wtorek, 31 marca 2009
Podwójna przyjemność
Ze Świerklańca Roch pojechał, zahaczając o Wymysłów, do Radzionkowa, a stamtąd udał się do domu, gdzie czekała lutownica i kilka elementów, które trzeba było dolutować. Po skończonej pracy Roch zasiadł do komputera i już miał ogłosić koniec dnia, ale nogi dały o sobie znać. Roch postanowił, że wyskoczy jeszcze na wieczorną przejażdżkę.
Bojąc się, że ciemna i zimna noc go zastanie pojechał tylko na Repty. Tam próbował wjechać w krzaki, ale wody i błota pełno i Roch szybko uciekł z krzaków na asfalt. Z racji tego, że w krzakach było mokro Roch pojechał na Dolomity, żeby dobić do pięćdziesięciu kilometrów i tym samym ustanowić nowy rekord sezonu 2009. Po powrocie do domu Roch poczuł, że ma nogi, a krzesło jakieś takie twarde się zrobiło, ale to bardzo dobrze, bo Roch odzyskuje kondycję i gubi brzuszek, który urósł przez wstrętną zimę.
Roch pozdrawia Czytelników.
poniedziałek, 30 marca 2009
Było milczeć
Rano pojechał do miasta, żeby poszukać kleju epoksydowego, który znalazł dopiero w pewnym markecie budowlanym, ale to nie ważne. W mieście Roch spotkał Koyota, bez roweru, ale i tak spotkanie zostało zaliczone. Po powrocie do domu, wraz z klejem, Roch udał się na zasłużony spoczynek, a po przebudzeniu się postanowił, że sklei to co ma skleić. Wymieszał klej, przyłożył i zaczął suszyć.
Klej, cud nowoczesnej techniki, schnie 4 godziny, a pełną twardość uzyskuje się po dobie, więc musi trzymać. Jak nie, to Roch przyklei sprzedawcę do sufitu. Jutro Roch idzie na rower, pogoda ma był ładna, więc nie ma sensu siedzieć w domu.
Roch pozdrawia Czytelników.
sobota, 28 marca 2009
Jedzie laskiem Roch
Ze Świerklańca Roch pojechał – przez las – w okolice Piekar Śląskich, a stamtąd wrócił do Świerklańca. Prędkość nie schodziła poniżej 40km/h, bo lato – już nie wiosna – zbliża się wielkimi krokami i nie można pokazać się z brzuszkiem. Na Świerklańcu ponownie nogi odpoczywały, a Roch zwiedzała okolice, omijając spacerowiczów, którzy niczym jaskółki i Rocha opryszczka, zwiastują nadejście wiosny.
Licznik wskazał 30km, więc Roch wykalkulował, że droga powrotna zajmie kolejne 10km i będzie solidne 40km, czyli najdłuższy dystans, póki co oczywiście. Na Nowym Chechle Roch zauważył kolejną oznakę wiosny, czyli kwitnące bazie. Obowiązkowo zrobił zdjęcia, ale wszystkie wyszły nieostre. “Taka karma” pomyślał Roch i pojechał dalej. W Tarnowskich Górach zrobił jeszcze lans na rynku i wrócił do domu.
Roch pozdrawia Czytelników.
piątek, 27 marca 2009
A jednak idzie wiosna!
Dziś Roch siedział w domu, ale co rusz podchodził do okna sprawdzając, czy uda się wyjść na rower. Kiedy był już zdecydowany, to zaczynał padać deszcz zniechęcając do jazdy, ale jutro ma być ładnie i pogodnie i Roch pójdzie na rower.
Roch pozdrawia Czytelników.
czwartek, 26 marca 2009
Niewłaściwe odpowiedzi
Po ponownym uruchomieniu komputera Internet objawił się buczeniem Skype i miganiem Gadu-Gadu, czyli niezbędnych programów internetowych. Roch sprawdził jeszcze, czy wszystko działa. Ogłosił, że działa, ale pojawiło się niespodziewanie pytanie, które pojawić się nie mogło. Nie dlatego, że Roch oszukał, naciągnął, czy zasymulował naprawę, a dlatego, że wytłumaczenie przerosło Rocha.
- Co się stało? – Pytanie podał znienacka.
- DNS się zgubił – Odpowiedział, strzelając sobie w stopę.
- A co to jest? – Padło pytanie.
- Yyyyy no to jest takie coś, co zamienia nazwę domenową na adres ip – Padł strzał w drugą stopę.
- A co to jest adres ip? – Padło podstępne pytanie.
W końcu Roch wybrnął z dołka zwanego DNSem, tłumacząc, że to tak jakby powiedzieć pięć, a napisać 5. Tłumaczenie bardzo naciągane, ale akceptowalne i wystarczające. Roch naprawdę chciał dobrze, ale to nie jego wina, że trudne słowa wyjaśnia innymi trudnymi słowami.
Pomijając sprawy komputerowe to Roch siedział w domu. Pogoda już ładniejsza, ale nadal wietrznie i rower odpadał bo “pod wiatr” to Roch nie będzie jeździł.
Na zakończenie Roch znowu umieści kawałek z Tuby, ryzykując, że uszy zostaną oberwane do końca. Oczywiście zarażającym był Koyocik.
Kawał optymistycznego ładunku pozytywnych emocji, czy jakoś tak.
Roch pozdrawia Czytelników.
środa, 25 marca 2009
Coś na kształt solarium
Żeby myśleć o tej metodzie trzeba mieć lampę halogenową albo inną emitującą promienie UV. Oczywiście gotowce są horrendalnie drogie, a Roch chce ciąć koszty bo kryzys w końcu jest. W końcu znalazł “tani” projekt, oparty na diodach LED, jednak potrzeba ich 54 sztuki, ale to i tak koszt mniejszy niż zakup lampy. Roch zbuduje małe solarium dla płytek, o ile żelazko zechce wytrawić płytkę.
Roch pozdrawia Czytelników.
wtorek, 24 marca 2009
Niby wiosna, a śnieg pada
Prognozy nie nastrajają optymistycznie, do końca tygodnia ma przelotnie padać, wiać i być brzydko. Szczęście, że Roch ma co robić, inaczej szybko dostałby sweterek z przydługimi rękawami. Dziś, na ten przykład, Roch łatał przebitą dętkę w rowerze mamy, która jeździ więcej niż Roch w ostatnim czasie. Dziurki były dwie, spowodowane czymś na kształt zszywki tapicerskiej, później zajął się troszkę elektroniką, coś tam porzeźbił, a na zakończenie dnia był serwisantem, bo znowu komputer się popsuł.
Tak więc dzień minął w miarę ruchliwie, a wszędzie Roch słyszy “Hurroo Hurroo!”, czyli fragment piosenki, którą został zarażony przez Koyocika. Zespół nazywa się Dropkick Murphys i gra wypasioną muzyczkę, którą Roch odkrył i zakochał się, a żeby zarazić innych to fragment z Tuby:
Roch pozdrawia Czytelników. Hurroo Hurroo!
poniedziałek, 23 marca 2009
Dlaczego ostatni kawałek ciasta jest najsmaczniejszy?
Podnosząc płuca, które wcześniej wypluł Roch zapukał do pokoju 418, ale zza drzwi wydobywała się tylko cisza. Po naciśnięciu klamki drzwi stawiły wymowny opór, co oznaczało, że nikogo nie ma. Roch postanowił poczekać, bo był umówiony na konsultacje i specjalnie po to jechał. W końcu się doczekał, wszedł, skonsultował, i wrócił do domu.
Pogoda nadal pod psem, wiatr, deszcz, zimno, jesiennie i depresyjnie. Roch siedział w domu, nie robił nic, poza drzemką, no i zjedzeniem reszty ciasta. Ostatni kawałek był najsmaczniejszy, ale dlaczego tak jest to najwięksi uczeni nie potrafią wyjaśnić. Zawsze ostatni kawałek smakuje tak, jak powinno smakować całe ciasto. Trochę filozofii na blogu też musi być.
A propos bloga to coraz mniej przypomina rowerowy, za co Roch przeprasza, ale chęć “pisania” jest silniejsza.
Roch pozdrawia Czytelników.
niedziela, 22 marca 2009
Kiedy przyjdziesz wiosno?
W związku z tym Roch siedział w domu i z nudów pożerał ciasto z jabłkami. Waga znowu podskoczy, a pogoda nie pozwoli na zrzucenie zbędnego balastu tak, żeby w lecie pokazać się w koszulce bez wystającego mięśnia powstałego wskutek brzydkiej pogody i nieumiarkowania w jedzeniu.
W prognozy Roch przestał wierzyć bo niby ma być pogodnie, a za oknem pada. Innym razem ma padać, a jest pogodnie.
Roch pozdrawia Czytelników.
sobota, 21 marca 2009
Idzie wiosna!
Skoro Roch jeździł na rowerze to wypadało by napisać gdzie jeździł i z kim. Roch wybył na rower sam i bez określonego celu. Zdał się na swoją intuicję i nogi, które miały ogromną ochotę pedałować. Na początek Roch pojechał do Świerklańca, ale to było za mało. Ze Świerklańca Roch pojechał do Radzionkowa, a z Radzionkowa wyskoczył na Dolomity, aby sprawdzić, czy można już jeździć po krzakach, czy jeszcze jest za mokro.
Po drodze spotkał Damiana i uwaga.. Alę, rowerzystkę. Gdyby nie Ala to Roch pogadałby chwilę i pojechał dalej przed siebie, ale takiej “okazji” nie można było zmarnować. Roch pojechał więc z Damianem, modyfikując swoje wcześniejsze plany. Roch, nagle odzyskał kondycję, przestał spać i dyszeć, nabrał werwy niczym po zgrzewce Red Bulla. Okazało się, że Ala musiała jechać do domu, ale i tak warto było modyfikować swoje plany.
Na zakończenie wypadu Roch przejechał przez miasto i wrócił do domu. Po raz pierwszy w tym roku Roch zrobił więcej niż 30km, co jest kolejny zwiastunem, że wiosna idzie.
Roch pozdrawia Czytelników.
piątek, 20 marca 2009
Pierwszy dzień wiosny
Dziś Roch ponownie siedział w domu, o rowerze można było zapomnieć przez opady śniegu. Rano wyskoczył na zakupy, oczywiście jako szofer, do miasta, potem zjadł obiadek i już miał łapać za lutownicę, ale stwierdził, że da jej odpocząć, a i Roch sobie odpocznie trochę od lutowania, ale już jutro planuje zrobić kolejną płytkę, o ile wszystko się powiedzie i pogoda znowu nie dopisze.
Roch pozdrawia Czytelników.
czwartek, 19 marca 2009
Szara strefa
W ostatnim czasie Roch potrzebował wolnej gotówki, a swojej żelaznej rezerwy nie chciał naruszać. Tak się złożyło, że zepsuł się komputer u sąsiada no i Roch, jako ostatnia deska ratunku, został wezwany. Sąsiad biadolił, że trzeba formatować, że zdjęcia się skasują, że dokumenty zniknął, że cała praca pójdzie na marne.
Roch wykonał czary mary, odprawił tajemne gusła, na koniec krzyknął "fixboot" i komputer ożył. Normalnie nie kasowałby sąsiada bo czasem Roch może potrzebować pomocy, ale tym razem Roch zrobił wyjątek, za uratowanie danych Roch przyjął zapłatę, która zostanie przekazana na cele elektroniczne.
Ale dość tej autopromocji. Pogoda pod psem, a zbliża się weekend więc trzeba by zacząć myśleć o jakiejś przejażdżce rowerowej. Jeśli pogoda dopisze to Roch obowiązkowo idzie pedałować. Może w końcu dojdzie do upragnionego spotkania Koyota z Rochem bo dawno się nie widzieli i w ogóle.
Tak więc, Czcigodni, trzymajcie kciuki za pogodę, Roch już odprawia modły za pogodny weekend.
Roch pozdrawia Czytelników.
środa, 18 marca 2009
Chowaj się! Zaraz wybuchnie!
Według schematu wszystko było w porządku, jednak w generatorze "nóżki" nie były złączone i nie układ nie pracował. Po złączeniu nadal cisza w układzie, wymiana kondensatora trochę poprawiła sytuację, ale do 16V brakowało 13V. Kolejne zwiększenie pojemności nic nie dawało, jak były 3V tak zostały.
W końcu schemat został olany i, jako błędny, wylądował w koszu. Po czterech godzinach udało się, przetwornica ruszyła po zamianie miejscami dwóch tranzystorów, ale było jedno ale..
- Działa! Ale chowaj się zaraz kondensator wystartuje - powiedział Tomek, co oznaczało żeby uciekać bo zaraz wybuchnie.
Przetwornica zaczęła wytwarzać 30V, a w teorii powinna "pompować" 16V. Udało się odciąć zasilanie i nic nie wystartowało, ale napięcie było jakby z duże. Pomogło zwiększenie oporności i układ zaczął działać. Przetwornica, jak i cały programator, śmiga, aż miło.
Korporacja, która już była opisywana na blogu, wypuściła bubel. W samej płytce były dwa poważne błędy, o drobnych pomyłkach nie wspominając. Układ jest przeznaczony dla początkujących elektroników, czyli dla Rocha i faktycznie - początkujący nie ma szans na samodzielne uruchomienie układu.
I tak minęło przedpołudnie, popołudnie i cały dzień. Roch postanowił, że samodzielnie zrobi programator, już po prawkach, i wyśle go do Korporacji. Niech mają jeden działający.
Roch pozdrawia swojego Mentora i pozostałych czytelników.
wtorek, 17 marca 2009
Oporna przetwornica
Niby nic trudnego podnieść 5V do 12V; dwie bramki NAND, kondensator, opornik, trzy tranzystory, dioda prostownicza i dwie diody Zennera i jest 12V. Jednak Roch zawsze ma pecha i wszystko się komplikuje. Z prostego układu zrobił się dwudniowy pożeracz czasu połączony ze stresorem. Wszystko sprawdzone, wymierzone, a nawet wymienione i nadal na wyjściu nie ma nawet zbliżonego napięcia. Na dziś Roch dał sobie spokój bo agresor się załączył i mogłoby się skończyć wyrzuceniem ustrojstwa za okno.
Nie ma to jak rower, w którym nic nie marudzi, nie protestuje, nie ma napięcia (także tego comiesięcznego). Odpowiednio wypieszczony rower odwdzięcza się Rochowi cudownymi doznaniami, wiatrem pod kaskiem i ładnymi widokami. A taka przetwornica? Szkoda słów...
Roch pozdrawia Czytelników.
poniedziałek, 16 marca 2009
Okno pogodowe
Udało się, Roch nie zmoknął, nie złapał go śnieg, a jedynie zimniejszy wiatr co nie przeszkadzało zbytnio, ale też nie pomagało. Roch kręcił się po okolicy bo gdyby okno pogodowe miało się zamknąć to Roch szybko czmychnie do domu. Kręcąc się po okolicy nabił dwadzieścia kilometrów co, jak na jego kondycję, jest słusznym wynikiem.
Po powrocie do domu Roch zajął się walką z przetwornicą, a okno pogodowe zostało zamknięte.
Roch pozdrawia Czytelników.
niedziela, 15 marca 2009
Złośliwość pogody
Wkurzający kapuśniaczek padał, aż do zmroku uniemożliwiając Rochowi jeżdżenie na rowerze i, przede wszystkim, spotkanie z Koyotem. Deszcz przestał padać jak zaszło słońce, co ewidentnie świadczy o złośliwości pogody.
Roch pozdrawia Czytelników.
sobota, 14 marca 2009
Są dziewczyny, są rowery, jest wiosna
Pogoda dopisała, było słońce, było ciepło, były dziewczyny, były rowery, był aparat i było fajnie. Dziewczyny pomykały sobie na rolkach, Roch cieszył oko zacnymi widokami, można śmiało powiedzieć, że wiosna nadchodzi.
Po skończonym relaksie pora było wracać do domu bo im później tym zimniej. Po drodze spotkali się z innymi rowerzystami, którym powietrze do głowy uderzyło i starali się z dyskryminować Rocha i Michała jako rowerzystów, ale przytomny Roch wytknął jednemu z nich, że ma plastikową osłonkę, a Michał zauważył, że na hamulcach zostały żółte naklejki instruujące jak hamować.
Po krótkiej wymianie zdań rozjechali się w przyjaźni bo żarty żartami, ale lubić się wypada.
Jeśli pogoda dopisze, a dopisać musi, to jutro Roch uskutecznia kolejny wypad z Koyotem. Długo oczekiwany zlot w końcu nastąpi.
Roch pozdrawia Czytelników.
piątek, 13 marca 2009
Pięć centymetrów śniegu
Nie przygotowany, do odśnieżania, Roch stanął przed samochodem i czekał, aż sam się odśnieży, ale jakoś nie chciał więc Roch musiał się poświęcić i zrzucić zalegający śnieg. Gdyby Roch popołudniu miał zabierać się za jazdę to samochód sam by się odśnieżył bo temperatura znowu urosła.
Takie huśtawki nie działają na Rocha mobilizująco z tego względu, że nastawiony na wypad rowerowy Roch zamka się w sobie, gdy widzi śnieg za oknem. Pogoda na weekend pewnie będzie binarna, albo śnieg, albo nie.
Roch pozdrawia Czytelników.
czwartek, 12 marca 2009
Ja bardzo dużo czytam, odświeżam umysł i będę jak brzytwa.
Bomberek pójdzie do przeglądu, część napędu trzeba będzie powoli wymieniać, trzeb kupić oponki i jakieś pomniejsze gadżety. Dlatego część funduszy zostaje przekazane na cele rowerowe, a skromna pozostałość na elektroniczne części.
Dziś ponownie Roch ponownie pełnił rolę szofera i odwiedził Zabrze, Gliwice i Bytom. Najeździł się jak głupi, ale też swoje zarobił. Dlatego może myśleć o jakichś rowerowych przyjemnościach bo wiosna za pasem, czyli śnieg ponownie zaczął padać, temperatura spadła i zrobiło się brzydko.
Popołudniu Roch odsypiał wczesną pobudkę, więc nie bardzo jest co opisywać, a pisanie o robotach i wzmacniaczach staje się powoli nadużywaniem cierpliwości Czcigodnych.
Roch pozdrawia Czytelników.
środa, 11 marca 2009
To jednak jest łatwe. Errata.
Nóżki kończyły się, a miernik Rocha piszczał, sygnalizując ciągłość obwodu. Dopiero na ostatniej nóżce miernik zamilkł co oznaczało, że ta nóżka nie jest dobrze zalutowana. Roch przyłożył grot do nóżki i ogłosił zwycięstwo. Po "podlutowaniu" nóżki miernik ożył, a i po podłączeniu do komputera system wykrył programator jako STK-500 v2. A to wszystko grubo po godzinie 2100, ale jak Rocha coś męczy to i w nocy siądzie do lutownicy.
Roch pozdrawia Czytelników.
wtorek, 10 marca 2009
To wcale nie jest takie łatwe
Jako porządny młody człowiek nie posiadał w domu ani igły, ani strzykawki więc musiał udać się do apteki. Pani magister, gdy Roch poprosił o średniej grubości igłę i strzykawkę "raczej średnią" spojrzała na Rocha, jakby był amatorem kompocików i to nie tych od babuni. Jednak Roch szybko wytłumaczył, że jest początkującym elektronikiem hobbystą i strzykawkę potrzebuje do innych celów.
Po powrocie do domu Roch z kartusza tfu. tubki zrobił coś na kształt strzykawki i pasta zaczęła wypływać. Po pierwszych przymiarkach Roch załapał ideę powierzchniowego montażu i już za trzecią próbą ogarną, śmiałym ruchem, wszystkie piny. Gdy pasta była już nałożona pozostało znaleźć scalaczek, który miał być wlutowany.
Sama faza lutowania to bajka; lekko podgrzana pasta zamienia się w srebrzystą cynę, która przykleja się do nóżek jak mucha do lepu (lepa?). Później wystarczy zmyć nadmiar pasty i wszystko jest gotowe. No, nie do końca.
Po złożeniu wszystkiego jakoś nic się nie dzieje, co może oznaczać, że Roch nie stanął na wysokości zadania, a nawet coś zepsuł. Dlatego jutro zapakuje się z gratami i wybierze się do swojego Guru elektronicznego celem diagnozy co, i dlaczego, Roch zepsuł. Tak, czy inaczej fajnie lutuje się pastą, ale mogliby załączać instrukcję obsługi kartusza tfu. tubki.
Wyszło elektronicznie za co Roch przeprasza, ale wiatr i deszcz nie zachęcały do wyjścia na rower.
Roch pozdrawia Czytelników.
poniedziałek, 9 marca 2009
Pasta SMD zamówiona
Poza tym, że Roch ogłosił stan upadłości, nic innego nie wydarzyło się. Co prawda Roch usiłował pojeździć na rowerze, ale pogoda - wiatrem i deszczem - skutecznie go zniechęciła i całe popołudnie przesiedział w domu.
Pogoda na jutro też nie wróży długich wojaży na rowerze, ale przynajmniej będzie co robić, co uruchamiać i co programować, czyli Roch będzie się bawił swoją ATMegą, tylko ciekawe kiedy ją zepsuje.
Roch pozdrawia Czytelników.
niedziela, 8 marca 2009
Poprawa pogody
I faktycznie Roch popełnił tylko kilka kilometrów bo niebo nagle i niespodziewanie zaszło chmurami i wróżyło opad deszczu. Roch szybko skierował ku domowi. Jednak pogoda spłatała mu okropnego psikusa i po chwili wyszło słońce, które świeci do tej pory.
Tchórzliwość Rocha jest związana z tym, że dawno nie jeździł na rowerze i zapomniał, że z pogodą to trzeba twardo i zdecydowanie bo inaczej to w ogóle na rowerze nie da się jeździć, ale to przejściowe.
Następnym razem będzie inaczej.
Roch pozdrawai Czytelników.
sobota, 7 marca 2009
Nie udało się wymodlić pogodnego weekendu
Plany uskutecznienia Rowerowego Poranka ™ z Koyocikiem spaliły na panewce bo jak tu jeździć na rowerze jak z nieba pada śnieg lub deszcz? Roch zatem siedział w domu i nic nie robił. Jakoś tak sobota go rozleniwiła i stwierdził, że dziś sobie daruje jakąkolwiek aktywność zarówno umysłową jak i fizyczną.
Jutro może będzie lepiej.
Roch pozdrawia Czytelników.
piątek, 6 marca 2009
W intencji pogodnego weekendu
Dziś Roch ponownie wyszedł na rower żeby rozjeździć bolące mięśnie i bolącą d*ę, która odzwyczaiła się od siodełka. Po kilku kilometrach wszystko przestało boleć, a Roch zwiększał tempo, żeby jak najszybciej powrócić do zeszłorocznej kondycji. Średnią prędkość utrzymywał na poziomie 24km/h, ale jutro - o ile pogoda da - zwiększy ją do 25km/h.
Choćby niebo miało się zawalić to Roch powróci do słusznej linii, którą miał w zeszłym roku. Po powrocie do domu Roch czuł lekkie zmęczenie, które potwierdza taktykę obraną przez Rocha.
Roch pozdrawia Czytelników.
czwartek, 5 marca 2009
Kolejny dzień na rowerze
Później Roch udał się w kierunku domu, ale nie mógł się oprzeć pokusie podjechania pod Świerklaniec co też uczynił. Przeciął Nakło i wyskoczył gdzieś w połowie Nowego Chechła. Jednak Świerklaniec zostawi sobie na weekend, bo może uda się wyskoczyć tam w jakimś zacnym towarzystwie rowerowym.
Po powrocie do domu Roch zajął się wtyczką, ale dalszy ciąg zostanie - przynajmniej przez jakiś czas - tajemnicą Rocha, ale jak wszystko się uda to Roch pochwali się tym, co jest na drugim końcu wtyczki.
Roch pozdrawia Czytelników.
środa, 4 marca 2009
Roch jeździł na rowerze
Zaczął od wypadu na Pniowiec, ale mniej więcej w połowie rozmyślił się, a właściwie to kondycja się rozmyśliła i Roch zaczął wracać do domu.
Jednak nie mógł się oprzeć zrobienia zdjęcia, jako dowodu, że Roch jednak wyszedł na rower i był gdzieś w lesie, w drodze na Pniowiec. Niedługo zacznie się jeżdżenie na pączki, dzień coraz dłuższy więc będzie można delektować się smakiem pączków i widokiem Pani od pączków.
Po powrocie do domu Roch stwierdził, że faktycznie nie ma kondycji, siodełko go bolało, a mięśnie jakoś tak dziwnie "paliły" jakby gotował się kwas mlekowy i, znając życie, jutro ten kwas skutecznie uziemi Rocha. Jednak on nie podda się i znowu pójdzie, o ile pogoda dopisze, i rozjeździ mięśnie, a siodełko przyzwyczai do innego siodełka.
Roch pozdrawia Czytelników.
wtorek, 3 marca 2009
Cudowny, lśniący programator
Po otwarciu paczki, jego oczom ukazała się płytka i pozostałe elementy, a także - co Rocha przeraziło - jeden malutki scalaczek SMD, który trzeba umiejętnie podejść. Roch umówił się na korepetycje ze swoim elektronicznym Guru, który pokaże Rochowi jak lutować takie miniaturki, które nawet pod szkłem powiększającym wydają się małe.
Do kompletu Roch potrzebuje obudowę, ale i to da się załatwić. Niedawno jedną wyciął więc ma już wprawę w operowaniu wiertłem i pilnikiem.
Poza tym, że Roch dostał paczkę, to trochę się skomplikowało u Rocha; nie tyle w życiu osobistym, co w życiu "zawodowym". Roch zaczął się zastanawiać, czy nie zacząć pracować na siebie, ale z drugiej stosy papierów, urzędy, przepisy i cała ta otoczka, która skutecznie odstrasza Rocha, ale to wewnętrzne dylematy Rocha, z którymi sobie poradzi.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Jak pogoda się utrzyma to jutro Roch idzie pedałować. Obowiązkowo.
poniedziałek, 2 marca 2009
Słoneczny i ciepły dzień
- Ooo taak, wiosna idzie - Powiedział.
I faktycznie idzie bo prognozy są optymistyczne, a więc rower coraz bliżej. Dziś Roch odpuścił sobie rower bo ulice jeszcze mokre, a Rochowi szkoda roweru katować solą, poza tym baterie w mp3grajku padły, a partnera na rower nie ma. Roch miał inne zajęcie w domu i nie była to lutownica. Roch kompletował zamówienia, które pozbierał od znajomych bo w okolicach piątku planowany jest wypad do Gliwic celem zakupienia elektronicznych części.
Później to już z górki było; kawka, muzyka i komputer, czyli kolejny relaksujący wieczór. Jednak już niedługo Roch wsiądzie na rower i popedałuje bo przewidywania niektórych Czytelniczek są bardzo trafne.
Roch pozdrawia Czytelników.
niedziela, 1 marca 2009
Nie było o czym pisać
Pobrać i pooglądać sobie można o tutaj.
Poza tym u Rocha monotonnie; miał dziś iść na rower co by zainaugurować nowy miesiąc, ale śnieg nadal topnieje i woda płynie więc nie ma co się, i roweru, katować.
Roch pozdrawia Czytelników.