środa, 29 stycznia 2020

Jesień, zima i wiosna. Wszystko jednego dnia

Tak się złożyło, że Roch musiał wziąć wolne bowiem nad częścią młodzieży zaczyna wisieć kaganek oświaty, więc trzeba było się spotkać z dyrektorem, połazić po szkole i przypomnieć sobie, że nie tak dawno samemu kończyło się szkołę. Co prawda od tego czasu trochę minęło, ale szkoła pozostała szkołą. Wrzask, bieganie i ogólny chaos chyba zawsze będą towarzyszyły szkole.

Po wizycie w szkole, Roch postanowił, że wskoczy na rower i korzystając z ładnej, jak na styczeń, pogody przejedzie się trochę. Jednak zanim zdążył dojechać ze szkoły do domu, a jest to raptem 1 kilometr, rozszalała się śnieżyca i w mig wszystko pokryło się białym gów.. puchem. Skoro jednak postanowił to musiał się tego trzymać i Roch poszedł pojeździć po śniegu. Towarzyszyła mu - oczywiście - Żonka, która też miała chęć pedałowania. Po godzinie pedałowania pogoda wróciła do normy. Śnieg stopniał, wyszło słońce i znów zrobiło się miło i wiosennie. Jak to na zimę przystało.

Dla Rocha taka pogoda to zbawienie, bez większych problemów może wsiadać na rower i jeździć. Czasem pojawi się śnieg, ale ogólnie jest wiosennie, raczej sucho i nawet słonecznie, czyli wszystkie warunki udanego pedałowania są spełnione. No, może troszkę cieplej, ale i tak nie ma co narzekać. jest dobrze, a będzie lepiej.

Na zakończenie ślad GPS:


Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 24 stycznia 2020

Amortyzowany mostek XLC ST-M21

Nie minęło dużo czasu, a Roch ma już dla Was kolejną nowość i smaczek od rowertour.com - internetowego sklepu rowerowego. Tym razem na tapetę bierzemy amortyzowany mostek XLC o oznaczeniu ST-M21. Jak już wcześniej Roch wspominał, wszystkie te gadżety są efektem współpracy jaką Roch rozpoczął z początkiem roku. Jednak aby nie przedłużać i nie zniechęcać przydługim wstępem przechodzimy do konkretów.

Jakość wykonania


Od razu po wzięciu do ręki mostek wydaje się solidny i duży, ale przy tym zachowuje rozsądną wagę. W tym miejscu zaznaczyć należy, że mostek jest wyposażony w mechanizm amortyzujący, ale nawet to nie spowodowało, że jest przesadnie ciężki. Waga 198 gram dla długości 100 mm wydaje się rozsądnym kompromisem pomiędzy tym co oferuje, a masą.

Na górze mostka można zobaczyć napis "Tranzx", a to oznacza, że można się po nim spodziewać czegoś dobrego. I w tak jest. Zanim jednak przejdziemy do szczegółów warto trochę przybliżyć parametry.

Według specyfikacji producenta, mostek jest wykonany z aluminium 2041, wycinany w technologii 3D. Pasuje na standardową rurę sterową o średnicy 1⅛ cala (28.6 mm) i dzięki temu pasuje niemal do wszystkich typów widelców. Mocowanie kierownicy odbywa się za pomocą 4 śrub, a kierownica powinna mieć średnicę 31.8 mm.

Mostek występuje w trzech długościach: 80 mm, 90 mm i 100 mm, a kąt nachylenia to 6°.

Sposób montażu


Początkowo Roch myślał, że podobnie jak w poprzednim tekście o amortyzowanej sztycy XLC mostek też będzie miał jakąś regulację, ale okazało się, że nie. Całość montażu sprowadza się do zdjęcia starego mostka, wykręcenia kierownicy i złożenia wszystkiego z powrotem. Podczas montażu boczne zaślepki lubią wypadać dlatego dobrym pomysłem jest najpierw zamontowanie mostka na rurze sterowej, wtedy niesforne zaślepki zostaną spacyfikowane i można spokojnie zająć się montowaniem kierownicy, sprawdzeniem czy wszystko jest dobrze dokręcone i optymalnie ustawione. No i możemy wsiadać.

