wtorek, 22 listopada 2016

Powrót na siodełko, powrót do normalności

No i w końcu, po półtorej miesiąca (albo i więcej) wszystko zaczyna wychodzić na prostą. Wszystko to znaczy Michalina zaczyna dochodzić do siebie po dziwnej i długiej infekcji, Staś przestaje mieć katar, a tym samym zaczyna spać odrobinę dłużej w nocy, a i z Rochem jest dużo lepiej. Witaminki zdziałały cuda, czego dowodem jest to, że Roch siedzi przed komputerem o północy, a nie śpi w fotelu albo w opakowaniu na łóżku z nosem w książce. Dodatkowo nie ma problemu żeby wstać rano do dzieci i zrobić im śniadanie połączone z wygłupianiem się. Nowy Roch, nic dodać nic ująć.

Z okazji tego, że Żonka poszła spać razem z kurami tfu. dziećmi Roch ogarnął trochę dom, a później stwierdził, że jeśli ma siedzieć bezproduktywnie z piwem przed telewizorem to woli wsiąść na rower i pojeździć w pokoju przed telewizorem. A więc wrócił do starych nawyków, czyli do pedałowania w miejscu. Rekordu nie było, ale Roch popedałował i czuje się jeszcze lepiej. O efekcie placebo chyba nie można mówić, bo ile można się oszukiwać. O rowerze też nie wiele można napisać poza tym, że jest wpięty w trenażer i dzielnie służy. Dodatkowo patent z licznikiem na tylnym kole sprawdza się doskonale.

Tak więc dzieci wychodzą na prostą, Roch jest całkiem nowy, choć już ze sporym przebiegiem, a wszystko zaczyna się klarować. Oby tak dalej, a w sobotę to nawet na basen uda się pojechać. Na zakończenie zapis pedałowania, bo o śladzie chyba nie można mówić.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 15 listopada 2016

Pada śnieg i takie tam

I znowu zaczął się okres, w którym Roch musiał odstawić trenażer, ale oczywiście nie na długo. Stasiek znowu ma trudny okres, czyli kolejna porcja zębów jest gotowa do wyjścia i daje o sobie znać. Dodatkowo Michaśka ma kolejną infekcję więc jest całkiem kolorowo i na pedałowanie w miejscu nie ma już czasu. W sumie może i znalazł by się, ale Roch też chce usiąść i nic nie robić. W tym miejscu Roch musi wspomnieć, że w ostatnim czasie - z racji tego, że spał w fotelu - zrobił sobie badania, w tym poziom cukru. I wstrzelił się w Światowy Dzień Cukrzycy choć badania pokazały, że wszelkie poziomy - w tym cukru i żelaza - są w normie.

Czyli spanie nie było spowodowane niczym innym tylko lenistwem / zmęczeniem Rocha. Dodatkowo podły nastrój i "zdziadziałość" też dawały o sobie znać. W końcu Żonka kupiła Rochowi multiwitaminę która wielkością przypomina czopki, ale na opakowaniu napisane było wyraźnie "lek stosować doustnie". Po kilku dniach Roch czuję się jak Bóg w średnim wieku, a poważnie zaś odkąd Roch się dożywia pigułkami to przestał spać w fotelu, rano z uśmiechem wstaje o 5 rano do dzieci a i jego dziadostwo chyba ustąpiło. Udało się nawet wyjść na randkę z Żonką.

Zatem po prostu trzeba się dożywiać pigułkami wielkości czopka żeby zachować resztki człowieczeństwa. Jeśli zaś o rower chodzi to Roch planuje wrócić, a jakże, jak tylko Staś przestanie wstawać co 10 minut, a Michalina wyjdzie z infekcji. Być może już na dniach Roch ponownie zasiądzie na siodełku, ale o tym w kolejnych notkach - może nawet częstszych bo przecież Roch spożywa czopki, które działają.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
To nie reklama, ale gdyby ktoś potrzebował to Vitotal dla mężczyzn całkiem dobrze działa.

PPS:
Żonka chwali tego żeń-szenia.

niedziela, 6 listopada 2016

Pobity przez Żonę

I stało się to czego Roch bał się od dawien dawna. Został pobity przez swoją Żonkę. Na razie tylko w pedałowaniu w miejscu, ale dziś po raz pierwszy Roch przejechał mniej kilometrów niż Ona, a to dotychczas Roch narzucał tempo. Jednak dziś było jakoś tak inaczej. Nie że gorzej czy ciężej, ale Roch miał wrażenie jakby stał w miejscu. Co chwila spoglądał na licznik, a kilometrów nie przybywało.

Na Youtubie też mało co się działo, później Roch wrzucił na telefon Dr No i zaczął oglądać, ale dalej było tak, że Roch miał wrażenie, że pedałuje w miejscu. W końcu nie wytrzymał tego kilometrowego lejka i zsiadł z roweru. Licznik wskazał marne 11 kilometrów co przy 15 od Żonki było blade jak nogi po zimie. No ale jak to mówią "raz na żonie, raz pod żoną". Tym razem Roch był pod Żonką.

Na zakończenie tradycyjnie "ślad GPS":

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 5 listopada 2016

Trenażer, całkiem na poważnie

W ciągu ostatnich dwóch albo trzech dni Roch zmieniał opony na zimowe, potem chorował (ciąg dalszy przedszkolnej infekcji) albo spał z nosem w Panu Samochodziku. Dopiero dziś czuł się na tyle dobrze, że mógł wsiąść na rower i trochę popedałować w miejscu. A dziś było bardzo owocnie jeśli chodzi o kręcenie. Na początku Roch zainstalował sobie w telefonie aplikację HBO GO i wsiadł na rower.

Miał trochę zaległości w serialach, ale i tak na początek wybrał Casey Neistat, bo tez miał trochę zaległości. Koniec końców wsiadł na rower i zszedł z niego po godzinie i przejechanych dwudziestu kilometrach. To rekord pedałowania w miejscu i Roch wie o tym, bo w całej swojej genialności założył licznik na tylne koło i teraz wiadomo ile się przejechało.

Żonka również radzi sobie coraz lepiej. Kreci jak szalona i widać, że robi postępy, a i zdrowa rywalizacja zaszła między nimi. Jak Żonka wykręci 10 kilometrów to Roch kręci więcej, ale przez ostatni czas to tylko Żonka kręciła, bo Roch albo siedział w garażu albo spał. Ale dziś chyba nadrobił wszystkie senne wieczory. Na zakończenie oczywiście "ślad GPS":

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 1 listopada 2016

Trenażer w trakcie choroby

I po raz kolejny Roch przechodzi "choroby wieku dziecięcego"; tym razem na szczęście bez gorączki, ale z katarem i ogólnym poczuciem, że poród to pikuś w porównaniu do bólu gardła i kataru. I wczoraj odpuścił sobie pedałowanie w miejscu, ale dziś już nie mógł sobie pozwolić na ten komfort. Wsiadł więc na rower i zaczął pedałowanie, ale z muzyką mu nie szło, a miał cel do zrealizowania. Musiał przejechać więcej niż 10 kilometrów bowiem Żonka, która pedałuje razem z Rochem dobiła do 10 kilometrów, a wiadomo nic tak nie podkręca żaru w małżeństwie jak pedałowanie na jednym trenażerze.

Zatem Roch szukał jakiegoś zajęcia na rowerze bo kilometry płynęły przez lejek, a Rochowi zależało na tym żeby to był wodospad. Wiedział, że wczoraj jeszcze miał stan podgorączkowy, a dziś dogorywał w łóżku nie mogąc wstać, ale musiał coś znaleźć. I w końcu znalazł. Jego ulubiony kanał na Youtube, czyli Casey Neistat. Zaczął nadrabiać zaległości i tak od epizodu do epizodu kilometry płynęły, aż dopłynęły do 13 i Roch powiedział pass. Raz, zobaczył wszystko, czego jeszcze nie widział, a dwa to gardło go zaczęło boleć, a i już miał dość.

Na jutro też jest plan. Oczywiście Spotify, Casey Neistat i HBO GO, które też można oglądać mobilnie. Więc jest co robić pedałując w miejscu. Są szanse, że pedałowanie wejdzie Rochowi w krew. Jako plan ostateczny ma też filmografię Bondów. Jamesów Bondów. Oczywiście na koniec zapis śladu GPS z pedałowania w miejscu:

Roch pozdrawia Czytelników.