sobota, 28 sierpnia 2010

Na stacji PKP

W końcu, po dwóch dniach, przestało padać; najwidoczniej przez circa półtorej dnia wypadało się i dzięki temu można było pojechać na jakąś rowerową przejażdżkę. Co prawda przejażdżka skończyła się na stacji PKP, ale w końcu nie można było się oddalać zbytnio ponieważ co rusz padał przelotny deszcz. Na stacji lokomotywy sobie jeździły w te i wewte i tak czas mijał.

Wreszcie wyszło słońce, bo ostatnie dwa dni były mokre, wietrzne i zachmurzone i pewnie tak będzie coraz częściej, bo w końcu jesień już tuż tuż i trzeba będzie się powoli przestawiać na tryb jesienny, czyli lutownica pójdzie w ruch. Póki co jednak, Roch wykorzystuje każdą chwilę żeby móc pojeździć na rowerze zanim piasta kompletnie wyzionie ducha.

Roch pozdrawia Czytelników.

2 komentarze:

  1. Dobrze, że Roch nawykły do siadania na podkładach, będąc na stacji PKP, tym razem tego nie zrobił -nie mógłby dalej pisać tak fajnego bloga. Poza tym, kto by mu wymienił popsutą piastę w rowerze ?
    :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Akurat o podkłady nie ma co się martwić - na lotnisku są one ułożone właśnie do siedzenia (pewnie jakiś spotter-kulturysta to zrobił). Na stacji strasznie niewygodnie się na nich siedzi :)

    Dzięki za słowa uznania :)

    OdpowiedzUsuń