Kiedy już Roch pokona śpiączkę fotelową to ponownie wsiądzie na rower. Na chwilę obecną jest tak, że Roch zajmuje miejsce w fotelu, wyciąga nogi (niedosłownie, oczywiście) i zasypia. Jednak jest już lepiej, bo wstaje po chwili, a czytanie książki dzieciakom nie kończy się z czołem między kartkami. Więc wszystko idzie ku dobremu. Jeszcze miesiąc i wszystko przejdzie. Uroki wieku niemowlęcego. A później już tylko rower, trenażer i Blog i weekendowe wypady we czwórkę. Oby.
* * * *
W końcu też udało się zaszczepić Stasia. Jednak nie obyło się bez nerwów, telefonów i w końcu... zmiany przychodni. W poprzedniej okazało się, że Staś ma rzekomo anemię i problem neurologiczny. Dostał antybiotyk na anemię i witaminy, których dziecko w wieku dwóch miesięcy dostać nie powinno. Jednak tatusiowy i mamusiowy instynkt podpowiedział, żeby nie iść do apteki a skonsultować się ze "Złotą Panią Padiatrką", która opiekuję się Michasią i Stasiem. Okazało się, że nie ma żadnej anemii, wyniki są bardzo dobre, a recepta ma iść bezwarunkowo w kosz. Nie ma też żadnego "deficytu neurologicznego". Amen. Słowa "Złotej Pani Pediatrki" wzięli za pewnik.
Koniec końców nastąpiła zmiana przychodni i szok. W nowej wizyty są umawiane na godzinę, cały pakiet szczepień 260 zł tańszy niż w poprzedniej, a lekarz potwierdził, że ze Stasiem jest okej. 2:1 dla normalnych przychodni.
Tak więc macie obraz jak może wygląda dzień u Rocha i dlaczego dopadają go śpiączki fotelowe.
Na zakończenie tatuaże:
Roch pozdrawia Czytelników.