Dzisiejszy poranek objawił się solidnymi zakwasami tak jakby Roch pracował tydzień w kamieniołomach, ale cóż poradzić trzeba było się zwalić z łóżka i jechać do miasta, a przy okazji docierać nowe hamulce, bo póki co tak jakby ich nie było. W między czasie trafiła się Rochowi "fucha" w postaci wymiany zasilacza w komputerze.
Zdjęcia pałacu ewidentnie nie wyszły, albo to przez zakwasy Rocha, albo przez brak fotogeniczności samego pałacu, albo przez brak umiejętności Rocha. Tak czy inaczej poza jednym, które z pałacem miało tyle wspólnego, że Roch stał plecami do budynku i robił zdjęcie liścia, który zwiastuje powolne, ale nieuchronne nadejście Pani Jesieni, ale to dobrze, bo kolory będą takie fotograficzne i będzie można szaleć z aparatem.
W drodze powrotnej chciał jeszcze skoczyć na Pniowiec, ale obolałość Rocha nie wyraziła na to zgody i nakazała powrót do domu, co też Roch uczynił.
Roch pozdrawia Czytelników.
Ładny liść :).Natura nigdy fotografa nie zawiedzie. Ciekawe, że "naturalne" obiekty są zawsze piękne i estetyczne - nawet suche gałęzie, zwiędnięte liście. Obiekty wykonane przez człowieka rzadko mają tę cechę, no chyba, że antyczne rzeźby greckie, stare kamienice itp ...
OdpowiedzUsuńTeż racja, przyroda ma to "coś" czego nie mają niektóre budowle ;)
OdpowiedzUsuń