No i niespodzianka na konie roku; Roch zmobilizował się, a w zasadzie został zmobilizowany do wyjścia na rower. Wszystko zaczęło się rano kiedy to Roch, wracając z Rodzinką z Olsztyna (rejon jurajski) zagaił, że pojeździłby sobie na rowerze i Żonka podłapała temat.
- "No to na co czekasz?" - Powiedziała do Rocha.
- "No ale nie mam się w co ubrać" - Odpowiedział wymigując się.
- "Załóż jeansy i idź" - Ripostowała.
- "Ale jak to?!" - mówił - "nie będę wyglądał PRO"
- "To chcesz pojeździć, czy wylansować się" - Pytała Rocha.
- "No pojeździć, ale też lansować się" - Powiedział.
W końcu rozmowa otarła się o nienaładowany GPS, zimno i ogólne nie chce mi się. Jednak ziarno rowerowania zostało zasiane w Rocha głowie. Jechał i myślał i tak po powrocie do domu w końcu się zebrał i znalazł w przepastnej szafie swoje stare rowerowe ubranie. Nawet pasowało, biorąc pod uwagą sytą Wigilię (2013 i 2014).
Roch szybko założył to co wygrzebał z szafy i poszedł pojeździć; trochę się bał, czy będzie mu ciepło. Przyzwyczajony do tego, że w aucie może sobie regulować temperaturę miał obawy czy na rowerze wytrzyma jakikolwiek dystans. Po kilkunastu metrach jednak okazało się, że zimno nie jest, a nogi które są w ciągłym ruchu "samonagrzewają" się więc problem sam się rozwiązał.
Odległość nie jest oszałamiająca, ale jak na zimowy rower po przerwie, lekko licząc, 5-o letniej to i tak spory wynik. Zresztą można wszystko zobaczyć na Stravie (nienaładowany GPS Roch zastąpił tabletem)
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz