Roch powoli, ale z konsekwencją godną podziwu realizuje dwa zamierzone cele. Pierwszy z nich, ogólnie znany, to zrobienie określonej ilości kilometrów na rowerze, a drugi cel to skompletowanie amatorskiego warsztaciku domorosłego elektronika. Dziś Roch zakupił małą wiertareczkę, która będzie służyć do wiercenia otworków w płytce. Tyle chwalenia się, pora przejść do konkretów, czyli do dzisiejszego wypadu.
Roch zapragnął odmiany, miał dość jeżdżenia na Repty i Dolomity. Postanowił, że sprawdzi co tam słychać na Suchej Górze, na której dawno już nie był. Sucha Góra jak zawsze przywitała Rocha błotem, kałużami i gałęziami. Jednak niestrudzony Roch nie poddał się i brnął dalej po piasty w błocie. Napęd na dwie nogi zrobił swoje i już po kilku minutach Roch wyjechał z błota.
Im wyżej tym Roch miał mniej problemów z przyczepnością, a i błoto mniej pryskało spod kół. Na końcu Suchej Góry Roch zatrzymał się i otrzepał z błota. Cywilizacja na horyzoncie i nie można się pokazać taki brudny.
Z Suchej Góry Roch pojechał na Dolomity i dalej, już tradycyjnie, na Repty. I na tym zakończył się Dzień Rowerowy (TM), który przybliżył Rocha do zrealizowania głównego celu (tak naprawdę to jednego z dwóch) tego roku.
Kończąc Roch pragnie poinformować, że dużymi krokami zbliża się pożegnanie sezonu, w którym udział wezmą Koyocik i Roch, a także jak Bóg i Energetyka pozwoli trzeci Rowerzysta, czyli Reed. Uzgadnianie terminów trwa, Roch odprawia modły za pomyślne spotkanie i pożegnanie sezonu suchego i ciepłego, a jednocześnie powitanie sezonu mokrego i zimnego. Bo na rowerze należy jeździć cały rok. Dla zdrowia.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz