Tak jak niektóre zwierzęta, tak i Roch zaczyna robić zapasy na zimę. Dziś przyszło mu pracować fizycznie, dla dobra ogółu, a w szczególności dla własnego dobra. Nanosiło się biedaczysko ciężkich worów, a ręce pewnie wydłużyły się o parę(naście) centymetrów dzięki czemu Roch może pewniej trzymać kierownicę, ale już kubka z kawą nie potrafi podnieść. Pewnie jutro nie będzie potrafił stukać w klawisze więc notkę trzeba napisać póki jeszcze Roch ma władzę w rękach.
Później Roch postanowił się zrelaksować na rowerze; pojechał na lotnisko, coby relaks był jeszcze większy i taki był. Co prawda ruch raczej mały, ale za to na wysokości przelotowej widział dwa "grubasy", czyli Boeing 747 i Airbus A380. Szkoda, że nie lądowały, ale nie można mieć wszystkiego i czasem trzeba lizać lizaka przez szybę. W drodze powrotnej Roch zahaczył jeszcze o Brynicę, Żyglin i Miasteczko Śląskie, żeby kilometrów trochę przybyło.
Ale i tak ilość kilometrów nie jest pewna bowiem licznik zaczyna się psuć i czasem pokazuje niestworzone rzeczy, takie jak -- przykładowo -- prędkość maksymalna 84 km/h, choć Roch tyle nie jeździ, bo w mieście obowiązuje 50 km/h, a Roch nie ma środków na mandat za przekroczenie prędkości.
Roch pozdrawia Czytelników.
ciekawe co Roch taszczył; ziemniaczki? węgiel? słoje z przetworami? kosze grzybów? :) Zapasy w zimie mieć: dobra rzecz.
OdpowiedzUsuńPrzecież, że ziemniaczki ;)
OdpowiedzUsuń