Cały weekend udany, pogodny, słoneczny choć zimny. Ostatniego dnia Roch pojechał standardowo na Repty, Dolomity i Pniowiec bo jakoś dalsze / inne trasy go nie kręcą, a na tych standardowych wie ile zrobi kilometrów i jest w stanie zaplanować dalszy ciąg wycieczki tak żeby licznik wskazał określoną ilość kilometrów.
Jazda po mokrych liściach jest dosyć ryzykowna, szczególnie jak trzeba hamować, o czym Roch kilka razy przekonał się, gdy tył roweru zaczął go niepodziewanie wyprzedzać. Jadnak Roch nie zaliczył gleby. Po powrocie do domu Roch zasiadł do konsumpcji ciasta z jabłkami, które czasem zwane jest szarlotką, i wszystkie kalorie spalone przez Rocha poszły w.. no sami wiecie.
A jutro ostatni dzień męczenia płytek - tym razem dwóch bo Roch ma nową koncepcję i postara się ją wdrożyć w życie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz