piątek, 25 września 2020

Nudne rowery są... nudne

Oczywiście, że będzie o gravelu, ale Roch jeszcze się nim nie nasycił, choć Cube też jest w użyciu, ale wracając do Gianta to Roch rozpoczął proces upiększania i tak pięknej maszyny. Oczywiście wymiana śrubek, do tego kaczka na mostku, a w dalszej perspektywie piasty i nyple (ale to już naprawdę odległa perspektywa). Roch wymyślił, że będzie złoty kolor dodatków w myśl "złote, ale skromne" i tego się trzyma. Póki co to aluminium anodowane na złoto, ale kto wie, może kiedyś jak się dorobi to wpadnie jakiś element w 24 karatach.

Poza tym pogoda zachęca do pedałowania; nie jest za gorąco, deszczu nie ma, więc warunki są sprzyjające pedałowaniu. Co prawda szybko robi się noc, ale na to też jest rozwiązanie. Roch zaczyna szukać zestawu lampek, bo trzeba być widocznym. Wiadomo, że komplet lampek jest tańszy niż komplet zniczy, więc warto poświęcić trochę czasu na znalezienie fajnego zestawu, który będzie gwarantował widoczność, szczególnie z tyłu jest to ważne. Poza tym wypady z Młodym też kończą się jak zmrok nadchodzi, ale on akurat lampki ma, tylko Roch nie świeci przykładem.

Roweru jest ogólnie sporo w ostatnim czasie, bo do szkoły też Roch jeździ rowerem, więc nie ma co narzekać. W zeszłym roku było dużo gorzej, a teraz jest dużo lepiej, nawet wliczając w to całe to szaleństwo z covidem. Gdzieś w głębi duszy Roch liczy, że znowu zima będzie ciepła i bez śniegowa tak żeby można było się jeszcze trochę pocieszyć tym rowerem, a potem zostanie tylko trenażer, bo w tym roku Roch ma silne postanowienie popedałowania w miejscu, ale tym razem w garażu. Bo tam jest chłodniej, a wiatrak nie specjalnie się sprawdza.

Na koniec warto jeszcze wspomnieć o kolejnym dodatku, który Roch kupił, czyli kaczce na kierownicę. Jakoś tak się przyjęło, że Roch coś musi mieć na kierownicy. Był już pikachu, potem łysa kulka i kaczka, która była prezentem na zeszłoroczny Bike Atelier Maraton. Więc i gravel musiał dostać swoją kaczkę.



Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 18 września 2020

No i jak na tym gravelu się jeździ? Dobrze!

Za Rochem już prawie dwa tygodnie gravelowania i może ciut więcej napisać o wrażeniach jakie towarzyszą pedałowaniu na sztywniaku. Co więcej, obecnie kończy urlop, który był wypełniony rowerami, bo i na Cube pojeździł i na Giancie też pedałował. Wszystko zaczęło się od tego, że Roch miał jeden komplet pedałów i dwa rowery. Na początku chciał przekręcić pedały do nowego roweru i na nim jeździć, ale okazało się, że Młodzież też chce jeździć bo większym terenie i nie było wyjścia; Roch musiał kupić drugi komplet pedałów, ale przynajmniej ma już oba rowery w pełni operacyjne.

Co do Gianta to jest bosko. Idealna pozycja za kierownicą. Początkowo Roch myślał, że od razu wymieni mostek, może siodełko, ale po wyregulowaniu wysokości i pozycji siodełka wszystko jest jakby dopasowane do Rocha, no nie ma do czego się przyczepić. Druga sprawa to opony, które na asfalcie dają czadu, ale w terenie też nie wymiękają. No i fun, który chyba w tym jest najważniejszy, bo w pedałowaniu na rowerze właśnie to powinno się liczyć. Uśmiech na twarzy, podająca noga i jakikolwiek krajobraz, który się zmienia.

Przez głowę Rocha przeszła myśl, że może by Cube sprzedać, ale te dwa rowery stanowią idealną parę. Jak Flip i Flap, jak Bonnie i Clyde, jak Prezes i Kot. Ogólnie na gravelu da się wjechać wszędzie, od asfaltu po szuter i park, jednak czasem warto wsiąść na coś amortyzowanego i zapuścić się w głębszy teren, bo akurat dzieciory mają taką potrzebę i wtedy Roch bierze drugi rower i nie ma problemu, może tłuc się po dziurach, korzeniach i wszystkim co wpadnie pod koła.

Tak poza tym nowym rowerem to Roch dalej pedałuje. A w tym tygodniu ma nawet urlop, więc rozwozi dzieci do szkoły i przedszkola, ogarnia dom i wciska się w obcisłe. No i idzie pedałować. Oczywiście jeszcze nie nasycił się gravelem więc to na nim jeździć. Ostatnio, nie licząc 20 kilometrowego wypadu do księgarni językowej w poszukiwaniu ćwiczeń do j. niemieckiego, Roch zaliczył też Złotą Górę. Złota jest tylko z nazwy, ale to miejsce, w który jest park miniatur z największym papieżem. Taki paradoks, ale też jest fajny i stromy podjazd, a Roch chciał sprawdzić jak się podjeżdża na gravelu. Też dobrze.

Pogoda dopisuje, weekend za pasem, więc Roch planuje jakieś dalsze wypady. Sobota pewnie w kwartecie z dzieciorami, ale niedziela w duecie z Żonką. Niestety przyszły tydzień już pracujący, a szkoda, bo jeszcze tydzień by się przydał na pedałowanie, ale może w tym roku znowu zima odpuści to jakieś wypady będą uskuteczniane. Więc jeśli ktoś się waha, czy gravel jest fajny, to jest fajny. I to nawet bardzo fajny. Wchodzi w krew jak narkotyk. No i są zawody gravelowe ;-).

No i jeszcze focia ze Złotej Góry:

Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 4 września 2020

Pedalydwa's garage

Znowu jakiś ostry cień mgły zapadł nad blogaskiem, ale to chyba przez ten 1 września i - bynajmniej - nie chodzi o początek wojny, tylko o czas szkolny. W tym roku Roch już nie tylko przegotowywał się do czasu przedszkolnego, ale też do szkolnego ponieważ Młoda weszła już w okres szkolny i została objęta obowiązkiem, który będzie trwał już bardzo długo. Na początku szkoła, potem kolejna, potem ewentualne studia i potem już z górki, praca, praca i odliczanie do kolejnych piątków.

Początki szkoły to dla Rocha wyzwanie, ale udało się to ogarnąć dzięki Babci i Żonce, choć Roch ma też w tym swój skromny udział, choć najmniejszy. I tutaj mała dygresja: na pewno nikt kto posiada dzieci nie spodziewa się, że one tak szybko dorastają. Jeszcze niedawno Roch pchał wózek, a teraz pcha drugi rower, bo Młoda zażyczyła, że chce wracać na rowerze ze szkoły. Jakby te 10 godzin lekcyjnych WFu w tygodniu było dla niej za mało, ale w końcu klasa sportowa, więc ruchu musi mieć więcej. I tak właśnie Roch obserwuje jak dzieci dojrzewają i zdobywają kolejne poziomy w swoich życiach (od życia, a nie od śląskiej du*y).

Roch też nie próżnował i wszedł w posiadanie całkiem nowego i fajowego roweru. Tym razem to gravel, ale na asfalcie też potrafi być potworem. Co prawda od wczoraj zaliczył tylko małą przejażdżkę z Młodym, ale jeździ się fajnie. Pozycją taka jaką Roch lubi, w zasadzie nie ma do czego się przyczepić. No może do tego, że nie ma amajzingowego karbonu, najwyższej grupy i w ogóle, ale taki Roch chciał. Miał być ładny, miał umożliwiać wjechanie do lasu i miał się zwyczajnie Rochowi podobać. I taki jest.

Gdyby ktoś był ciekawy to model Giant Revolt 2 z 2020 roku, czyli z tym wymyślnym system hamowania, który jest hybrydą. Od klamek do "wihajstra" idzie linka, a do "wihajstra" do zacisków idzie już hydraulika i to jest fajne. Teraz w garażu stoją dwa rowery. Roch co prawda miał przebłysk żeby sprzedać swojego Cube ale ostatecznie zostawi go jakby kiedyś przyszło mu do głowy zapisać się na jakiś maraton MTB. Co ciekawe Żonka też zaczyna się łamać i może przyszły sezon też będzie pomykała na cieńszej oponie, kto wie.

Tak czy inaczej teraz dwa rowery, ale czy będzie 2x więcej notek? Tego nie wiadomo. I tak zupełnie na koniec to nawet nie wyobrażacie sobie jak ciężko kupić jest pedały SPD "stacjonarnie". Po prostu nie ma w żadnym sklepie, a jak Roch powiedział, że chce Shimano M540 to już w ogóle była tragedia. Jednak znalazły się w Internetach.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS. No oczywiście, że będzie zdjęcie. Tuż przed załadunkiem do bagażnika.