Dawno nic Roch nie pisał; spowodowane to jest przede wszystkim brakiem czasu. Dzień Rocha wygląda mniej więcej tak: rano idzie sam albo z Michaśką po bułki, taki to już rytuał, że codziennie Michaśka zjada świeżą bułeczkę z rana. Potem, już całkiem na poważnie Roch zbiera się do pracy, pakuje wszystko co ma do zabrania i wsiada do auta. Najczęściej wraca się po okulary, których zawsze zapomina i rozpoczyna walkę.
Owa walka to 60 kilometrów do pracy. Każdy mówi, że to daleko, ale są kraje gdzie dojazd 100 km do pracy nie jest niczym dziwnym. A pracę ma Roch fajną, więc w dalszym ciągu chce mu się jeździć, choć on sam nie ukrywa, że jest to czasami męczące. W pracy jak to w pracy; poranny scrum, potem kawka, i pora zacząć pracować. Po obiedzie leci już szybko i o 17:05 Roch odbija się na budziku, wsiada do samochodu i wraca do Michaśki. Ponownie 60 kilometrów, ale w przeciwnym kierunku.
Po powrocie szybka zabawa z dzieckiem, kolacja, kąpanie i czytanie książeczki. To kolejny rytuał, którego Roch nie opuszcza. Książka była czytana zawsze i będzie czytana zawsze. Potem Roch ma czas dla siebie, a o 22:00 zaczyna pracować na swój rachunek realizując różne zlecenia. Kładzie się około 1:00 w nocy.
Jak sami widzicie Czcigodni Czytelnicy, czasu Roch ma mało. Trudno go znaleźć na odespanie całego dnia, a co dopiero wsiąść na rower i trochę pojeździć. Dzień też już jest króciutki, więc sezon ten chyba można uznać za zakończony, zresztą rower - jak już Roch wspominał - stoi w piwnicy. Nie pozostaje nic innego jak czekać na wydłużenie dnia i ocieplenie się powietrza.
Roch pozdrawia Czytelników.
wtorek, 25 listopada 2014
Jak się sprawy mają?
Labels:
Oboczności,
Zapychacz
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
środa, 5 listopada 2014
Potrzeba mobilizacji
Jest jesień; przynajmniej tak twierdzą meteorolodzy, ale pogoda za oknem udowadnia, że jeszcze może być ciepło. Jednak Roch powoli zaczął się przygotowywać do nadejścia chłodniejszych dni. Póki co to schował rower żeby nie stał w zimnym garażu, ale niewykluczone, że jeszcze wyprowadzi rower z piwnicy i skoczy gdzieś pojeździć.
Jednak sprawa jest inna; Roch chce spróbować - po raz trzeci - zacząć biegać. Żeby poruszać się przez zimę, bo znowu obrośnie w tłuszcz. Jednak motywacji nie ma, żeby się ubrać i wyjść. Przed pomysłem z bieganiem Roch jeździł na basen, ale kolejne minuty spędzone w samochodzie skutecznie go zniechęciły do dojazdów na basen.
W planach jest również zakup trenażera, ale to dopiero po którejś z wypłat, o ile Roch uzbiera kasę na niego. Do tej pory musi radzić sobie sam, więc pomysł jest taki żeby zacząć biegać, ale jak się zmotywować? Jakieś pomysły?
Roch pozdrawia Czytelników.
Labels:
Bieganie
Everyone must choose one of two pains: the pain of discipline or the pain of regret.
Subskrybuj:
Posty (Atom)