Warto też wspomnieć o tym, że głębokość osadzenia (czy też wysokość mostka) to 40 mm, więc jeśli macie jakieś przekładki to trzeba je dopasować do nowego mostka tak żeby nie wystawał zbyt wysoko albo nie wpadł zbyt głęboko.

Wrażenia z jazdy


Początkowo Roch szukał momentu, w którym mostek zaczyna pracować, jednak dopiero po utwardzeniu amortyzatora Roch wyczuł jak on działa. I ponownie, jeśli myślicie, że ten mostek da Wam dodatkowe 150 mm amortyzacji, to się mylicie. Tak to nie działa. Amortyzacja ma zapewnić równiejszy rozkład drgań i zmniejszyć nacisk na nadgarstki. I tak faktycznie jest, pracuje nienachalnie, ugięcie - o ile tak można to określić - nie powoduje uczucia, że oto coś nam się złamało z przodu i tracimy kontrolę nad rowerem.

Amortyzacja raczej sprowadza się do tłumienia drgań, jednak całość zachowuje się bardzo przewidywalnie i nie powoduje ona poczucia, że nagle rower nam pojedzie w swoim kierunku, albo że prowadzimy wersalkę.

Mostek będzie miał zastosowanie głównie w rowerach bez amortyzacji lub w takich, w których jest ona śladowa. Na przykład w trekingach albo nawet w gravelach. I tutaj Roch widziałby właśnie największe pole do popisu dla tego mostka. Gravele obecnie zdobywają świat i nie ma się czemu dziwić. Pomijając autorskie systemu amortyzacji, na przykład u Specializeda, w tego typu rowerach nie ma większej amortyzacji; owszem mamy grubszą oponę, ale reszta roweru jest sztywna, przez co drgania i tak będą przekazywane na kierownicę.

Do tego coraz częściej zobaczyć można rower MTB ze sztywnym widelcem z przodu. Tam też mostek się sprawdzi i zapewni nieporównywalnie lepszy komfort prowadzenia roweru.

A właśnie chodzi o to żeby te drgania były jak najmniejsze, a wygoda jak największa.

Podsumowanie


Początkowo Roch był sceptyczny, bo jak to coś z przodu się ugina? O ile sztycę można zrozumieć, o tyle z mostkiem już Roch nie mógł sobie tego wyobrazić. Jednak po paru kilometrach okazało się, że to faktycznie ma szanse działać. Po podpompowaniu amortyzatora Roch faktycznie poczuł, że drgania na szutrze są jakby mniejsze. Producent podaje, że mostek jest w stanie ugiąć się o 2°:

  • Offers a horizontal cushioning angle of up to 2°

Jednak tego nie udało mu się osiągnąć. Jednak mechanizm tłumienia drgań działa i jest faktycznie zauważalna poprawa. Co prawda Roch ma amortyzator przedni, ale z mostkiem zaprzyjaźnił się na tyle, że raczej zdejmował go nie będzie. Co więcej, założy nań licznik, a miejsca ma więcej. Poprzedni mostek był o 10 mm krótszy.


Roch pozdrawia Czytelników.

Artykuł powstał przy współpracy z rowertour.com - sklep rowerowy online i XLC parts.

niedziela, 19 stycznia 2020

Robocza sobota, a w zamian rowerowa niedziela

Im bliżej było weekendu tym Roch bardziej myślał o tym, żeby tak poukładać swoje obowiązki żeby choć jeden dzień był rowerowy. Kiedy nadeszła sobota Roch wiedział już, że rano pojedzie z dzieciorami na basen, później z nimi do babci, bo dzień babci już tuż tuż, po powrocie do domu Roch pomógł teściowi odstawić samochód do mechanika i na koniec została jeszcze wizyta u dobrych znajomych. Po powrocie Roch padł ze zmęczenia, nie tylko tego fizycznego, ale to co dzieje się w sodomie to zostaje w sodomie. W każdym razie po 12 godzinach snu Roch wstał bez bólu głowy i już wiedział, że to będzie rowerowa niedziela.

Pogoda wraz z upływem dnia stawała się coraz lepsza i w końcu, po popołudniowym obiedzie, Roch wskoczył na rower i popedałował przed siebie, a z nim jego Żonka. Trasa jakoś nie była specjalnie planowana. Chodziło o to żeby popedałować i trochę się zmęczyć. I to się udało, koniec końców kilometrów wyszło 16, było trochę terenu, trochę piachu i trochę asfaltu. Pogoda jest wyjątkowo sprzyjająca. Co prawda jest zimno, ale nie ma śniegu, więc można się ubrać cieplej i dalej pedałować. Oby tak dalej to może sezon potrwa od stycznia, a to byłoby coś.

Tak, czy inaczej Roch uważa, że wypad był owocny, kilometrów wpadło trochę, a i kondycja została podbudowana. Na zakończenie oczywiście GPS:


Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 17 stycznia 2020

Amortyzowana sztyca XLC SP-S05

I nadszedł ten dzień, w którym Roch może podnieść kurtynę i ogłosić wszystkie szczegóły "tej bomby i petardy", o której pisał od kilku tygodni na blogu i jego fanpage’u. Zaczęło się od niewinnego maila od jednego z przedstawicieli sklepu z propozycją współpracy. Od zawsze Roch był przeciwny tego typu inicjatywom, ale z biegiem lat i pod wpływem zeszłorocznych wydarzeń Roch doszedł do wniosku, że te rowery to jednak jest coś co Roch chciałby robić. Zaczął od grzebania przy swoim, kupił sobie kilka narzędzi, zrobił miejsce w garażu i pracowni i powoli zaczyna robić swój kącik domowego mechanika, w którym coraz więcej spędza czasu.

I dlatego Roch odpisał, że bardzo chętnie nawiąże współpracę i będzie testował, co w zasadzie sprowadza się do jeżdżenia na rowerze, różne części. I tak oto Roch nawiązał współpracę z internetowym sklepem rowerowym rowertour.com. Oni przysyłają Rochowi fajne rzeczy, a Roch na nich jeździ. Gwoli ścisłości, przesyłają Rochowi tylko fajne części, reszta zależy od Rocha i ma tutaj swobodę działania, więc to nie jest tak, że w paczce są części i gotowy tekst.

I tak słowem wstępu przechodzimy do pierwszej, testowanej przez Rocha, części, a mianowicie amortyzowana sztyca XLC o oznaczeniu XLC SP-S05.

Jakość wykonania


Na początek ciężko było Rochowi cokolwiek powiedzieć o jakości, wszak to kawałek rurki, z dwoma śrubami, która - ta rurka - ma za zadanie utrzymanie siodełka na odpowiedniej wysokości. Jednak po bliższym przyjrzeniu się Roch zaczął dostrzegać pewne szczegóły, które na pierwszy rzut oka mogły mu umknąć. Na pewno na plus należy zaliczyć "podziałkę", która pokazuje na jakiej wysokości jest siodełko. Na podziałce jest 10 kresek, co oznacza że mamy możliwość regulacji w zakresie od ok 10 cm do 0 cm, gdzie 0 jest minimalnym poziomem, na który można wyciągnąć sztycę.

Drugim plusem jest "medium amortyzacyjne", czyli to co odpowiada za to, że sztyca pracuje i spełnia swoją rolę. W przypadku tej sztycy jest to sprężyna i elastomer, a więc zestaw często spotykany w amortyzatorach. Wróży to na pewno lepszy komfort niż sam elastomer, który też czasem można spotkać w podobnych produktach.

Kolejnym plusem, są nakrętki, które przytrzymywane są blaszką tak żeby ułatwić montaż siodełka. Nie musimy trzymać ich palcem żeby trafić w nie śrubą. Wystarczy, że złożymy jarzmo i wkręcimy śruby w swoje miejsce. I w zasadzie na tym kończy montaż siodełka. Później wystarczy włożyć sztycę w ramę i można jeździć. Chociaż nie, skoro jest to sztyca amortyzowana to powinna mieć regulację. I ma.

Sposób regulacji


I w ten płynny sposób przechodzimy do regulacji sztycy. Okazuje się bowiem, że sztyca ma możliwość regulacji. Sama regulacja jest banalna i dość dobrze opisana w instrukcji obsługi. Całość sprowadza się do wkręcenia śruby regulacyjnej na głębokość odpowiadającą naszej wadze. I tak mamy cztery poziomy regulacji:
  • Soft - dla wagi do 65 kg, śrubę wkręcamy na głębokość 3.2 mm,
  • Medium - dla wagi od 66 kg do 85 kg, śrubę wkręcamy na głębokość 3.5 mm,
  • Hard - dla wagi od 86 kg do 100 kg,śrubę wkręcamy na głębokość 3.8 mm,
  • Hard+ - dla wagi od 100 kg do 120 kg, śrubę wkręcamy na głębokość 4.0 mm.

Najprościej i najszybciej regulacji można dokonać za pomocą suwmiarki, na której ustawiamy pożądaną głębokość i kręcimy śrubą aż do momentu osiągnięcia ustawionej głębokości. Oczywiście można to zrobić "na oko" ale to nie gwarantuje że ustawimy ją dobrze, a przecież o to nam chodzi. Na zdjęciu obok widać śrubę wkręconą na głębokość 3.8 mm.

W tym miejscu należy się jeszcze bardzo ważna uwaga: należy uważać żeby śruby regulacyjnej nie wykręcić. Jak pewnie się domyślacie, może ona wyskoczyć, a za nią pójdzie sprężyna. Tak więc podczas regulacji korzystamy z załączonej instrukcji, tam jest wszystko jasno opisane.

Po zakończonej regulacji nie pozostaje nam nic innego jak włożyć sztycę w ramę, ustawić wysokość i można siadać i jeździć.

Wrażenia z jazdy


Skoro już udało nam się wyregulować i zainstalować sztyce to pora też na niej pojeździć. Jeśli ktoś myśli, że nagle z hardtaila zrobi się full, którym będzie można jeździć na trasach Enduro Trials to - niestety - jest w błędzie. Tak to nie działa. A jak to działa? Bardzo prosto i skutecznie.

Jeśli chodzi o amortyzację, to jest ona wyczuwalna i działa kiedy ma działać. Najczęściej na poprzecznych nierównościach np.: na krawężnikach, na korzeniach, na nierównej kostce. I właśnie w takim terenie sprawdza się ta sztyca. Jej żywiołem są szutrowe drogi, leśne ścieżki i kostka brukowa. Tam daje o sobie znać. Jeśli jest dobrze wyregulowana to zareaguje w momencie, w którym spodziewalibyśmy że zadziała.

Kolejnym ważnym atutem jest to, że podczas zwykłej jazdy nic się nie buja, nic się nie ugina więc nie przeszkadza w jeździe. Nawet na podjazdach nie traci się rytmu pedałowania. Jak już Roch na wstępie napisał, sztyca magicznie nie przemieni nam roweru na full’a, ale też komfort jazdy znacząco wzrośnie. Nawet jak wpadniemy na krawężnik, korzeń, czy kostkę brukową to nie odczujemy tego tak bardzo jak ze sztywną sztycą.

Podsumowanie


Amortyzowana sztyca XLC SP-S05 sprawuje się całkiem dobrze, jej największymi zaletami jest jakość wykonania, regulacja, sposób pracy. Skala ułatwia ustawienie wysokości, a sprytne rozwiązanie z blaszką przytrzymującą nakrętki jest strzałem w dziesiątkę. Sztyca jest uniwersalna, odnajdzie się w każdym terenie i przede wszystkim kiedy ma zadziałać to działa.

Jeśli chcecie poczuć trochę amortyzacji pod siodełkiem to amortyzowana sztyca XLC jest doskonałym wyborem, który na pewno spełni swoje zadanie.


Roch pozdrawia Czytelników.

Artykuł powstał przy współpracy z rowertour.com - sklep rowerowy online i XLC parts

środa, 8 stycznia 2020

Spóźniony prezent świąteczny

Długo Roch zastanawiał się co by chciał pod choinkę dostać. Co prawda cieszyłby się z każdego prezentu, jaki by dostał, bo prezent jest prezentem, ale w tym roku splot wydarzeń doprowadził do tego, że Roch mógł sobie pozwolić na odrobinę szaleństwa, nie narażając przy tym budżetu na uszczerbek. I tak doszedł do wniosku, że kupi sobie w końcu czujniki prędkości i kadencji od Garmina. Zagwarantuje to, że zegarek i czujniki połączą się bez żadnego problemu.

Paczka szybko zamówiona, dostawa jeszcze szybsza i już we wtorek u Rocha były upragnione czujniki. Cala relacja była na blogowej stronie Pedałydwa (można też obserwować). Po powrocie z pracy Roch zabrał się za montaż, co było banalnie proste. Kilka gumek i wszystko na swoim miejscu. Czujnik prędkości na piaście, a kadencji na ramieniu korby. Jeszcze tylko sparowanie z zegarkiem i telefonem i już wszystko gotowe. A nie, jeszcze tylko aktualizacja oprogramowania w czujnikach (sic!).

Okazało się, że czujnik prędkości może działać autonomicznie, czyli bez żadnego licznika, zegarka, czy smartfona. O tym pisał Roch na fanpejdżu:


Pedałowane jeszcze nie było, bo urlop Rochowi się skończył, ale weekend zapowiada się całkiem przyjemnie to może w sobotę uda się wyskoczyć na jakiś rower. Niedziela jest zajęta, bo Roch biegnie w zawodach.

O reszcie Roch napisze jak pojeździ, ale już teraz jest podekscytowany tym, że kadencja i różne inne parametry wpadną w statystyki. Ciekawe będzie też porównanie tych danych z maratonów, które Roch sobie zaplanował na ten sezon. Częstochowa niestety odpadła, więc wszystkie będą wyjazdowe, ale może się to uda połączyć z jakimiś weekendowymi wypadami z dzieciorami i Żonką.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 2 stycznia 2020

Czas podsumować 2019 rok

Mamy drugi dzień Nowego Roku, a Roch już siedzi przed ekranem i "generuje" statystyki, a tych jest teraz podwójna ilość. Grudniowe i te najważniejsze, całoroczne, są skrzętnie zapisane w Garmin Connect, jak i dodatkowo w Sigma Data Center. Wpisywanie tych cyferek zawsze sprawiało Rochowi przyjemność, a że z natury jest skrybą to przychodziło mu to łatwo. O ile zegarek sam synchronizuje się z serwisem, o tyle wszystkie biegi Roch musiał ręcznie wpisywać do Sigmy, która z kolei synchronizuje się z Rocha licznikiem rowerowym. Jedno jest pewne, cyferki są wiarygodne bo wyniki z Garmina i Sigmy się pokryły, więc ten rok jest solidnie udokumentowany.

Jak już Roch, w poprzedniej, notce pisał ten rok był obfitujący w aktywności i był pierwszym tak aktywnym. I nic dziwnego, bo w 2019 roku Roch przebiegł 174.09 km, a to był jego pierwszy biegowy sezon i spalił przy tym 18700 kcal, tak więc chyba wszystkie Big Mac'i - jakie zjadł w latach poprzednich - spalił z radością. Bieganie chyba weszło w krew, choć teraz przy tym smogu i tej temperaturze astma Rocha nie specjalnie chce żeby Roch biegał, ale od tego ma bieżnię.

Rower też prezentuje się całkiem ładnie. W 2019 roku Roch przejechał 1279.06 km i spalił przy tym 56848 kcal i jest to chyba najwięcej przejechanych i spalonych kalorii przez ostatnie 10 lat. Niech dobra passa trwa dalej, a są ku temu perspektywy bowiem Roch ma w planach kilka biegów i maratonów, ale nie tylko. Udało się też Rochowi zacząć współpracę z pewną firmą, ale o tym będzie w jednej z najbliższych notek.

Jedno jest pewne - ilość wpisów w tym roku na pewno wzrośnie, choćby przez to, że już za 10 dni Roch startuje w pierwszym biegu, a później to już będzie z górki, zacznie się wiosna, zaczną się Bike Atelier Maratony.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS.
Grudniowe statystyki:




I te z całego roku: