Żeby jakoś wprowadzić Czytelników w tok rozumowania Rocha zacznie on od początku, czyli od czasów kiedy miał swojego Authora Solution, a koledzy mieli Univegi Alpiny. Jednym słowem, było to czasy młodości Rocha i jego ówczesnych przekonań na temat dbania o rower. Oczywiście, że w rowerze nie może nić stukać ani pukać , ale już rowerowa higiena nie była Rocha mocną stroną. Wychodził on z założenia, że rower to musi być brudny, bo wtedy widać że jest używany, a i nie widać wszystkich rys i otarć, które naturalnie powstają od mniejszych kamieni, czy innych gałęzi. Jednak wraz z upływającym czasem i zdobywanym doświadczeniem Roch powoli przekonywał się, że rower jest tak samo fajny jak jest czysty. Zaczął więc go myć, potem doszedł gravel, który też jest utrzymywany w nienachalnej czystości, ale błota na sobie nie wozi. W dbaniu o rowery pomaga w ostatnim czasie Muc-Off i dziś będzie właśnie o tym jak ogarnąć rowery z pomocą Bike Cleanera i smaru Dry Lube.
Mycie, czyli koncentrat Bike Cleaner
Oczywiście zaczniemy od umycia roweru. Do tego celu Roch użył koncentratu Muc-Off Bike Cleaner, który przed użyciem trzeba wymieszać z wodą żeby uzyskać odpowiednie proporcje, ale z tym nie ma problemu. Trzeba dolać 250 ml koncentratu do 750 ml wody co daje nam okrągły litr środka do mycia roweru. I to spokojnie wystarczy na umycie roweru, a nawet rowerów, bo w przypadku Rocha wystarczyło to na umycie 5 rowerów. Początkowo chciał on zorganizować wielkie mycie rowerów, zaangażować w to Bombelki, ale finalnie dzieciory znudziły się szybciej niż Roch zdążył wymieszać koncentrat. Resztę „wielkiego mycia rowerów” Roch ogarnął sam, bo każdy zawinął się do domu, a skoro zaczęło się mycie to trzeba było je skończyć.
Początkowo Roch zaczął od spłukania rowerów, później zaczął „psikać” Bike Cleanerem, ale okazało się, że nie każda butelka nadaje do psiakania. Co prawda Roch podebrał butelkę Żonce, która do momentu publikacji tej notki myślała, że to dzieci wyniosły jej ulubiony zraszacz do kwiatków, ale musi ona widzieć, że ten zraszacz nie nadaje się do mycia rowerów. Nie chce psikać. Roch zamówił oryginalną butelkę, która na pewno będzie lepiej działała niż jakiś tam zraszacz do kwiatków z popularnego marketu budowlanego. Jednak jakoś udało się doprowadzić cały proces mycia do końca. Ale jakie są tego efekty?
Wrażenia z mycia
Ten środek daje radę; Roch wpierw zmoczył rower żeby nie porysować lakieru, później pokrył cały rower pianą z Bike Cleanera, poczekał chwilę aż środek zacznie działać i poprawił gąbką, bo jednak brud – przynajmniej na Cube – trochę czasu już miał. Do tego doszły te kuleczki z jemioły, które są największym bólem jeśli chodzi o ich usunięcie. Klei się to do wszystkiego. Po chwili czekania Roch spłukał rower i okazało się, że wszystko zeszło. Jemioły spłynęły od razu, a nawet smar z łańcucha zaczął odchodzić i Roch musiał smarować łańcuch, ale na też ma sposób, o którym napisze w kolejnej części.
Samo mycie to pikuś, w dodatku Bike Cleaner po spłukaniu zostawia na rowerze jakąś warstwę ochronną, która ułatwia ponowne mycie roweru i zapobiega ponownemu osiadaniu brudu. Cały proces mycia rowerów poszedł nadzwyczaj gładko i sprawnie. Brud nie miał szans i widać było jak spływa z roweru. Dla pewności Roch jeszcze spłukał je czystą wodą i rowery były czyste i lśniące. Nawet jemioły nie miał szans. Idealne rozwiązanie.
Wydajność też jest niczego sobie, po umyciu pięciu rowerów Bike Cleanera zostało jeszcze na jeden rower, a Roch wcale nie żałował na psikaniu. Tak więc litr koncentratu, z którego można zrobić 4 litry środka myjącego wystarczy na rok spokojnie, jak nie dłużej. Na butelce jest miarka z podziałką co 250 ml, więc można spokojnie odmierzyć potrzebną ilość koncentratu, a resztę uzupełnić wodą. I cieszyć się czystym rowerem. Roch obstawia, że dla jednego roweru tego koncentratu wystarczy na lata nawet przy częstym myciu.
Podsumowanie mycia
Co tu dużo pisać – nie licząc felernego „psikacza”, którego Roch zajumał Żonce – to używanie Bike Cleanera to czysta przyjemność. Brud raczej nie ma szans, nawet tak oporny jak kulki jemioły, czy smar z łańcucha dosłownie spływały z roweru. Do tego warstwa ochronna na pewno przyda się przy kolejnym myciu, a i pewnie brud będzie miał większy problem żeby się przyczepić do umytego roweru. Nie ma porównania do mycia jakimiś szamponami, czy płynem „Ludwig”. Od tej pory tylko Bike Cleaner szczególnie, że koncentratu zostało Rochowi 750 ml, a to oznacza, że jeszcze sporo mycia przed Rochem.
Za litrową butelkę koncentratu wychodzi w okolicach 150 zł, ale dostajemy za to 4 litry gotowego środka do mycia roweru, więc to się zwyczajnie opłaca. A rowery będą wdzięczne za utrzymanie ich w czystości. Jednak to nie wszystko, bo jak Roch wspominał, Muc-Off Bike Cleaner jest tak skuteczny, że nawet wypłukał smar z łańcucha. I tutaj pojawia się kolejny gracz w rowerowym SPA, czyli smar do łańcucha. Na suche warunki.
Smar Muc-Off Dry Lube
Kolejną rzeczą, której Roch nie znosi to piszczący / skrzypiący / trzeszczący łańcuch. Każdy nietypowy odgłos wydobywający się z okolicy łańcucha powodował u Rocha odruch nerwowy, a na pewno zniechęcało go to do dalszej jazdy. Bywały takie momenty, że Roch polewał łańcuch wodą z bidonu żeby go choć na chwilę uciszyć. Jednak zawsze starał się utrzymywać łańcuch w czystości, a już na pewno zapewnić mu odpowiedni poziom nasmarowania, czasem nawet kosztem tego, że posmarował brudny łańcuch, ale najważniejsze było to żeby ten element roweru nie skrzypiał. Mogła skrzypieć sztyca albo pedał, ale nie łańcuch.
Po umyciu roweru trzeba było wyczyścić łańcuch żeby móc go posmarować nowym smarem. Mowa oczywiście o Muc-Off Dry Lube, czyli smarze na suche warunki. Tak więc kolejny raz w pięciu rowerach Roch czyścił łańcuchy i je smarował. Tak, to była naprawdę spora akcja, w którą miały być zaangażowane dzieciory, ale finalnie tylko Roch czerpał przyjemność z obcowania z rowerami i nie żałuje tego. Nowe doświadczenie, nowe rzeczy i urlop spędzony z rowerami. No czego chcieć więcej?
Wrażenia ze smarowania
W buteleczce dostajemy 50 ml smaru, który przeznaczony jest na warunki suche, czyli zapobiega „łapaniu” pyłu i przyklejaniu się piasku. Smarowanie to raczej prosta czynność – nakładamy kroplę na każde ogniwo, czekamy chwilę i wycieramy nadmiar smaru. I tak właśnie zrobił Roch uprzednio czyszcząc każdy łańcuch tak żeby mieć pewność, że wszystko jest dobrze zrobione.
Sam smar jest raczej rzadki, o białej barwie. Buteleczka jest zakończona „dziubkiem”, który ułatwia dawkowanie smaru na ogniwo. To co Rocha urzekło w tym smarze to jego zapach. Oczywiście są smary, które pachną cytryną, ale ten zapach miał w sobie to coś. Zapach Dry Lube jest po prostu ładny – w sumie nawet jakieś perfumy mogłyby tak pachnieć, bo naprawdę Roch smarując łańcuch skupiał się bardziej na zapachu smaru, niż na tym, czy dobrze to robi. Zapach to jego wielki plus.
Ale jeszcze większym plusem jest wytrzymałość. Od całej akcji minęło ze dwa tygodnie, albo i więce,j a łańcuch dalej jest cichy. Nawet u dzieciorów w rowerach wytrzymuje dłużej niż inne smary. I to też dobrze wróży na przyszłość. Te 50 ml może wystarczyć na bardzo długo.
Podsumowanie smarowania
Jest takie powiedzenie: „ciszej jedziesz, dalej dojedziesz” i tak właśnie jest w przypadku tego smaru. Po nałożeniu na świeżo ogarnięty łańcuch utrzymuje się długo i nie łapie brudu. Buteleczka wystarczy na długo – chyba, że Roch zacznie używać tego smaru jako perfum, bo w sumie za około 40 zł, które trzeba wydać na flakonik smaru ciężko jest kupić perfumy o chociaż zbliżonym zapachu.
Podsumowanie rowerowego SPA
Cała akcja zrodziła się raczej spontanicznie z chęci zapewnienia dzieciom zajęcia i rozrywki, a skończyła się gruntownym serwisem, który zrobił Roch. Owszem, były takie plany, ale na jeden rower, na góra dwa, a nie na pięć, ale jak już Roch rozłożył się z gratami, rozwinął wąż i rozłożył stojak to szkoda było zmarnować taką okazję.
Mycie rowerów to czysta przyjemność; zmoczyć, spsikać Muc-Off Bike Cleanerem i patrzeć jak brud spływa. Do tego dochodzi warstwa ochronna jaką pozostawia ten środek. Niezależnie, czy chcemy na szybko spłukać rower, czy idziemy w gruntowne mycie, Bike Cleaner ogarnie nam każdą sytuację. Nawet kulki jemioły. A po myciu trzeba ogarnąć łańcuch.
I tu pojawia się kolejny fajny produkt, czyli Muc-Off Dry Lube; smar na suche warunki, który nie dość, że dobrze działa to jeszcze lepiej pachnie i długo utrzymuje łańcuch w stanie nie powodującym irytacji Rocha. Jedną z ciekawostek jest to, że Muc-Off oznaczył poszczególne czynności krokami. I tak „step 1” to koncentrat, a „step 3” to smarowanie łańcucha. Oczywiście jest też „step 2”, ale o tym Roch napisze niedługo, bo to wymaga głębszego wniknięcia w temat. Na tę chwilę nie pozostaje nic innego jak napisać, że drugi krok zostanie poprzedzony ponownie myciem roweru, a zakończony smarowaniem. A drugi krok pojawi się na blogu już niedługo. Oczywiście nie trzeba wspominać, że wszystko czego Roch używał do ogarnięcia rowerów jest biodegradowalne, więc nie musimy się martwić, że robimy krzywdę przyrodzie.
Roch pozdrawia Czytelników.
Artykuł powstał we współpracy z Muc-Off.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz