sobota, 31 stycznia 2009

Przyszła kryska na Matyska

Długo Roch się wzbraniał, a jeszcze dłużej hartował się, ale nic nie pomogło. Roch obudził się z gorączką i, bólem głowy, czyli choroba w Rochu kwitnęła. Jednak Roch nie poddawał się i walczył z okropnym choróbskiem domowymi sposobami.

Herbatka z soczkiem malinowym pochodzącym z domowej apteczki, potem promieniowanie monitora, aż w końcu chwilka w łóżku. Wszystkie te zabiegi spowodowały, że gorączka opadła trochę, ale tak łatwo nie poddawała się.

Wczoraj ponownie zapadała cisza, ale to cisza usprawiedliwiona bo Roch był na kawce u bliskiej Znajomej, u której zawsze spędza miło czas.

I to na tyle bo Roch idzie walczyć z gorączką.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 29 stycznia 2009

Jakoś zimniej się zrobiło

Po weekendowym cieple pozostało tylko wspomnienie i dwie notki na blogu. Od jakiegoś czasu nieśmiało próbuje zaatakować zima, wyparta przez wyże i inne fronty ku uciesze Rocha. Temperatura spadła do zera, słońce zostało zakryte przez grube chmury i tylko czekać jak spadnie śnieg i Roch ponownie zapadnie na śniegofobię.

Zimno i chmury są jeszcze znośne i Roch co rusz uskutecznia jakieś krótkie przejażdżki tak żeby znowu na koniec roku nie obudzić się z ręką w nocniku lub prawie osiągniętym celem, o którym przez cały rok pisał, że się uda.

Dziś Roch postanowił, że pojedzie na Repty, ale nie będzie zapuszczał się w krzaki tylko bezpiecznie popedałuje po alejkach, które powinny być przejezdne. Wszystko byłoby fajnie gdyby nie zimno; palce zesztywniały, z nosa zaczął wydobywać się naturalny smar, a kominiarka pokryła się skroplonym powietrzem, które wydobywało się z Rocha.

Po objechaniu parku Roch wrócił do domu bo wyżej wymienione objawy nie były przyjemne, a po co się męczyć i zniechęcać. Kilometrów wyszło skromnie bo 11, ale za to jest pierwsza stówka w nowym sezonie co Rocha cieszy niezmiernie bo to zawsze 9 900km zostaje do końca.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 28 stycznia 2009

Cisza na łączach

Jakaś bliżej nie określona siła spowodowała, że Roch wczoraj zapomniał o kolejnej rowerowej notce na jego już prawie oficjalnym blogu. Jako, że Roch nie lubi zaszłości dziś, mając do wyboru pisanie o wczorajszym rowerze lub dzisiejszym lutowaniu, opisze wczorajszy wypad rowerowy do zaprzyjaźnionego sklepu rowerowego Adventure. Dalszy wypad był nie możliwy z powodu niskiego ciśnienia i Stronga wypitego w celu podniesienia ciśnienia.

Najpierw jednak Roch, wraz z Michałem, udali się do Adventure żeby dokonać serwisu i przy okazji pogadać. Po drodze mijali pożar kamienicy i pędzące dwa zastępy dzielnej straży pożarnej. Po dokonanym serwisie trzeba było wracać do domu, ale po drodze ciśnienie jeszcze bardziej spadło i nie było wyjścia; trzeba było kupić jakiś napój energetyzujący żeby to ciśnienie podnieść.

I udało się. Rochowi tak podskoczyło ciśnienie, że zapomniał popełnić notkę, a w dodatku prawie przegapił naszych walecznych szczypiornistów, którzy jeszcze bardziej podnieśli Rochowi ciśnienie.

Dziś natomiast Roch - poza tym, że wymarzł w samochodzie - siedział w domu. Popołudniu trochę polutował i już prawie skończył programatorkę do procesorków, ale znowu ciśnienie opadło i Rochowi się odechciało.

Reszta dnia przy komputerze, a co!

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 26 stycznia 2009

Nie jest dobrze, jest źle

Poranek dla Rocha był bardzo bolesny. Do tego stopnia, że Roch zastanawiał się, czy czasem przez weekend jeździł z założonym siodełkiem, czy na samej rurce. Oczywiście ból promieniował od miejsca na cztery litery dookoła całego Rocha. Są to skutki pierwszego, w tym roku, weekendu spędzonego w siodle, pierwszych w tym roku 64 kilometrów i w końcu to skutki długiej przerwy w jeżdżeniu.

Jest to potwierdzenie tego, że jak raz się wsiądzie na rower to trzeba dojechać nim do grobu, a wszelkie przerwy skutkują tym, że zawsze jakaś część ciała zaprotestuje. U Rocha zaprotestowały cztery litery. Jednak dziś nie mógł złamać tego protestu ponieważ naszła go ochota na dalsze dostosowywanie obudowy, a poza tym dostał bombonierkę za usługę informatyczną i był zajęty pochłanianiem kolejnych baryłek ze spirytusem i advocatem.

Dzięki temu Roch jutro poczuje jeszcze większy ból, w dodatku wszystko co spalił przez weekend dziś uzupełnił i wysiłek poszedł w.. powietrze. Od jutra Roch zaczyna pedałować, o ile śnieg nie spadnie lub ktoś nie wręczy Rochowi cukierków ze spirytusem.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 25 stycznia 2009

Cały dzień na rowerze

Nie ma takiego słowa w słowniku, które w pełni opisałoby dzisiejszą pogodę. Rano, w okolicach godziny 1000, było pięć stopni nad zerem, słońce świeciło, a Roch z Michałem pedałowali na Chechło, żeby zaostrzyć apetyt. Miejscami leżał jeszcze śnieg, ale to dodawało pogodzie uroku, jakiegoś specyficznego klimatu. Po powrocie Roch wchłonął obiad, wypił kompocik, beeeknął sobie i zaczął się ubierać.

Gdy Roch był już na dole postanowił, że pojedzie (i dojedzie) do Świerklańca. Postanowił, że pojedzie przez Nowe Chechło i tak też uczynił. W Świerklańcu śniegu było więcej niż we wszystkich miejscach, w których Roch dziś był, ale zrobił rundkę wokół parku i zaczął zbierać się w kierunku domu.

Chcąc wprowadzić trochę urozmaicenia Rocha postanowił, że wróci do domu tradycyjnie, czyli przez Nakło Śląskie. Przed Nakłem jest stroma górka, pod którą trzeba podjechać. Roch zagryzł wargę i rozpoczął podjazd. Mając 3/4 górki za plecami zobaczył jak z przeciwnej strony biegnie pies i szczeka. Jako, że wokół Rocha nie było nikogo to pies musiał szczekać na niego.

Roch wiedział, że nie ma szans uciec przed psem pod górę więc zawrócił i pokonał 3/4 górki w dół dzięki czemu znowu znalazł się pod Świerklańcem. Nie chcąc ryzykować ponownego spotkania z psem Roch wrócił tradycyjnie, czyli przez Nowe Chechło. Droga dłuższa, ale przynajmniej żaden pies nie goni Rocha.

W ten sposób nie dość, że wprowadził w wycieczkę trochę urozmaicenia to jeszcze pojawił się dreszczyk emocji. W sumie wyszło 44 kilometry i jest to, póki co, najdłuższy dystans tego roku, ale to się szybko zmieni więc nie ma co przyzwyczajać się do tych cyferek.

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 24 stycznia 2009

Zintegrowany z rowerem gnał przed siebie

Nadszedł ten dzień, w którym pogoda dopisała, ba, słońce nawet wyszło. Roch wkręcił bloki, założył pedały i stwierdził, że szkoda mu butów, za które zapłacił górę pieniędzy i do tej pory nie potrafi się finansowo podnieść. Jednak chęć sprawdzenia była silniejsza.

Już po chwili Roch stał w butach i szukał licznika, który gdzieś zgubił się. W końcu Roch go znalazł i mógł iść na rower. Pierwszym problem okazało się zejście z czwartego piętra. Śliskie schody, sztywna podeszwa i metalowy blok spowodowały, że Roch poczuł się jak gwiazdy na lodzie. W końcu udało się zejść i można było się wpinać w pedały. To poszło gładko dwa kliknięcia i Roch był zintegrowany z rowerem.

Jednak pełne zalety SPD Roch odczuł podczas podjeżdżania pod osiedlową górkę. Dwa obroty i Roch był na szczycie. Wszystko dzięki temu, że obie nogi pracują, a nie jak w przypadku zwykłych pedałów jedna noga pcha, a druga w tym czasie się nudzi.

Zachęcony tym Roch postanowił, że pojedzie na Świerklaniec, przez Nowe Chechło, i sprawdzi jak na dłuższym dystansie sprawują się pedały i buty. Było tylko lepiej - stopa sztywno trzymana, prędkość znacznie większa, a poziom zmęczenia ten sam, mimo znacznego wzrostu wagi. Same zalety, a żadnych wad co Rocha bardzo ucieszyło.

Do Świerklańca jednak Roch nie dojechał z tego względu, że im bliżej tym większe kałuże, a Roch bez błotników pomyka więc i tylna część ciała, na cztery litery, bardziej narażona na wilgoć.

W drodze powrotnej również pełna satysfakcja bo pogoda zrobiła Rochowi dobrze i w końcu przestał siedzieć w domu. Jutro prognozy też są obiecujące i oby nadal były bo apetyt wzrósł, a stłumiona cykloza znowu daje o sobie znać. Nogi same rwą się do pedałowania.

Na zakończenie zdjęcie roweru, bo Roch robił jako statyw aparatu:
Roch pozdrawia Czytelników.

P.S: Blog ożył!

piątek, 23 stycznia 2009

Gdyby nie drzemka

Pogoda zacna, śnieg stopniał, ulice jeszcze mokre, ale z biegiem dnia zaczynały przesychać. Roch postanowił, że wkręci pedały, założy buty i sprawdzi jak jeździ się w nowych butach. Wszystko układało się dobrze, póki Rocha nie naszła ochota na popołudniową drzemkę. Początkowo planował pospać pół godziny, ale z pół godziny zrobiło się półtorej godziny i dzień się skończył.

Jednak Roch wkręcił pedały i, jak pogoda dopisze, to jutro przykręci bloki do butów i wyjdzie na rower. Nawet jeśli miałby zrobić kółko dookoła bloku to wyjdzie bo nie potrafi wysiedzieć w domu. Jakoś tak czas się ciągnie, Roch gnuśnieje w domu i różne myśli go nachodzą.

Ankieta się zakończyła, wyniki zostały zanotowane, a więc czas na ostateczną decyzję, ale to nastąpi dopiero jak Roch nabierze jakiejś większej ochoty do życia, czyli po jakiejś przejażdżce na rowerze.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 22 stycznia 2009

Śniegowa czkawka

Roch straszył, że śnieg stopniał i niedługo wyjdzie na rower, a po powrocie napisze taką notkę, że Nobel z literatury będzie gwarantowany. Jednak natura szybko zweryfikowała jego plany. Poranek przywitał Rocha śniegiem, deszczem i mgłą. Wraz z upływem dnia śnieg zmienił się w deszcz i powstała przyjemne błoto pośniegowe.

W związku z pogodą Roch nie ruszał się z domu. Dojrzewał do tego, żeby popołudniu wytrawić płytkę, która po zmontowaniu będzie pełniła rolę programatora. Nowa technika wytwarzania płytek znacznie przyśpieszyła robienie płytki dzięki czemu Roch może zacząć robić kilka płytek dziennie. Tak się zaczyna, najpierw w garażu kilka płytek, a potem z Rocha zrobi się Bill Gates świata obwodów drukowanych.

Po zrobieniu płytki Roch chciał zrobić jeszcze dwie zaległe, ale laminaty się skończyły, a wycieczka do miasta nie wchodziła w grę.

Rower nadal zbiera kurz, a Roch zbiera kilogramy. I tak to jest.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 21 stycznia 2009

Idzie ku lepszemu

W okolicach godziny 9 00 Roch zwalił się z łóżka i, jak to ma w zwyczaju, podszedł do okna żeby skontrolować poziom śniegu. To co ujrzał zszokowało go - śnieg stopniał, pozostały jeszcze drobne ślady, ale padający przez cały dzień deszcz skutecznie roztopi resztki śniegu. Do tego temperatura w okolicach 10°C powoduje, że Roch zaczął poważnie rozważać nad wkręceniem nowych pedałów.

Jeśli temperatura utrzyma się przez kilka dni to nie ma mocnych na Rocha, który będzie pedałował (ma nadzieję, że nie sam) i zrzucał zbędne kilogramy, w które obrósł przez zimowy przestój. Póki co Roch siedzi w domu i wycina obudowy lub coś tam lutuje, projektuje lub trawi.

Jednak są szanse na zmianę tego stanu rzeczy i na jakieś ożywienie na blogu.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 20 stycznia 2009

(Nie)rowerowy blog Rocha

W ostatnim czasie blog Rocha jakby zatracił swój główny temat, czyli rower. Od kilku(nastu) tygodni Roch pisze w zasadzie o wszystkim tylko nie o rowerze. Spowodowane jest to przez śniegofobię, która paraliżuje Rocha jak tylko pomyśli o rowerze. Efektem tego paraliżu jest stojący rower, który zbiera kurz i tyjący, przed komputerem, Roch.

Pozostaje czekać na odwilż, która umożliwi Rochowi zakręcenie nowych pedałów i uskutecznienie jakiegoś dłuższego wypadu, a tym samym spłodzenie jakiejś emocjonującej notki okraszonej zdjęciami. Roch odlicza już dni do początku wiosny bo póki co rower nie wchodzi w rachubę, a notki będą muskały rower żeby nie było całkiem nie na temat.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 19 stycznia 2009

Dzień bez notki to dzień stracony

Kolejny raz niedziela upłynęła pod znakiem ciszy na łączach. Roch jakoś późno wrócił do domu z kawki i już mu się nie chciało włączać komputera. Zjadł kolacje i poszedł spać bo i w TV jakoś nic nie było. Jednak to było wczoraj.

Dziś Roch był umówiony w zaprzyjaźnionym PWiK celem odbioru złącza zasilającego, które dla Rocha przyniósł Tomek. Złącze oczywiście pasowało, ale Roch przypadkowo je zepsuł przez co musiał kupić nowe i dodatkowo wtyczki do kompletu.

Później już było tylko nudniej, nie licząc przerywnika w postaci wypadu na stację benzynową celem wlania do baku kropelki paliwka. Po powrocie Roch zasiadł do komputera i tak już zostanie do wieczora. Może znowu uda się znaleźć jakąś inspirację, a może w końcu uda się zrealizować zaległe "projekty".

Roch niecierpliwie czeka na wiosnę bo i na rower pójdzie i notki będą jakieś ciekawsze.

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 17 stycznia 2009

Potrzebne koła

Postęp w tworzeniu jeżdżącego, grającego i świecącego robota doprowadził Rocha do nie byle jakiego problemu. Bo jak tu jeździć gdy nie ma kół? To tak samo jakby próbować jeździć na rowerze bez kół. Jednym słowem nie da się. Roch zaczął poszukiwania pary kół, które mógłby adoptować do jego zachcianki jaką jest owy robot.

Żeby znaleźć dwa identyczne koła można znaleźć na przykład w pudle z klockami LEGO, które kiedyś Roch namiętnie kolekcjonował i, nie chwaląc się, jego kolekcja zajmowała sporą część pokoju. Teraz wszystko leży zapakowane w pudła, ale z potrzeby chwili Roch sięgnął po dwa koła.

Z szuflady wygrzebał dwa silniczki do napędu, a w poniedziałek kupi płytkę i kilka drobiazgów. Wieczorem Roch usiadł przed komputerem i zrobił projekt płytki ze schematu, który znalazł na jednym forum w całości poświęconemu robotyce.

Wszystko to z nudów bo zima nie odpuszcza, a robić coś trzeba. Z racji barku złącza obudowa czeka na swoją kolej, rower też czeka na lepsze i cieplejsze czasy, a więc jedyne co Roch może robić to płytki i roboty.

Na zakończenie obrazek płytki:Roch pozdrawia Czytelników i dziękuję za głosy w ankiecie.

piątek, 16 stycznia 2009

Nudny dzień, ale nie stracony

Pogoda, jak na styczeń przystało, zimowa. Śnieg sypał przez cały dzień, a temperatura około zera spowodowała, że to co padało było mokre. W dodatku to co już leżało też zaczęło topnieć. Zrobiła się jedna wielka kałuża, a Roch musiał maszerować do zaprzyjaźnionego PWiK celem zapytania, czy wsystkomający posiadają złącze zasilające bo nigdzie dostać tego nie można.

Po powrocie do domu Roch z nudów nie wiedział co ma robić. Otwory w obudowie zostały wycięte, złącza nie ma więc dalsza praca stoi, jak w gliwickim Oplu. Roch na przymusowym wolnym nie mógł znaleźć sobie miejsca, a co gorsze w TV jakoś programy mało interesujące się trafiły, wręcz nudne.

Roch, z braku zajęcia, poszedł spać i obudził się gdy było już ciemno. Włączył komputer i tak już został. Ogólnie dzień nudny, ale nie stracony.

Roch pozdrawia Czytelników i dziękuje za oddane głosy.

czwartek, 15 stycznia 2009

Ostateczna decyzja

Nadszedł ten trudny czas, kiedy trzeba podjąć trudną decyzję, z czego zrezygnować, a co zostawić. Mowa oczywiście o trudnym wyborze, który blog ma zostać bo pisanie dwóch na dłuższą metę może być męczące i powodować rozdwojenie jaźni u Czcigodnych Czytelników.

Żeby podjęcie decyzji było łatwiejsze Roch stworzył ankietę, w której można określić co ma zostać, co jest fajne. Roch liczy na to, że pomożecie mu podjąć tą trudną decyzję, a przynajmniej jakoś nakierujecie go na właściwy trop. Oczywiście ankieta jest całkowicie dobrowolna i anonimowa, a znajduję się po prawej stronie. Ankieta potrwa do 22-01-2009 do godziny 12:00

Próbując opisać to co dziś się działo Roch ma problem, bo cały dzień można określić jednym słowem: nudy. Roch nie robił nic no może poza tym, że dokończył wycinać obudowę, ale i tak utknął bo nie ma złącza zasilającego i stoi w miejscu. Trzeba będzie udać się w miasto, ale i tam nie będzie więc skończy się na zakupach w TME.

Wieczorem Roch zasiadł do komputera i tak już zakończy dzień.

Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 14 stycznia 2009

Wiertło się omskło

Roch zabrał się za obudowę, którą od dawna miał wyciąć, ale strach był silniejszy bo to jedyny egzemplarz, a więc nie ma miejsca na testy i wszystko musi być tip-top. Roch, matematycznie, wyznaczył punkty wiercenia, obliczył wysokość i szerokość z dokładnością do milimetra, potem narysował linie cięcia, wykroił szablony złącz. Takiej perfekcji nawet maszyna CNC nie ma.

Po kilku chwilach Roch wywiercił dziurki, wyciął środek, zeszlifował nadmiar i wtyczka idealnie pasowała. Pozostało wywiercić otwory mocujące, czyli sama kosmetyka. Po wywierceniu Roch zapragnął jeszcze ładnie schować śrubki żeby nie wystawały. W tym celu trzeba było zrobić ładny frez większym wiertłem.

Roch przyłożył wiertło i włączył bestię, czyli wiertarkę. Zaświstało, zagrzmiało, błysnęło, parsknęło i zaskrzypiało.

- O kur*a! To zrobiłem frez - Krzyknął Roch widząc jak wiertło zmasakrowało obudowę.
- No to mam po obudowie - Myślał Roch.

Bestia na sam koniec spłatała Rochowi figla. Zamiast 3mm otworu był 6-o mm otwór, przez który śrubka przelatywała, czyli było źle, a nawet bardzo źle. Obudowa zmasakrowana i nie ma żadnego pomysłu jak to naprawić.

W końcu, wraz z pomysłowym Tatą, Roch obciął tulejkę, i włożył w dziurę, dzięki temu z 6-u mm zrobiło 3mm, ale trzeba było jeszcze tulejkę zakleić i zeszlifować. Z planowanych dwóch, góra trzech, godzin pracy zrobiło 5 godzin ślęczenia nad jednym otworem.

W sprawach rowerowych nadal nic się nie ruszyło, a w dodatku spadła świeża porcja śniegu co skutecznie unieruchomiło Rocha i jego rower. Jazda po śniegu to nic przyjemnego i trzeba czekać do wiosny.

Roch kończy dzisiejszą notkę bo jeszcze nie doszedł do siebie po tym jak wiertło się omskło.

Pozdrowienia.

wtorek, 13 stycznia 2009

Złoty pieniądz

Z rana Roch wybrał się ponownie do zaprzyjaźnionego PWiK celem przetestowania nowego Windows 7, którym wszyscy tak się podniecają. Po zainstalowaniu Roch się nie podniecił, a co gorsza Rochowi ręce opadły bo nic specjalnego w tym Windowsie nie ma. Vista, którą Roch posiada lepiej działa, a i pamięci mniej zajmuje. Jednak mniejsza z tymi komputerowymi zajafkami.

Tak na prawdę Roch wybrał się do PWiK w nadziei, że znowu pojawi się Alicja, ale nic z tego nie wyszło. Po powrocie do domu przyjechał do Rocha kurier, który przywiózł kolejną porcję tulejek bo Roch, jak śmieją się z niego, otwiera produkcję płytek elektronicznych ponieważ ciągle chodzi i drukuje jakieś schematy i wzory płytek.

Popołudnie minęło na montażu tego co Roch wczoraj kupił. Brakuje jeszcze kilka elementów, ale to kwestia czasu bo znowu trzeba zamówić części.

****
Po lutowaniu Roch miał nadzieję, że chwilę odpocznie, ale widać nie było mu to dane. Znowu przyszła sąsiadka i znowu narzekała, że hasło się zgubiło. Roch nie wierzył bo zna siebie i wie, że jak coś zrobi to nie ma możliwości żeby nie działało.

Zszedł więc piętro niżej i sprawdził co jest nie tak. Okazało się, że admin nie tylko zmienił hasło, ale i przy okazji zamienił nazwę konta co skutkowało ogłupieniem Outlooka. Roch wyklikał nową nazwę konta, hasło i ogłosił, że wszystko działa. Za usługę skasował 10zł więc będzie można kupić coś elektronicznego, może wystarczy na procesorek ATmega168, o ile gdzieś go Roch znajdzie.

Nie mniej jednak szybka kasa trafiła do Rocha. Oczywiście rower stoi i zbiera kurz. Roch czeka na decyzję pogody, albo mróz albo odwilż. Inaczej nie jeździ.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 12 stycznia 2009

Hasło się zgubiło

Roch zawitał do zaprzyjaźnionego PWiK, w którym nie był jeszcze w Nowym Roku. Zaszły pewne zmiany, pojawiła się znajoma twarz Alicji, która przyniosła fakturkę do podpisania. Roch trochę się zdziwił ponieważ często widywał ją pedałując w stronę Suchej Góry, a od teraz ma ją "pod ręką".

Po powrocie do domu Roch zjadł obiad i pojechał na miasto zakupić kilka elementów elektronicznych bo trzeba zacząć składać programator do procesorów jeśli chce się złożyć buczącego, grającego i jeżdżącego robota.

Po powrocie Roch zabrał się do wycinania płytki, ale ewidentnie nie szło mu więc rzucił w kąt piłkę w kąt i poszedł spać. Wyspany Roch ma jaśniejszy umysł i sprawniejsze oko i piłka powinna ciąć prosto płytkę, a nie wycinać jakieś esy-floresy.

Po skończonej robocie Rochowi przeszła ochota na wyciąganie żelazka, moczenie, trawienie. Zasiadł więc przed komputerem i zaczął symulować jakieś bliżej nieokreślone działania. W końcu do drzwi zapukała sąsiadka z problemem.

- Masz czas? - Zapytała.
- Mam, a co się dzieje? - Zapytał Roch.
- Hasło mi się zgubiło - Odpowiedziała.
- Ale jak, samo się zgubiło? - Podpytywał Roch.
- No samo, a jak inaczej - Odpowiedziała.

Roch ugryzł się w język i powstrzymał się od komentarza na temat samozagubienia się hasła. Zszedł więc piętro niżej, rozejrzał się pod biurkiem bo może faktycznie gdzieś z komputera wypadło. Po długim wywiadzie okazało się, że hasło do poczty nie działa, a pani na BOK usilnie twierdziała, że działa.

W końcu Roch przejął słuchawkę i po chwili pani z BOK przyznała rację, hasła w systemie są różne i on nie wie jak to się stało. Obiecała, że zgłosi sprawę administratorowi serwera, który rezyduje w Gdańsku. On musi zmienić hasło bo, oczywiście, samemu zmienić nie można bo to serwer w sektorze publicznym i tam samemu nie można bo to administrator musi, bo tak jest bezpieczniej.

Oczywiście pani na BOK w żaden sposób nie zweryfikowała, że Roch chce się do swojego konta dostać, nie zapytała o imię, o nazwisku też nie wspomniała. Tak to jest w sektorze publicznym - głupi hasło musi admin z Gdańska zmieniać, ale z BOKiem każdy może gadać. Polityka bezpieczeństwa.

Firmy Roch nie zdradzi.

Oczywiście Roch nie poszedł na rower bo zima, bo śnieg, bo zimno, bo dzień krótki, a tak na prawdę nie chciało mu się.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 11 stycznia 2009

Cisza w eterze

Roch jakoś wczoraj tak zorganizował swój wolny czas, że na napisanie notki go zabrakło. Spowodowane to było intensywnymi przygotowaniami do próby skonstruowania czegoś co mogłby by błyskać, buczeć, a może nawet jeździć. Poszukiwania zakończyły się sukcesem i jutro Roch idzie do zaprzyjaźnionego PWiK celem wydrukowania rysunku płytki i, jak wystarczy kasy, zakupienia potrzebnych części.

W niedzielę, czyli dziś, Roch obijał się. Temperatura w końcu wskoczyła powyżej zera, ale na rower Rochowi nie chciało się iść. Jakoś tak sprzętu szkoda, zimno i w ogóle trzeba rower znosić na dół, a potem wnosić. Nagle znalazło się tysiące powodów, które Rocha usprawiedliwiały z lenistwa bo przecież mógł się ubrać i zejść na dół z rowerem.

Jednak, jak pogoda się utrzyma, to Roch jutro zaatakuje Świerklaniec, bo zimą tam jeszcze nie był. Pewnie i tak znajdą się tysiące powodów, dla których warto zostać w domu, ale z tym mocnym postanowieniem Roch przywita jutrzejszy dzień, a co z tego wyjdzie to okaże się w praniu.

O ile Roch nie będzie lutował to będzie jeździł. Oczywiście o ile wszystko się uda.

Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 9 stycznia 2009

Poszukiwania jakiegoś zajęcia

Pogoda, jeszcze lepsza niż wczoraj, zachęcała do jakiegoś wypadu na łono przyrody z aparatem i rowerem, ale Roch stwierdził, że dziś siedzi w domu. Wystarczająco zmarzł rano, kiedy to urzędował na mieście kupując to i owo, bo weekend się zbliża to leniwiec może go dopaść.

W związku z tym Roch nie bardzo miał pojęcie co z sobą zrobić więc zaczął szukać jakiejś elektronicznej zajafki, którą można by zapchać wolny czas. No i po krótkich poszukiwaniach Roch natknął się na sterownik, który umożliwia skonstruowanie jakiegoś ciekawego robota albo po prostu sterować jakimś silnikiem krokowym.

Możliwości sterownika można zobaczyć na tym filmie:

Co prawda Roch nie złoży takiego robota, ale powinien jeździć i robić dużo hałasu, a może nawet będzie mrugał. I już jest co robić w długie wieczorne wieczory.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 8 stycznia 2009

Całkiem spontaniczny wypad rowerowy

Rano Roch wybrał się do Lublińca na kawkę do pewnej uroczej dziewczyny, z którą kawka smakuje lepiej, a czas - niestety - płynie za szybko. Nic nie zapowiadało, że Roch wsiądzie na rower bo śnieg nie stopniał, bo temperatura nadal grubo poniżej zera, bo w końcu Rochowi specjalnie nie chciało się.

Jednak Roch dostał propozycję wypadu na Dolomity i długo nie zastanawiał się bo też nie było nad czym. O 1400 Roch był gotowy do jazdy. Uzbrojony w rajtki, bluzę, kurtkę, Buffa, kominiarkę, drugiego Buffa i okulary mógł jechać nawet na Biegun Północny. W drodze na Dolomity było super, śnieg skrzypiał pod kołami, rower uciekał spod Rocha, a tylne koło co chwilę traciło przyczepność.

Na samych Dolomitach dzika natura, wszystko zasypane śniegiem, puszystym i białym, a nie jakimś żółtym, pachnący i smaczny co Roch sprawdził podczas niezaplanowanego poślizgu, po którym Roch najadał się śniegu. Jednak puszystość śniegu zamortyzowała upadek i skończyło się śmiechu bo Roch przypominał bałwana.

Droga powrotna była trochę zimniejsza ponieważ temperatura spadła do około -6°C, a słońce zaszło, ale to normalne gdy wraca się do domu o godzinie 1600, gdy słońce już dawno schowane za horyzontem.

W domu Roch wypił gorącą kawkę i czucie w stopach wróciło od razu. Na zakończenie można zobaczyć kilka zdjęć z wypadu:
Dolomity


Roch pozdrawia Czytelników.

środa, 7 stycznia 2009

Źle z Rochem

- Ooo a co tu robi czekolada? - Zdziwił się Roch otwierając lodówkę.
- No wczoraj ci kupiłam - Odpowiedziała Mama.
- A soczek też pewnie wczoraj kupiłaś? - Zdziwił się Roch widząc sok obok czekolady.
- No tak, razem z czekoladą - Odpowiedziała Mama.
- No to ja chory jakiś jestem - Popadł w zadumę Roch.

Nigdy wcześniej nie zdarzyło się, żeby tak wyczekiwane produkty przeleżały gdziekolwiek dłużej niż godzinę, a w szczególnych przypadkach półtorej jak Roch był zajęty czymś innym. Jednak Roch szybko zrehabilitował się i oba produkty zostały wchłonięte niemalże równocześnie. Waga pewnie wskaże kilka kilogramów więcej, ale co tam - Roch w nowych butach będzie jak rakieta.

Zima nadal nie odpuszcza, jednak temperatura lekko wzrosła co zwiastuje rychłe nadejście odwilży, ocieplenie się i będzie możliwe wyjście na rower. Po tych marzeniach pora wrócić do białej i mroźnej rzeczywistości, która Rocha wcale nie cieszy.

No, a w międzyczasie Roch walczył z opornym routerem, który nie chciał poddać się Rochowi, ale po wgraniu oprogramowania router zmiękł i poddał się Rochowi. Molestowany cały dzień ani jęknie, że czegoś nie otworzy. I tak ma być.

Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 6 stycznia 2009

Zima zła

Termometr wskazał szalone -20 st. C co Rocha zmartwiło ponieważ taka temperatura mogła skutecznie unieruchomić Megi, a Roch musiał pojechać do Zabrza. Poczekał godzinę i termometr wskazał trochę mniej, bo już tylko -15 st. C co zmotywowało Rocha do wyjścia z domu.

Najpierw trzeba było otworzyć samochód, co spowodowało pewien problem ponieważ pilot nie jest kompatybilny ze szronem i trzeba było trochę szyby oskrobać, żeby zamek zareagował. W środku panowała podobna temperatura jak na zewnątrz. Roch przekręcił kluczyk, włączył na chwilę światła żeby akumulator się obudził i..

- Uuuu.. uuu.. prych.. parsk.. - Silnik kręcił przez chwilę, aż zażarł.
- No wystartował - Pomyślał Roch szukając skrobaczki.

Po dziesięciominutowej walce z szybami Roch wszedł do środka gdzie było już ciepło i przyjemnie. Można więc było jechać do Zabrza i zaraz potem wracać do domu. Ot taka szybka przejażdżka.

Ze względu na katastrofę pogodową, bo kto widział taki mróz w styczniu, Roch nie wyszedł na rower bo pewnie do czegoś by przymarzł. Poza tym wdychanie tak zimnego powietrza pewnie skończyłoby się zapaleniem czegoś tam i Roch spędzałby urocze chwile w łóżku z anginą lub inną epidemią.

Teraz leci już z górki, w marcu będzie ciepło to Roch zacznie odrabiać straty spowodowane katastrofalną pogodą.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 5 stycznia 2009

Wszystko powoli się rozkręca

W końcu wszystko zaczyna powoli się układać. Problemy z indeksowaniem nowego bloga zdają się być rozwiązane bo Google zaczyna widzieć nowy adres, ale jeszcze pozostaje kwestia wszystkich postów, ale tutaj Roch wykaże się daleko posuniętą cierpliwością.

Na zewnątrz w końcu zrobiło się biało, śnieg pada niemalże cały czas dzięki temu jest biało, a nie szaro. W dodatku jest ślisko bo drogowcy zostali zaskoczeni więc można bawić się samochodem i uskuteczniać poślizgowy lans.

Roch musiał udać się do Adventure celem oddania długu jaki zaciągnął po zakupie pedałów i teraz jest goły i wesoły. Stan konta wynosi zero złotych i zero groszy dzięki czemu Roch gwiżdże na światowy kryzys bo nawet gdyby padły wszystkie banki, czego oczywiście Roch nikomu nie życzy, to oszczędności Rocha byłyby bezpieczne ponieważ leżą na półce i czekają na lato.

Tak więc problemy z blogiem zostały rozwiązane - bo Google widzi bloga i można zacząć myśleć co tu wybrać i gdzie osiąść na najbliższe kilka lat.

Roch pozdrawia Czytelników.

niedziela, 4 stycznia 2009

Roch prosi o wyrozumiałość

W życiu każdego człowieka prowadzącego bloga nadchodzi taki okres, że pragnie zmian bo czuje, że powoli się wypala, a na nowym miejscu może płomyk nie zgaśnie do końca. U Rocha jest tak samo, od dłuższego czasu pragnął czegoś nowego bo czuł, że chęć dzielenia się z Wami, Czcigodni, zaczyna przygasać.

Postanowił więc, że poszuka nowego miejsca, w którym na nowo odkryje przyjemność pisania i dzielenia się swoją pasją z Czytelnikami lub po prostu przesyłać kilobajty tekstu przez łącza żeby mieć jakieś zajęcie po powrocie z rowerowania.

Wybór padł na Bloggera, ale Roch nie chciał palić za sobą mostów stary blog pozostawił działający i postanowił, że będzie prowadził oba równolegle, przynajmniej przez czas jakiś, żeby mieć do czego wracać gdyby przygoda na nowym miejscu szybko się zakończyła.

Roch jest świadom, że nielicznej grupie Szanownych Czytelników taka zmiana wprowadziła zamęt w czytnikach i ulubionych, ale ma nadzieję, że zostaniecie z Rochem i jego przygodami i postaracie się zrozumieć jego poczynania i przymkniecie oko na wszelkie bolączki jakie Was niewątpliwie spotykają.

Gogole nadal nie chce przełknąć tego, że Roch urzęduje pod innym adresem i usilnie go odrzuca, a przecież nowy adres nie jest w niczym gorszy od starego. Póki co Roch nie poddaje się i spróbuje wygrać z Google Botem, ale stary blog nadal będzie aktualizowany i traktowany na równi z nowym bo nigdy nie wiadomo gdzie Roch osiądzie.

Na zakończenie zdjęcie płomyka, który wznieca w Rochu chęć do pisania:
Roch pozdrawia Czytelników i prosi o wyrozumiałość.

sobota, 3 stycznia 2009

Można pedałować

Kilka dni temu Roch chwalił się, że kupił sobie buty SPD i myślał, że upłynie sporo postów i kilobajtów tekstu zanim napisze, że kupił sobie pedały i ma komplet. A tu taka niespodziewajka z rana czekała na Rochowym Jedynym słusznym Komunikatorze.

- Pedały czekają na ciebie w sklepie - Brzmiała wiadomość.

Roch zapakował się w samochód i ruszył do miasta, aby odebrać swoje całkiem nowe pedały. W domu odpakował i odetchnął z ulgą bo już połączenie Rocha z rowerem jest kompletne. Pedały są, bloki są, buty są. Brakuje tylko lata żeby móc to wszystko przetestować.

Popołudniu Roch miał iść na rower, ale jakoś przestało mu się chcieć i wybrał się na kawkę. Po powrocie do domu Roch zaczął się zastanawiać dlaczego jego prawdopodobnie nowy blog nie jest indeksowany przez Google. Okazało się, że ktoś zrobił psikusa i zablokował tą czynność.

Jednak Roch znalazł obejście problemu i jest całkiem prawdopodobne, że Google w końcu zacznie indeksować posty i blog Rocha.

Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 2 stycznia 2009

Kolejna porcja puchu

Wszystko wskazywało na to, że spadnie śnieg. No i spadło trochę białego puchu skutecznie przekrywając resztę zielonej trawy, która na Rocha działała antydepresyjnie. Na drogach oczywiście chlapa i breja zmieszana z solą. Sprzętu szkoda więc rower stał w domu, ale Roch pojechał do miasta zapłacić za Internet.

Na drogach wszechobecna panika, trochę śniegu potrafi zniszczyć jakąkolwiek płynność, kierowcy jakby bardziej zestresowani, a zima to pora jak każda inna i nic specjalnego się nie dzieje, jednak nerwowość i niepewność królują na drogach.

Po powrocie do domu Roch wyjął z szafy pudełko z nowymi butami i zaczął sobie wyobrażać jak to będzie, gdy Roch dostanie pedały, zainstaluje wszystko razem i będzie próbował wpiąć się z w pedały. O ile wpięcie niczym nie grozi to zapomnienie o wypięciu się może skutkować utratą równowagi i przyjęciem pozycji poziomej wraz z rowerem. Jednak to dopiero przed Rochem i pewnie kilka siniaków będzie na Rochu.

Pedały oczywiście zostały zamówione, ale okres remanentów skutecznie opóźni ich dostawę, a więc póki co buty wróciły do firmowego pudełka SIDI, w którym czekają na definitywne rozpoczęcie sezonu kolarskiego 2009, w którym to sezonie Roch ma pewien plan do zrealizowania i - jak wszystko się uda, a uda się na pewno - to Roch będzie generował sporą ilość kilometrów w krótkim czasie. Oby ilość kilometrów przełożyła się na wynik 10 000km na koniec roku, ale to odległa przyszłość i nie ma co gdybać.

Na zakończenie kilka kwestii organizacyjnych bo zrobiło się delikatne zamieszania z dwoma blogami. Otóż póki co funkcjonują oba równoprawne blogi, ale nadejdzie taki czas, że jeden zostanie zamknięty, ale który to zależy od tego jak nowy blog będzie wypozycjonowany w Google.

Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 1 stycznia 2009

Powitanie Nowego Roku

Znane powiedzenie mówi, że jaki Nowy Rok taki cały rok, więc Roch nie mógł nie iść na rower pierwszego dnia Nowego Roku. Nie zniechęcił go słupek rtęci, który wskazał -10 st. C, nie zniechęcił go lekko padający śnieg. Roch ubrał się podwójnie, pod kominiarkę zarzucił jeszcze Buffa i dzięki temu kask został w domu bo się nie mieścił na Rocha głowę.

Nie zrażony przeciwnościami Roch zszedł na dół, wziął trzy głębokie wdechy i otworzył drzwi. Dostał falą zimna prosto w twarz, ale i to go nie powstrzymało. Wsiadł na rower i pognał przed siebie. Co prawda robiło się coraz zimniej, palce Rocha zaczynały przymarzać do klamek, a olej w amortyzatorze skutecznie zgęstniał, ale Roch parł dalej przed siebie. Chwila zwątpienia przyszła gdy na szkłach okularów pojawił się lekki szron, ale i to nie zmusiło go do powrotu.

W końcu Roch przestał czuć stopy, palce jakby zdrętwiały i zrobiło się dziwnie bo niby cały czas pedałował, ale uczucie braku stóp przybierało na sile.

- Kurna, chyba zrobiłem 50km - Myślał Roch.

Jednak gdy spojrzał na licznik i zobaczył szalone 8km stwierdził, że pora wracać do domu bo po kolejnych ośmiu kilometrach Roch może przestać czuć cokolwiek, a ktoś musi przywitać Czcigodnych Czytelników w Nowym Roku.

Kończąc Roch pragnie podziękować za wszystkie komentarze, za ciepłe słowa, których nie szczędziliście Rochowi i za wszystkie wizyty na blogu. Kiedyś tam, dawno temu, Roch pisał, że jest nowy blog i, owszem, blog na Bloggerze ujrzał światło dzienne. Roch przez jakiś czas będzie publikował na obu blogach jednocześnie i to samo, więc nie ma powodów do paniki, a potem się zobaczy.

Adres, dla ciekawskich, jest następujący: http://gusioo.blogspot.com większość udało się przenieść, więc i archiwum jest pełne.

Roch pozdrawia Czytelników w Nowym Roku.