Zmienił oponę trenażerową na zwykłą, wyregulował przerzutki i podciągnął hamulce. Później jeszcze sprawdził pozostałe śrubki i przejechał się kawałek żeby sprawdzić jak to wszystko wyszło. I wyszło całkiem obiecująco. Rower działa nie gorzej niż przed "naprawą" i jutro Żonka może spróbować ogarnąć oboje dzieci na rowerze. Przy czym jedno już samo pedałuje, a nawet zjeżdża z górki.
I tak sobie Roch myśli, że chyba pora pokazać jak to się naprawdę jeździ na rowerze, bo przecież po płaskim to z nudów umrzeć można, a jak wiadomo za dawnych czasów – niesłusznie minionych – Roch nie stronił od zjazdów co jest udokumentowane na fotografii. Sucha Góra zawsze Roch pociągała.
Chyba czas najwyższy pokazać na czym polega prawdziwe jeżdżenie na rowerze. W okolicy jest parę górek, ale Roch najchętniej pokazałby Michalinie jak się jeździ po Reptach czy Świerklańcu, a później Seget, Dolomity i Sucha Góra. O ile oczywiście to jeszcze istnieje bo Roch od paru lat nie jeździł w tych rejonach, więc może się chwalić gdzie on nie będzie jeździł, a okaże się, że tam już bliźniaki, czworaki, stacje benzynowe i markety stoją. Jeśli by tak się stało to Roch znienawidziłby cywilizację.
Zaszyłby się gdzieś w lesie, jadł liście i robaki i walczyłby z dymiącymi potworami, tak jak robił to Winnetou w Panu Samochodziku. Tak czy inaczej Roch chce pokazać Michalinie jak można jeździć, a skoro już sama rozkminiła, że z górki też można zjechać to trzeba to pielęgnować i uczyć, że "Rower to jest świat". Tak więc jutro, o ile pogoda pozwoli, będzie kolejna inauguracja rowerowa. Przyjdzie też kreska na Rocha i w końcu wsiądzie na rower i przejedzie się kawałek. A po Świętach (tych wielkanocnych) Roch planuje zrealizować pewien plan, ale o tym będzie jak się uda dogadać szczegóły, żeby nie zapeszyć.
Poniżej rower przygotowany do sezonu:
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
W ogóle to ostatnio ktoś Rochowi znany wyciągnął ze swojego archiwum zdjęcie. Było nie było łezka się w oku kręci: