niedziela, 22 lutego 2015

Awaria. Oby nie poważna

No i stało się. Po wczorajszej jeździe Roch wstawił rower do garażu licząc na to, że pojeździ jeszcze z MIchasią i Żonką, ale okazało się, że Michalina ma katar więc wieczorem zszedł do garażu i chciał przenieść rower do piwnicy, w której jest cieplej. Kiedy wyprowadził rower z garażu odruchowo złapał z tylne koło i poruszał. Jakie było jego zdziwienie kiedy okazało się, że tylne koło ma dziwny luz. I tak o to Roch został uziemiony, przynajmniej na czas kiedy to niezastąpiony Wojciech nie spojrzy na koło fachowym okiem. Pozostaje czekać aż Firma przeleje wypłatę na konto i Roch będzie mógł naprawić rower.

Jednak nie ma takiej awarii, która uziemiłaby Roch na tyle skutecznie żeby nie mógł sobie pojeździć z Michalinką na rowerze. Dziś załapała co to jest jest utrzymywanie równowagi na rowerze i zaczęła odpychać się sama. Roch wyjął rower z piwnicy i pojeździł trochę po okolicy z Miśką i oczywiście zarejestrował ślad GPS żeby miała pamiątkę.

Roch pozdrawia Czytelników.

sobota, 21 lutego 2015

Sam na rowerze

Kolejny weekend i kolejny rower; zaraz po tym jak wrócili z sobotniego basenu Roch poszedł na rower. Michalinka jak zawsze po basenie poszła spać, a że Żonka była też zmęczona to obie zamknęły się w sypialni, a Roch został sam z rowerowymi planami. W planach mieli też wspólne pedałowanie, ale wieczorem okazało się, że Michalinka ma katar i z roweru muszą zrezygnować.

Roch pojechał swoją stałą trasą, choć nadal nie może przejechać jej całej. Tym razem na przeszkodzie stanął wiatr, który skutecznie zniechęcał Roch do pedałowania, kiedy jednak zawrócił to wiatr zaczął być sprzyjający, ale kierunek był przeciwny niż ten na początku zaplanowany. Tak więc rowerowo udało się połowicznie, bo Michalina nie jeździła, ale katar jest katar, nie można go lekceważyć.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 16 lutego 2015

Drugie otwarcie sezonu rowerowego - z Żonką i Michasią

Luty; powinna leżeć gruba warstwa śniegu zmrożona kilkunastostopniowym mrozem. Ów śnieg powinien skrzypieć pod zimowymi butami, a kurtki powinny być bardzo ciepłe. Ale nie u nas. Weekend był wiosenny, ale chłodny. Roch miał plany rowerowe, ale weekend to czas wspólny z Żonką i Michasią, a rower jest gdzieś z boku.

W sobotę rano oczywiście basen w Tarnowskich Górach, tym razem z Kubą i Alą i z babcią oczywiście, czyli Michasia była w siódmym niebie. Po basenie obowiązkowy obiad u drugiej babci, czyli w jednym miejscu były dwie babcie, a to już szczyt szczytów. Po powrocie do domu Michalinka poszła spać, a Roch dostał wychodne na rower. Pomiędzy tym wszystkim były jeszcze walentynki i kolacja, na którą Roch zaprosił Żonkę, ale restauracja zaczęła kombinować z rezerwacją i koniec końców poszli napić się piwa.

Na zakończenie walentynek Roch kupił Żonce kwiatek - co nie jest normalne ponieważ przez trzy lata Roch nie szarpnął się na taki gest, ale kiedyś pora się zmienić, a że Nowy Rok to i Nowy Roch. Ale wracając do roweru. Dystans to 17 kilometrów, tym razem Roch próbował celować w zjazdy bo nie chciał się męczyć na podjazdach. Było fajnie, jak to na rowerze.

Zapis z sobotniego wypadu:

* * * *

W niedzielę rano cała trójka wybrała się na spacer połączony ze spaniem w wózku na świeżym powietrzu. Czyli powrót do tradycji spacerowej i do kilometrów pokonanych na nogach pchając wózek. Jednak najciekawiej zapowiadało się popołudnie. Pogoda była iście wiosenna i Roch z Żonką wpadli na pomysł żeby zabrać Michasię na rower. Żonka ubrała ją w ciepły kombinezon, który jest nadmuchiwany, więc izolację termiczną ma niezłą, a Roch poszedł po rowery. 

Przetarł fotelik i rower Żonki, uzupełnił powietrze w oponach i można było pedałować. Na pytanie "Michasiu wszystko w porządku?" Michasia odpowiadała "Łoooooooooooooooo" co oznaczało, że jej się podoba. A skoro się podoba to cała trójka przejechała 6 kilometrów co zostało zarejestrowane na GPSie:


Michasia uważa sezon rowerowy za otwarty:


A Roch pozdrawia Czytelników.

czwartek, 12 lutego 2015

Jak urlop wypoczynkowy to tylko z rodzinką i na rowerze

Urlop wypoczynkowy to fajna instytucja, można sobie go wziąć kiedy się chce, o ile kierownik się zgodzi i robić na nic co się chce. Roch skorzystał dziś z jednego dnia owego urlopu i rano pojechał z Michalinką i Żonką na basen. Do Rochowej gromadki dołączyła jeszcze ciocia z synkiem i całą piątką pojechali do Tarnowskich Gór na basen. Jako, że ferie się kończą dzieci na basenie było mnóstwo. Po powrocie Michalinka zjadła zupkę i poszła spać.

Roch, korzystając z okazji wyskoczył na rower. Pogoda był już prawie wiosenna, słoneczko świeciło, temperatura w okolicach 4°C i prawie bezwietrznie. Roch wykorzystał pogodę i chciał przejechać w końcu jakoś większy dystans, ale aplikacja Stravy się obraziła i trochę zgubiła śladu. Choć to nie do końca pewne, czy aplikacja, czy telefon, ale faktem jest to, że kilometrów jest mniej.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 2 lutego 2015

Niech się święci pierwszy luty

Zbliżał się kolejny weekend i Roch już planował następny wyjazd na rowerze. Na uwadze miał to, że na Stravie brakowało mu 30 km do pełnych stu kilometrów w styczniu. A weekend zapowiadał się bardzo udanie, słońce, suche drogi, czyli wymarzona pogoda na wyjście na rower i przejechanie paru kilometrów. W sobotę tradycyjnie pojechali z Michasią na basen, potem tysiąc innych zajęć i w końcu zabrakło dnia na rower, ale od czego była niedziela?

Jednak kiedy Roch spojrzał w kalendarz dowiedział się, że niedziela to już jest pierwszy luty i z jego planów na przejechanie stu kilometrów w styczniu nic nie wyszło, ale nie poddał się i na poczet lutowej setki przejechał niecałe 15 kilometrów, ale za to był suchy. Pogoda była świetna, lekki mróz, bez wiatru, sucho i słonecznie do tego stopnia, że Roch założył nawet okulary przeciw słoneczne. Chyba wiosna się zbliża wielkimi krokami. Oby, bo Roch ma wielką chęć do jazdy na rowerze.

Na zakończenie zapis GPS.

Roch pozdrawia Czytelników.