jest bardzo dobrym wyborem. Są jeszcze drobne rzeczy do zrobienia ale ogólnie samochód jest w porządku, a co najważniejsze podoba się wszystkim. Przede wszystkim Michasi, która lubi jeździć z tyłu i czuć się jak mała prezeska. No i jakby nie patrzeć kolejne Mitsubishi.

U Rocha standard. Praca, dojazdy i brak czasu. Choć ostatnio tego czasu jakby więcej to przeziębienie zabrane od Michasi też dało o sobie znać i Roch zaraz po 2200 grzecznie kładł się do łóżka. Jeśli chodzi o rowerowe sprawy to spokój i cisza. Rower stoi w piwnicy i czeka, że może Roch jeszcze na niego wsiądzie. Jakby pogoda dopisała to czemu nie, przecież dzień nie jest jeszcze aż tak krótki.

I na zakończenie drobna prośba: jest krótka ankieta, w wolnej chwili można kliknąć. To Rochowi pomoże.

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 5 września 2015

Pierwsze modyfikacje w drugim rowerku

I stało się to co było do przewidzenia. W rowerowym portfolio Michasi nastąpiły pierwsze zmiany. Ponieważ czas spędzany na siodełku wydłużył się to i pupa zapragnęła wygodniejszego siodełka. Poprzednie było ładne, ale nie było wygodne. Za krótkie, za wąskie i za twarde. W dodatku było złożone z dwóch "warstw", które tworzyły piramidkę i to było powodem zmiany siodełka.

Jednak na początku - jak to w sobotę - wszyscy pojechali na basen, bo w sobotę basen jest obowiązkowym punktem dnia. Michasia załapała ponownie bakcyla wodnego i już w basenach czuje się jak w swoim naturalnym środowisku. Dziś nawet weszła do jacuzzi i trochę się wybąbelkowała. Po basenie oczywiście obiad u babci i cel dzisiejszego wypadu, czyli sklep rowerowy i siodełko dla Michasi. Ma być przeciwieństwem tego, które było zamontowane na rowerku, czyli dłuższe, szersze i miększe, ale nie za bardzo żeby nie pupa się nie zapadała.

I takie się znalazło. Po powrocie do domu trzeba było je zamontować w rowerku, a że rowerek był Michasi to ona sama - osobiście - chciała przykręcać śrubki i nic dziwnego bo Roch też lubi przykręcać śrubki w swoim rowerze. Tak więc Michasia wzięła do reki imbusową piątkę i nasadową trzynastkę zaczęła kombinować przy siodełku.

Ktoś może pomyśli, że "dziewczynce nie wypada", ale skoro bardziej od lalek woli samochodziki i klucze imbusowe no cóż. Teraz najbardziej chłonie wiedzę i skoro chce wiedzieć jak się przykręca siodełko to niech sama spróbuje to zrobić. Kto wie, może za kilkanaście lat, gdzieś na trasie jakiegoś wyścigu UCI będzie potrzebowała dokręcić siodełko i wtedy przypomni sobie jak kiedyś, w w garażu razem z tatą przykręcała swoje pierwsze siodełko do swojego drugiego rowerka. Na zdjęciu obok widać w tle pierwszy rowerek, a na pierwszym planie drugi rowerek, w którym Miśka wymienia siodełko.

Kiedy już wszystko było dokręcone i sprawdzone przyszła pora na sprawdzenie jak się jeździ na nowym nabytku. Już pierwsze metry pokazały, że pupa Michasi dogadała się z siodełkiem, a uśmiech na buzi sugerował że jest wygodne. I takie własnie miało być. Żeby kolejny minuty i kilometry były przyjemnością, a nie męką na niewygodnym siodełku. Na zakończenie zdjęcie nowego siodełka.


Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 2 września 2015

Przedszkolak

No i stało się to czego każdy rodzić boi się najbardziej. Michaśka awansowała na przedszkolaka i wczoraj miała swój pierwszy dzień w przedszkolu.

Oczywiście Roch i Żonka chodzili struci i zdenerwowani tym czy sobie tam poradzi, czy da radę się odnaleźć i w ogóle czy ten dzień nie skończy się jednym wielkim płaczem i powrotem do domu. Z okazji 1 września Roch wziął wolny dzień tak żeby wspierać Żonkę w tej ciężkiej chwili, ale jak się okazało później wcale nie było takiej potrzeby.

Michasia bardzo chciała iść do przedszkola, od rana chodziła z workiem po domu i wołała "dzidzi" co znaczyło, że chce do dzieci. W końcu około godziny 800 wszyscy zapakowali się do auta i pojechali do przedszkola. Początkowo Michasia nie chciała puścić Rocha, ale po 15 minutach oswajania się doszła do siebie i poszła z Panią Martynką do dzieci.

Nie było wyjścia i trzeba było ją zostawić. O godzinie 900 było śniadanie i po 30 minutach Roch dzwonił do przedszkola zapytać jak Michasia sobie radzi. Usłyszał:

- "Dobrze, tańczy z dziećmi w kółeczku".

Skoro radzi sobie dobrze to można coś porobić w domu. Ale co się robi w domu kiedy dziecko jest w przedszkolu?

- "Co tak łazisz" - Zapytała Żonka.
- "Nudzi mi się" - Odpowiedział.

W końcu zabrali się i pojechali do sklepu żeby kupić dla Michasi prezent z okazji pierwszego dnia w przedszkolu i za to, że była taka dzielna. O godzinie 1200, zaraz po obiedzie pojechali odebrać ją z przedszkola. Michasia była zadowolona, ale zmęczona. W domu od razu poszła spać, a jak wstała to pomagała Rochowi składać prezent, który dostała.

Dziś też nie było problemu z pójściem do przedszkola, nawet poszło łatwiej niż wczoraj. Chyba - bo czas pokaże - Michasia polubiła się z przedszkolem, ale to dobrze. Kontakt z dziećmi też musi mieć.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Rower też był. Niech sam GPS się wypowie: