O tym, że Roch wczoraj jeździł na rowerze przypominają mu dwie rzeczy; buty, które znalazły się na honorowym miejscu i ból, który i dziś mu towarzyszył, a że Roch musiał siedzieć w wygodnym fotelu Megi to cały czas czuł się jakby szczotka do odśnieżania przebiła się przez fotel i.. zresztą wiadomo, co dalej. Roch zaplanował sobie, że i dziś pojeździ co by ból bólem zwyciężyć, ale pogoda zadecydowała inaczej.
O ile lekkie zachmurzenie Roch był w stanie zaakceptować, o tyle porywistego wiatru nie mógł przełknąć i musiał się pogodzić z tym, że trzeba siedzieć w domu. Może gdyby Roch miał już w nogach parę tysięcy kilometrów to wiatr nie robiłby mu większej różnicy, ale na początku – mając przejechane 30 km – lepiej nie ryzykować jakiegoś większego zniechęcenia.
Pozostaje wyczekiwać ustabilizowania się pogody, a do tego czasu Roch będzie starał się wyskoczyć od czasu do czasu na jakiś krótki wypad żeby w piecu całkiem nie zgasło.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz