Tak czy inaczej jest ciepło i niech tak będzie jak najdłużej. Teraz można pedałować z dziećmi, można z nimi wyjść na dwór i w końcu mają co robić. Co prawda dalej robią Sajgon, ale Wietnam już ciut mniejszy jest. Pustynna Burza chwilowo wyhamowała. Skoro więc pogoda się polepszyła to Roch w końcu mógł pójść na rower. Z rodzinką pojechali standardową trasą. Oczywiście pod drodze lody i atrakcja w postaci triathlonistów w Częstochowie. Aleje przywitały rowery szosowe wysokimi krawężnikami. Jeden nawet z uczestników złamał koło "wskakując" na taki krawężnik.
Po zjedzeniu porcji lodów dzieciory były na tyle ochłodzone, że mogły wracać do domu. Później drzemka Stasia, wizyta u babci i tak minął dzień. Niestety na koniec dnia pojawiła się Pustynna Burza, więc było szybkie kąpanie i jeszcze szybsze zasypianie, ale nic dziwnego, dziesięć kilometrów na rowerze robi swoje.
Na zakończenie oczywiście obrazek z nowych statystyk i licznika urodzinowego.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Na koniec amatorski filmik.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz