|
Trenażer i stopa Żonki. |
Dawno Roch nic nie pisał, ale przy dwójce bąbli trochę ciężko zasiąść do komputera. Ostatnio siedział przy komputerze jakiś tydzień temu i dziś. Bo młodzieży śpi, choć Michalina ma zrywy
"taaaaaata" bo Roch nie śpi w sypialni ale... pedałuje na trenażerze. Tak! W końcu Roch zanabył drogą kupna maszynę tortur na zimowe wieczory. Z tym wiąże się całkiem ciekawa historia, którą Roch postara się streścić. O ile nie wstanie któreś z dzieci lub Roch nie zaśnie przed komputerem.
A więc wszystko zaczęło się od tego, że Żonka zaczyna dochodzić do siebie po okresie ciążowo-porodowym i wzbudził się w niej duch cyklistki, który musiał na jakiś czas zostać uśpiony.
-
"Znalazłem promocję na trenażer" - Zagaił po raz kolejny Roch.
Bo wiedzieć trzeba Wam, że temat trenażera u Rocha powraca co jakiś czas, ale zawsze są inne - ważniejsze - wydatki, więc ten temat spadał na plan dalszy. W zeszłym roku Roch już się witał z gąską, ale kasa która mogła iść na trenażer poszła na wspomaganie kierownicy, hamulce, łożyska kolumny McPhersona, czyli na naprawę Colta.
-
"A fajny?" - Zapytała Żonka.
-
"No czerwony, z regulacją oporu" - Odpowiedział nieśmiało Roch.
-
"To kupmy" - Powiedziała -
"w końcu też coś nam się należy".
I tak od słowa do słowa Roch pojechał do pobliskiego Decathlonu i kupił inny niż miał być, bo jednak ten z Decathlonu bardziej przekonał Rocha niż jakiś no-name z
"szwedzkiego marketu budowlanego". Nie jest to Tacx, ale też nie miał być. Ma służyć do pedałowania i nie ma być PRO.
Dodatkowym atutem tego, że w rodzinie pojawił się trenażer jest to, że Roch może trzymać w domu rower. Przez ostatnie trzy lata słyszał, że miejsce roweru jest w garażu, a jak Żonka usłyszała, że Roch schował rower na zimę do piwnicy bo jest mu zimno w garażu to uśmiechnęła się z politowaniem.
Teraz rower stoi w pokoju, wpięty do maszyny tortur i codziennie jest używany. Przez Rocha i przez Żonkę. Jednak Żonka zaczęła dostrzegać pewne minusy roweru Rocha.
-
"Siodełko za wysoko" - Mówiła.
-
"Wymienię Ci oponę i wepnę Twój rower" - Odpowiadał Roch.
-
"I jakieś twarde to siodełko" - Wtórowała.
-
"Wymienię Ci oponę i wepnę Twój rower" - Powtarzał Roch.
-
"Kierownicę masz nisko" - Wyliczała dalej.
-
"Wymienię Ci oponę..." - Mówił Roch.
-
"Mostek* masz krótki" - Nie odpuszczała.
-
"Wymienię Ci oponę..." - Powtarzał Roch.
-
"Ciężko w pedały się wpiąć" - Wyliczała.
-
"Wymienię Ci oponę..." - Powtarzał Roch.
-
"Lewy pedał trudniej się wpina" - Zauważyła.
-
"Wymienię Ci oponę..." - Mówił Roch.
I tak mijał czas kiedy Żonka pedałowała, a Roch siedział ze Stasiem, który spał. Potem przyszła zmiana; w międzyczasie wstała Michasia, żeby się napić i zobaczyła rower więc oszalała z radości, ale w końcu dała się przekonać do tego, że w środku nocy najlepiej się śpi
(nie licząc Rocha, który pedałował).
Tak więc od dwóch dni Roch testował trenażer, a dziś
(notka zaczęła się pisać w niedzielę, a zapewne skończy się pisać w poniedziałek) Roch po raz pierwszy założył pulsometr i przejechał się tak na poważnie. Fajna sprawa, można się nieźle zmęczyć a jednocześnie oglądać Top Gear'a. Sport dla leniwych, ale w końcu trzeba coś z sobą zrobić. A maszyna tortur to całkiem fajny pomysł.
Jednak - jak Roch postanowił - nie będzie żadnych śladów GPS, zapisów i całych tych fit społeczności. Na końcu każdej notki, będzie tabelka z parametrami spisanymi z pulsometru i/lub licznika i to wszystko.
- Czas jazdy: 00:20:12
- Średni puls: 141
- Maks. puls: 166
- Spalone kalorie: 322
Tak więc Roch dołączył do tych co to w domu trzymają rower i na nim jeżdżą. Czyżby cykloza powoli wracała?
Roch pozdrawia Czytelników.
*Kolarskie słownictwo nie jest obce Żonce.
PS.
Roch, testujący maszynę śmierci.