W
ostatnim poście Roch chwalił się tym, że zaczął biegać i jeździć na rowerze i w ogóle zaczął zażywać ruchu; jednak po ostatnim bieganiu okazało się, że jednak Roch uszkodził nogę, a w zasadzie piętę, ale to nie przez sport tylko przez kamień na który wbiegł
(uprawiając sport). Na drugi dzień próbował jeździć na rowerze, ale stopa bolała. O bieganiu nie było mowy, nawet z chodzeniem był problem.
Po całym dniu chodzenia na palcach Rocha bolała już cała noga, więc wysmarował się maściami i czekał na efekty, ale efektów nie było. Dopiero dziś Roch przestaje czuć nogę i może normalnie chodzić, ale jeszcze dzień albo dwa i Roch zacznie ponownie biegać. Tym razem będzie uważał na kamienie. Roweru tez nie było, ale powoli wszystko wraca do normy.
Roch pozdrawia Czytelników.
Co to za kamień, że aż takie spustoszenie zasiał? :) Może to buty zawiniły?
OdpowiedzUsuńMilowy można by rzec, Wojciechu ;-)
OdpowiedzUsuńA poważnie musiał być duży i stopa z niego zjechała - dziś sprawdzę buty - znaczy przebiegnę się i sprawdzę, czy wrócę cało. Jeśli nie to znaczy, że buty (albo kolejny kamień) ;-)