sobota, 27 marca 2010

Gdzieś w polach

Zgodnie z tym, co wszelkie prognozy pogody przepowiadały, dziś trochę się rozpadało. Rankiem Roch myślał, że cały dzień upłynie pod znakiem siedzenia w domu, ale wraz z upływem czasu robiło się coraz ładniej. Powoli przestawało padać i szanse na to, że Roch jednak wsiądzie na rower rosły. Wszystko stało się jasne w momencie, w którym Roch znalazł towarzysza wyprawy; wiedział wtedy, że szanse na rower wzrosły do 100% i można śmiało wyjść, choć deszczowe chmury nad Rochem ciągle wisiały. Jednak warto było podjąć ryzyko zmoknięcia.

Na początek Roch pojechał na Dolomity, tak jak wczoraj, ale z Dolomitów Roch udał się do Radzionkowa, a później pedałując przez pola dojechał do Suchej Góry. Na polach mnóstwo gliny, która z opon przeniosła się na Rocha, ale czasem trzeba zacisnąć zęby i przełknąć gliniany syf, który odrywa się od opon. Z Suchej Góry Roch ponownie wybrał się na Dolomity i odpoczywał na trawce. Nogi zwisały ze skarpy, a Roch myślał, co będzie jak owa skarpa się oberwie i poleci z Rochem w dół. Wyobraźnia Rocha nie zna granic i w każdym momencie działa. Na szczęście nic się nie oberwało, czego dowodem jest dzisiejsza notka.

Na zakończenie obowiązkowo Roch dokonał lansu przez miasto, bo dzień bez lansu jest dniem straconym. Ogólnie wypad należy zaliczyć do bardzo udanych szczególnie, że kilometrów wyszło 24, a i puls był w miarę wysoki, co oznaczało, że Roch zmęczył się, a 1 521 kcal, które udało się spalić tylko to potwierdza. Dzięki czujności jednego z czcigodnych Czytelników Roch odkrył nowy serwis do gromadzenia różnych statystyk i postanowił, że skorzysta z jego dobrodziejstw. Dane dzisiejszego wypadu można obejrzeć w serwisie BikeBrother.

Śladu GPS Roch nie ma, bo bojąc się deszczu Roch zrezygnował z zapisu. Może jutro, o ile pogoda dopisze, uda się coś zapisać, a na jutro szykuje się całkiem obiecujący wypad. Oby tylko pogoda dopisała.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz