Poza tym pogoda zachęca do pedałowania; nie jest za gorąco, deszczu nie ma, więc warunki są sprzyjające pedałowaniu. Co prawda szybko robi się noc, ale na to też jest rozwiązanie. Roch zaczyna szukać zestawu lampek, bo trzeba być widocznym. Wiadomo, że komplet lampek jest tańszy niż komplet zniczy, więc warto poświęcić trochę czasu na znalezienie fajnego zestawu, który będzie gwarantował widoczność, szczególnie z tyłu jest to ważne. Poza tym wypady z Młodym też kończą się jak zmrok nadchodzi, ale on akurat lampki ma, tylko Roch nie świeci przykładem.
Roweru jest ogólnie sporo w ostatnim czasie, bo do szkoły też Roch jeździ rowerem, więc nie ma co narzekać. W zeszłym roku było dużo gorzej, a teraz jest dużo lepiej, nawet wliczając w to całe to szaleństwo z covidem. Gdzieś w głębi duszy Roch liczy, że znowu zima będzie ciepła i bez śniegowa tak żeby można było się jeszcze trochę pocieszyć tym rowerem, a potem zostanie tylko trenażer, bo w tym roku Roch ma silne postanowienie popedałowania w miejscu, ale tym razem w garażu. Bo tam jest chłodniej, a wiatrak nie specjalnie się sprawdza.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o kolejnym dodatku, który Roch kupił, czyli kaczce na kierownicę. Jakoś tak się przyjęło, że Roch coś musi mieć na kierownicy. Był już pikachu, potem łysa kulka i kaczka, która była prezentem na zeszłoroczny Bike Atelier Maraton. Więc i gravel musiał dostać swoją kaczkę.
Roch pozdrawia Czytelników.