Tytuł dzisiejszego wpisu przypomina te, które są wymyślane w Hollywood, brakuje jeszcze podtytułu, na przykład "ostateczne rozwiązanie" i mamy gotowy tytuł kolejnego kasowego hitu z Ameryki. Niestety, to tylko Roch zasiadł przed ekranem i postanowił coś napisać, a jest co pisać. Kilka dni temu Roch chwalił się, że jeszcze chwila i będzie miał kolejną okrągłą liczbę. Później nadeszły deszczowe dni, ale ostatecznie wypogodziło się i dziś można było pedałować.
Zgodnie z tym, co licznik wskazał, do 3000km brakowało mu jedynie 40 kilometrów i mógł świętować. Jednak najpierw trzeba było trochę popedałować, bo "bez pracy nie ma kołaczy". Na początek Roch pojechał do Radzionkowa, później Księża Góra i Świerklaniec. Kiedy wracał spoglądał na licznik żeby móc zmodyfikować trasę, gdyby jakimś cudem dystans się zwiększał, a nie zmniejszał. Jednak wszystko szło po jego myśli i pod domem licznik zaczął wskazywać 3001 kilometrów.
Kiedy jednak Roch spojrzy wstecz to nie ma czego świętować; kilometry wymęczone, mało ich coś jest, a koniec sezonu jest już całkiem bliski. Albo to starość albo Roch się wyjeździł za wszystkie czasy i teraz pozostała mu drobnica. Oby jeszcze tysiąc wypedałować i można odpoczywać.
Roch pozdrawia Czytelników.
Najgorzej jak statystyka,przysłania radość podróżowania dla podróżowania. Już to kiedyś przerabiałem,trenując amatorsko pewien sposób gimnastyki w wydaniu bojowym.Wszystko było pięknie,dopóki nie zacząłem robić słupków,wykresów oraz nie zacząłem wyznaczać sobie sztywnych planów miesięcznych. Cały czar i radość z treningu prysła. Zapomniałem w pewnym momencie, że wszystko co robię ma służyć relaksowi.
OdpowiedzUsuńDrogi Rochu,dla kogo robisz tą statystykę,co chcesz sobie lub komuś udowodnić?
Niemniej życzę Ci połamania rowerowych kół i wywiązania się z założonych sobie zadań.
Pozdrawiam serdecznie!
Dla siebie, żeby mieć jakieś porównanie, ale masz rację - to zabija przyjemność, od przyszłego sezonu, a może nawet jeszcze w tym, statystyk nie będzie, a i licznik się psuje to jest okazja pozbyć się kolejnego "problemu".
OdpowiedzUsuńKiedyś statystyki były też "dowodem" tego, iż Roch przejechał tyle ile zaplanował.
Myślę, że ludzie mają potrzebę dokumentowania swoich działań.
OdpowiedzUsuńJa na przykład lubię zwiedzać piękne i ciekawe miejsca. Ale gdy przy tym za bardzo skupiam się na: 1. studiowaniu przewodnika i/lub mapy, 2.robieniu ścisłych notatek z podrózy, 3.robieniu ogromnej ilości fotografii zamiast na chłonięciu wrażeń to dużo tracę i mam potem jakiś niesmak.
Pamięć ludzka jest ulotna, ma te wszystkie słupki i cyferki mają na celu zatrzymanie choć resztki "wspomnień". Zdarza mi się, że otwieram rok 2008 i patrzę ile mam przejechane. Wspomnień czar ;)
OdpowiedzUsuń