czwartek, 28 stycznia 2016

Powrót na siodełko po krótkiej przerwie

Po jednodniowej przerwie Roch ponownie wsiadł na rower, włączył BBC Brit i pedałował przy Top Gear. Tym razem jeździł gdzieś we Włoszech oglądając "wyprawę marzeń 2". O kondycji na razie nic nie może powiedzieć ale najlepsze jest to, że się pedałuje. Z oporem i przełożeniami sobie Roch zaczyna radzić i pedałuje się coraz lepiej.

W końcu dojdzie do tego, że Roch przejedzie jedną godzinę na trenażerze. Póki co to wypady 20 - 30 minut i odpoczynek, ale też trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w ostatnich trzech latach Roch raczej mało jeździł.
  • Czas jazdy: 00:22:08
  • Średni puls: 135
  • Maks. puls: 149
  • Spalone kalorie: 328
Roch pozdrawia Czytelników.

wtorek, 26 stycznia 2016

Trenażer, na poważnie. Dzień drugi.

O ile można mówić, że coś wciągnęło po dwóch dniach używania to Roch może śmiało powiedzieć, że pedałowanie w miejscu zaczyna Rocha wciągać. I o ile jest to w pewnym sensie lizanie cukierka przez papierek to Roch godzi się na to. Mowa oczywiście o trenażerze. W Rocha wstąpiły drugie siły i codziennie pedałuje zwiększając czas jazdy. Wczoraj było to 20 minut, dziś już 30 i póki co Roch daje radę.

Co prawda zalewa go pot bo w domu jest ciepło, a nie ma żadnego chłodzenia, ale i na to jest sposób. O ile koszulka już nie daje rady wchłaniać o tyle ręcznik jest zawsze pod ręką. W barku przy rowerze - czyli na parapecie - znajduje się wszystko co potrzeba do jazdy na rowerze. Czyli szklanka wody, tablet, dziś była latarka i oczywiście pilot żeby móc sobie zmienić krajobraz w telewizorze.

Jednak pedałowanie przed telewizorem nie jest do końca tym co Roch chciałby robić. Wieczne reklamy przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z pedałowania w miejscu. Jutro Roch podłączy komputer do telewizora i spróbuje przejechać jakiś etap Tour de France, który znajdzie się na pewno na Youtube.

W każdym razie Roch dociera się i zaczyna wyrabiać sobie nawyki pedałowania w miejscu. Dzisiejsze statystyki przedstawiają się następująco:
  • Czas jazdy: 00:30:40
  • Średni puls: 148
  • Maks. puls: 165
  • Spalone kalorie: 538
I są dostępne tylko na blogu. Zgodnie z noworocznym postanowieniem.

Roch pozdrawia Czytelników.

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Trochę plan, trochę marzenie, ale się spełniło

Trenażer i stopa Żonki.
Dawno Roch nic nie pisał, ale przy dwójce bąbli trochę ciężko zasiąść do komputera. Ostatnio siedział przy komputerze jakiś tydzień temu i dziś. Bo młodzieży śpi, choć Michalina ma zrywy "taaaaaata" bo Roch nie śpi w sypialni ale... pedałuje na trenażerze. Tak! W końcu Roch zanabył drogą kupna maszynę tortur na zimowe wieczory. Z tym wiąże się całkiem ciekawa historia, którą Roch postara się streścić. O ile nie wstanie któreś z dzieci lub Roch nie zaśnie przed komputerem.

A więc wszystko zaczęło się od tego, że Żonka zaczyna dochodzić do siebie po okresie ciążowo-porodowym i wzbudził się w niej duch cyklistki, który musiał na jakiś czas zostać uśpiony.

- "Znalazłem promocję na trenażer" - Zagaił po raz kolejny Roch.

Bo wiedzieć trzeba Wam, że temat trenażera u Rocha powraca co jakiś czas, ale zawsze są inne - ważniejsze - wydatki, więc ten temat spadał na plan dalszy. W zeszłym roku Roch już się witał z gąską, ale kasa która mogła iść na trenażer poszła na wspomaganie kierownicy, hamulce, łożyska kolumny McPhersona, czyli na naprawę Colta.

- "A fajny?" - Zapytała Żonka.
- "No czerwony, z regulacją oporu" - Odpowiedział nieśmiało Roch.
- "To kupmy" - Powiedziała - "w końcu też coś nam się należy".

I tak od słowa do słowa Roch pojechał do pobliskiego Decathlonu i kupił inny niż miał być, bo jednak ten z Decathlonu bardziej przekonał Rocha niż jakiś no-name z "szwedzkiego marketu budowlanego". Nie jest to Tacx, ale też nie miał być. Ma służyć do pedałowania i nie ma być PRO.

Dodatkowym atutem tego, że w rodzinie pojawił się trenażer jest to, że Roch może trzymać w domu rower. Przez ostatnie trzy lata słyszał, że miejsce roweru jest w garażu, a jak Żonka usłyszała, że Roch schował rower na zimę do piwnicy bo jest mu zimno w garażu to uśmiechnęła się z politowaniem.

Teraz rower stoi w pokoju, wpięty do maszyny tortur i codziennie jest używany. Przez Rocha i przez Żonkę. Jednak Żonka zaczęła dostrzegać pewne minusy roweru Rocha.

- "Siodełko za wysoko" - Mówiła.
- "Wymienię Ci oponę i wepnę Twój rower" - Odpowiadał Roch.
- "I jakieś twarde to siodełko" - Wtórowała.
- "Wymienię Ci oponę i wepnę Twój rower" - Powtarzał Roch.
- "Kierownicę masz nisko" - Wyliczała dalej.
- "Wymienię Ci oponę..." - Mówił Roch.
- "Mostek* masz krótki" - Nie odpuszczała.
- "Wymienię Ci oponę..." - Powtarzał Roch.
- "Ciężko w pedały się wpiąć" - Wyliczała.
- "Wymienię Ci oponę..." - Powtarzał Roch.
- "Lewy pedał trudniej się wpina" - Zauważyła.
- "Wymienię Ci oponę..." - Mówił Roch.

I tak mijał czas kiedy Żonka pedałowała, a Roch siedział ze Stasiem, który spał. Potem przyszła zmiana; w międzyczasie wstała Michasia, żeby się napić i zobaczyła rower więc oszalała z radości, ale w końcu dała się przekonać do tego, że w środku nocy najlepiej się śpi (nie licząc Rocha, który pedałował).

Tak więc od dwóch dni Roch testował trenażer, a dziś (notka zaczęła się pisać w niedzielę, a zapewne skończy się pisać w poniedziałek) Roch po raz pierwszy założył pulsometr i przejechał się tak na poważnie. Fajna sprawa, można się nieźle zmęczyć a jednocześnie oglądać Top Gear'a. Sport dla leniwych, ale w końcu trzeba coś z sobą zrobić. A maszyna tortur to całkiem fajny pomysł.

Jednak - jak Roch postanowił - nie będzie żadnych śladów GPS, zapisów i całych tych fit społeczności. Na końcu każdej notki, będzie tabelka z parametrami spisanymi z pulsometru i/lub licznika i to wszystko.

  • Czas jazdy: 00:20:12
  • Średni puls: 141
  • Maks. puls: 166
  • Spalone kalorie: 322

Tak więc Roch dołączył do tych co to w domu trzymają rower i na nim jeżdżą. Czyżby cykloza powoli wracała?

Roch pozdrawia Czytelników.

*Kolarskie słownictwo nie jest obce Żonce.

PS.
Roch, testujący maszynę śmierci.


poniedziałek, 11 stycznia 2016

Każda pora jest dobra na rower

Było nie było nadeszła zima. W styczniu to całkiem możliwe, a bardziej niż śnieg zaskakujący był jego brak. Skoro już spadł biały puch to dlaczego by nie iść z dzieciakami trochę na dwór. W przypadku starszej Michasi nie ma mowy o jeżdżeniu w wózku. Jak nie biega to jest chora. W przypadku młodszego Stasia mówimy o werandowaniu. Teoretycznie. W praktyce jest to zwykły spacer bez kombinowania z oknami, czy wystawianiem na balkon wózka.

Tak więc Staś jechał w swoich 4 kółkach, a Michasia zabrała na spacer swoje cztery kółka, czy rowerek. W styczniu da się jeździć, o czym na zdjęciu poniżej. U Rocha rowerowy przestój, ale to nie świadczy o tym, że Roch zasiadł na laurach. Otóż ostatnio kupił baterię do licznika i opaski. Następnie zamontował ją w liczniku i już miał go instalować na rowerze, ale okazało się, że nie ma gumki mocującej. Trzeba będzie się w wolnej chwili udać do zaprzyjaźnionego Sklepu Rowerowego Adventure żeby kupić taką gumeczkę.

Statystyki przygotowane, Stravy coraz mniej. Mniej też wszystkich fit-społeczności, które zabierają czas. Zamiast tego - pedałowanie. Roch podzwonił też po "siłkach" w Częstochowie i już wie gdzie można popedałować na stacjonarnym rowerku. Tak, żeby kondycję wyrobić na lato. A poniżej zdjęcie Michasi na rowerze.


Roch pozdrawia Czytelników.

piątek, 1 stycznia 2016

Podsumowanie 2015 roku i postanowienia na ten całkiem Nowy.

