Od ostatniej notki minął jeden dzień, podczas którego Roch walczył z wszechogarniającym katarem, który z całą pewnością zaatakował Rocha podczas ostatniego rowerowania kiedy to jeździł w koszulce, choć pogoda wcale nie była koszulkowa. No cóż, Roch sam jest sobie winien i teraz musi walczyć z cieknącym nosem. Jeśli jednak dokładnie przeanalizować ów atak to Roch dochodzi do wniosku, że jego nos jest lepszy niż wszystkie prognozy pogody razem wzięte.
Już wczoraj, pomiędzy jednym, a drugim kichnięciem, Roch wiedział, że "ten katar coś przyniesie"; i przyniósł zachmurzenie, a jutro pewnie zacznie padać deszcz, bo przecież nie może być tak, że jesienią świeci słońce. Przez wstrętny katar Roch nie jeździł na rowerze; jego zdaniem lepiej odpuścić dwa dni, niż zapaść na jakąś byczą grypę, która znowu napcha kiesy firm farmaceutycznych.
Odpoczynek z całą pewnością przedłuży się ponieważ sprawdzone serwisy pogodowe pokazują ciemne chmurki z kropelkami i wieszczą spadek temperatury, więc zasmarkany Roch będzie mógł spokojnie kurować się. Jeśli uda się popedałować to Roch doniesie o tym czym prędzej, jak tylko przebieżeli z rowerem do domu.
Roch pozdrawia Czytelników.
Niech Roch szybko wraca do zdrowia! A jesień będzie piękna, ciepła i słoneczna proszę Rocha :)
OdpowiedzUsuńZ katarem jest już lepiej, prawie go nie ma. A z jesienią ma być tak jak piszesz (choć u mnie przeszedł poranny deszczyk).
OdpowiedzUsuń