Tak więc Żonka wymyśliła część trasy, reszta ułożyła się spontanicznie i wyszło całkiem ładne cztery kilometry pedałowania, co przez dwa dni dało całe osiem przejechanych kilometrów. Oczywiście Staś równie brał w tym udział w foteliku. Tak więc weekendowe pedałowanie weszło w nawyk i Michalina coraz częściej sama chce pojeździć gdzieś dalej niż tylko dookoła domu. Rochowe pedałowanie trochę leży bo nie ma czasu na samotne pedałowanie, ale coś się na koniec tygodnia kroi, więc być może będzie kolejna notka o tym jak Roch jeździł, ale nie sam i nie w Tarnowskich Górach.
Czas i pogoda pokażą. Na zakończenie ślady GPS. Sobotni i niedzielny.
Dobrze, że córka pcha się na większe rodzinne wycieczki :)
OdpowiedzUsuń