No i nadszedł, a nawet minął, ten czas kiedy to Roch popada w zadumę nad tym co właśnie mija, czyli nad kończącym się rokiem. Teraz nawet trochę przespał ten czas, ale na taką zadumę zawsze jest pora, więc już w całkiem nowym, 2016, roku Roch napisze kilka słów podsumowania. Rok zaczął się tradycyjnie, w styczniu, i trwał 365 dni. W tym czasie Roch próbował jeździć na rowerze, ale większą część swoich sił kładł na spędzanie czasu z Michasią i Żonką.

Tak więc jeśli jeździł na rowerze to tylko w towarzystwie córki, a jeśli się wygłupiał to też z Michaliną. I tak czas mijał. Aż do czasu kiedy Roch dowiedział się (jakby nie brał w tym udziału), że na świat przyjdzie drugie dziecko. Radość, radość i jeszcze raz radość. Choć Roch podszedł do tematu na spokojnie, bo już wiedział jak się rodzi dziecko. Trzeba tylko dowieźć Żonkę do szpitala. Po drodze trochę się pokomplikowało, ale nieoceniony Doktor dał radę, czego dowodem jest śpiący w łóżeczku Staś.

Poza tym kolejna rocznica ślubu (jak Żonka z Rochem wytrzymuje?), urodziny Żonki, Michasi i Rocha, a pomiędzy tym wszystkim gdzieś w tle rower. No właśnie w tle. Ostatnia rozmowa z Adaxem skłoniła Rocha do głębokiej refleksji i zastanowienia się nad tym co tak naprawdę Rocha cieszy. Czy są to komputery? Są. Ale już od dawna nie ma wow. Fajnie jest coś napisać, zaprogramować, czy też zepsuć. Komputery dają też Rochowi stały dochód.

Jednak tym co tak serio Rocha kręci to są rowery. W zasadzie jeden rower, ten Rocha. Ten którego kiedyś poskładał, za swoją pierwszą wypłatę. To komputery dały Rochowi nowy rower i tak powinno chyba zostać. Że to siedzenie przed monitorem, przyjemne i lubiane przez Rocha, powinno być narzędziem do sprawiania sobie jeszcze większej przyjemności jaką jest siedzenie na czarnym, sztywnym.. siodełku rowerowym. W tym Roku czas to zmienić, a telefon od Adaxa był chyba takim motywatorem do tego. I On sam też zgłosił potrzebę jeżdżenia, więc raz w tygodniu Roch będzie musiał zapakować Galanta i wrócić na stare śmieci żeby pojeździć. Tylko czy te "stare śmieci" jeszcze istnieją? Część z nich na pewno, a resztę Roch ma nadzieję zwiedzić i sprawdzić za pomocą roweru.

A zatem jaki był ten miniony już rok 2015?


Ciekawy i szczęśliwy bo Staś już śpi sobie w łóżeczku, a obok Michasia. Ta dwójka daje Rochowi niezłego kopa i to chyba też dla nich Roch chce wrócić na rower. Żeby za kilka lat mógł nadążyć za biegającymi dziećmi a nie musieć ich hamować bo sam nie daje rady. Poza narodzinami Stasia osiągnięcia Michaliny też spowodowały wielokrotne pękanie  Rocha z dumy no i przede wszystkim Żonka, która ciągle wytrzymuje zrzędzenie i narzekanie Rocha, a kiedy już nie wytrzymuje to wygania go na rower bo sama też wie, że z Rochem to jak z rzucającym palenie. Jak długo nie jeździ na rowerze to zaczyna być nie do wytrzymania. Za co oczywiście dostaje Złoty Medal dla Złotej Żonki.

* * * *

A teraz pora wrócić do dnia dzisiejszego albowiem w pierwszy dzień Nowego Roku Roch poszedł na rower i miał plan przejechać 16 kilometrów aby uczcić to doniosłe wydarzenie, ale ostatecznie przejechał tylko 14. Wszystkie końce Roch były już zamarznięte i już po prostu nie chciało mu się tych ostatnich kilometrów jeździć. Rok 2016 został godnie przywitany i oby taka dobra passa trwała nadal. Jutro, o ile pogoda pozwoli, zaplanowany został kolejny wypad rowerowy. Oby tylko śnieg / deszcz nie padał. Bo jak mówi stare przysłowie rowerowe: "nie ma złej pogody, jest tylko złe ubranie".

I zgodnie z ostatnimi postanowieniami nie ma żadnego śladu GPS. Choć Roch używa jeszcze Stravy bo licznik wciąż nie jest uruchomiony, ale jutro kupi się baterię i będzie hulał.

Na zakończenie zdjęcie Michaliny jeżdżącej na rowerze. Zimno jej nie było.