Niedziela, tradycyjnie już, upłynęła pod znakiem siedzenia na podkładach i obserwowania tego, co leniwie wytacza się spod terminalu. Fajna sprawa, bo łączy same przyjemności: dobre towarzystwo, które zawsze Rochowi dopisuje, fajne miejsce i samoloty, które czasem startują. Dzisiaj Rochowi udało się ustrzelić trzy sztuki, w tym jeden, który ma szanse na dostanie się do Airliners.net i pewnie coś pójdzie na Skrzydła.org, pod warunkiem, że Roch będzie miał narzędzie do "pracy", czyli upragniony program graficzny.
Droga tradycyjna, więc nie ma co się rozpisywać, wpierw lasem, potem asfaltem do Ożarowic i jest się na lotnisku, czas to jakieś 40 - 45 min, przy średnim tempie pedałowania. Jutro być może Roch będzie się regenerował, bo trzeba nogom dać odpocząć i zabrać się za elektronikę, którą Roch znów zaniedbał. Poza tym, koniec sezonu i już pierwsza część rowerowa zaczyna niedomagać.
Jak to mówi stare przysłowie "chytry dwa razy traci" i tak też stracił Roch; pierwszy raz stracił, gdy nie posłuchał głosu zaprzyjaźnionego Adventure, a drugi raz stracił kiedy kupił jakiś wynalazek, a nie sprawdzone w bojach Shimano. Defektu doznała przednia piasta, która dostała luzów i koło zaczęło wesoło wpadać w rezonans. Do końca sezonu Roch -- przynajmniej takie jest założenie -- będzie jeździł na starej piaście, a przez zimę będzie zbierał fundusze i szarpnie się na jakiegoś XTR. I to będzie -- kolejne założenie -- jedyna inwestycja rowerowa w tym roku.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz