poniedziałek, 1 czerwca 2015

Weekend taneczno-rowerowy

No i kolejny weekend za nami. Oczywiście w wykonaniu Rocha i Dziewczyn był on aktywny, bo nie wyobrażają sobie żeby mogli siedzieć w domu podczas gdy za oknem w końcu zaświeciło słońce. Cały weekend był udany, a przede wszystkim ciepły.

Sobota

W sobotę, o godzinie 1100 Roch miał zaplanowany wspólny występ z Michasią na koncercie uczniów Szkoły Muzycznej Yamaha, gdzie występowała jako "Szkraby i Muzyka". Z całego występu powstał film, ale pozostanie on w prywatnym archiwum tak żeby kiedyś Michasia mogła zobaczyć jak od najmłodszych lat była "lwem scenicznym".

Jednak żeby nie pisać o czymś tylko teoretycznie to można sobie zobaczyć Rocha i Michasię na scenie. Przez 27 lat Roch migał się od występów publicznych, a teraz przyszło mu pląsać po scenie, ale czego się nie robi dla Młodzieży.

Popołudniu oczywiście był basen, ale to zły czas na pływanie. Ludzi mnóstwo, mało miejsca i jeszcze jakieś wycieczki autokarowe i Michasia nie miała miejsca żeby popływać i poskakać do wody.

Niedziela

W niedzielę był relaks po szalonej sobocie. Michasia od rana chodziła i szukała miejsca gdzie mogłaby odpocząć, aż w końcu odsunęła sobie łóżeczko i poszła spać. A wraz z nią Żonka. Początkowo Roch też chciał się położyć, ale w głowie miał tylko jedną myśl. Rower. Wstał z łóżka i poszedł pojeździć na rowerze korzystając z chwili gdy obie Dziewczyny odpoczywały.

Po powrocie powstał plan żeby pojechać na Pararudniki, czyli na Targi Lotnictwa
Lekkiego. Na miejscu Michasia chciała wsiadać do paralotni, więc Roch przenosił ją z jednego miejsca na drugie i robił jej zdjęcia. Ale lotniczka z niej będzie idealna. No i oczywiście Babcia i Dziadziuś, z którymi pojechali, kupili Michasi latawiec.

Jednak nie miała jeszcze okazji go puścić bo po powrocie była tak zmęczona, że poszła jeszcze na rower żeby zmęczyć się jeszcze bardziej. Po powrocie zjadła kolację, a w zasadzie to próbowała ją zjeść, ale już głowa jej opadała. Więc szybko wskoczyła do wody, tam jeszcze trochę podjadła i do łóżka.

Po tych wszystkich atrakcjach 11 godzin snu to chyba zasłużony odpoczynek. No a dziś oczywiście puszczanie latawca i wspólny, duży, rower bo Michasia już dawno nie jeździła z Rochem na dużym rowerze. Z puszczania latawca na pewno będą jakieś zdjęcia, a na pewno powstanie notka z wypadu na dużym rowerze.

Na zakończenie zapis GPS z niedzielnego wypadu:


Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz