wtorek, 2 marca 2010

Ból bólem zwyciężaj

Nadarzyła, a właściwie Roch trochę pomógł temu nadarzeniu, się okazja do przejażdżki na rowerze. Roch musiał przejechać się do zaprzyjaźnionego Adventure aby zapytać się jak tam jego gadżet. Gadżet ów nadal “wisi” w zamówieniach, ale to dobrze się składa, bo Roch aktualnie nie dysponuje jakimkolwiek funduszem, który mógłby przeznaczyć na zrobienie sobie dobrze. Gadżet ma być pod koniec tygodnia, a wtedy Roch powinien już mieć trochę wolnych groszy.

Tak jak spodziewał się Roch, drugi w tym roku wypad był podobny do pierwszego, czyli więcej stania na rowerze niż siedzenia na siodełku. Jednak nie ma innej metody na rozjeżdżenie się niż twarde przylgnięcie do siodełka i zaciśnięcie zębów, bo pierwsze kilometry przypominał zjeżdżanie po nieheblowanej desce. Później było już lepiej, co oznacza, że Roch przyzwyczaja się do deski zwanej umownie siodełkiem. Jeszcze ze dwa wypady i Roch będzie w pełni kompatybilny z siodełkiem.

Pogoda też zapowiada się znośnie, nic nie wskazuje na to, że zima powróci, a jeśli nawet to na “chwilę”. Pozostaje zacząć odliczać dni do kalendarzowej wiosny i spalić Marzannę, bo zimy było już dość.

Roch pozdrawia Czytelników.

1 komentarz:

  1. W tym roku przejechałam dopiero 10km. Po mieście słabo, ścieżki jeszcze oblodzone a tu śnieg znów spadł. Poczekam aż się roztopi... :)

    OdpowiedzUsuń