wtorek, 26 stycznia 2016

Trenażer, na poważnie. Dzień drugi.

O ile można mówić, że coś wciągnęło po dwóch dniach używania to Roch może śmiało powiedzieć, że pedałowanie w miejscu zaczyna Rocha wciągać. I o ile jest to w pewnym sensie lizanie cukierka przez papierek to Roch godzi się na to. Mowa oczywiście o trenażerze. W Rocha wstąpiły drugie siły i codziennie pedałuje zwiększając czas jazdy. Wczoraj było to 20 minut, dziś już 30 i póki co Roch daje radę.

Co prawda zalewa go pot bo w domu jest ciepło, a nie ma żadnego chłodzenia, ale i na to jest sposób. O ile koszulka już nie daje rady wchłaniać o tyle ręcznik jest zawsze pod ręką. W barku przy rowerze - czyli na parapecie - znajduje się wszystko co potrzeba do jazdy na rowerze. Czyli szklanka wody, tablet, dziś była latarka i oczywiście pilot żeby móc sobie zmienić krajobraz w telewizorze.

Jednak pedałowanie przed telewizorem nie jest do końca tym co Roch chciałby robić. Wieczne reklamy przeszkadzają w czerpaniu przyjemności z pedałowania w miejscu. Jutro Roch podłączy komputer do telewizora i spróbuje przejechać jakiś etap Tour de France, który znajdzie się na pewno na Youtube.

W każdym razie Roch dociera się i zaczyna wyrabiać sobie nawyki pedałowania w miejscu. Dzisiejsze statystyki przedstawiają się następująco:
  • Czas jazdy: 00:30:40
  • Średni puls: 148
  • Maks. puls: 165
  • Spalone kalorie: 538
I są dostępne tylko na blogu. Zgodnie z noworocznym postanowieniem.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz