Roch nie spoczął na laurach, choć mógłbym bo i tak ma więcej kilometrów niż w roku ubiegłym, ale chęć posiadania pięciocyfrowego wyniku na liczniku (i na blogu oczywiście) motywuje go do dalszej jazdy pomimo, że ma dziś miał cały czas pod wiatr.
Trasa zaczęła się od Pniowca, a więc zaszła lekka modyfikacja, a później już standard. Jadąc z Pniowca Roch dostrzegł rowerzystkę pedałującą w kierunku przeciwnym i tak się zagapił, że chwilę jechał "pod prąd", ale szybko wrócił na swój pas. Pomógł mu w tym TIR, który nadjeżdżał z przeciwnej strony.
Później tylko wyścig z traktorem, który Roch wygrał i triumfalnie wyprzedził pyrkającego ciągnika. W Reptach Roch pojeździł trochę po krzakach i udał się na Dolomity. Po drodze zauważył zaparkowane Audi, o którym pisał w notce Prawie jak. Przez chwile mignęła myśl, że może by wskoczyć do wozu i dokonać "krótkotrwałego użycia", ale myśl ta szybko wyleciała z głowy Rocha.
Z Dolomitów Roch udał się do domu i tam już zakończył dzień. Komputerek, kawka i inne uprzyjemniacze.
Sprzed komputerka Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz