poniedziałek, 5 sierpnia 2019

Olsztyn zdobyty. I nie tylko

Oczywiście chodzi o ten Olsztyn koło Częstochowy. Wszystko zaczęło się o tego, że dzieciory rano poszły do babci i dziadziusia, bo byli z nimi umówieni (sami się umówili). Więc Roch z Żonką nie mogli przegapić takiej okazji do pedałowania szczególnie, że pogoda aż się prosiła żeby załapać parę kilometrów w nogi i trochę promieni (nie promili). Wybór padł na Olsztyn, bo czasu do pory obiadowej był jeszcze tak dużo jak makaronu w rosole.

Droga jak zawsze doskonała, równa ścieżka, wiatr dwukierunkowy, bo w obu kierunkach było tak samo pod wiatr, więc jadąc z górki też trzeba było pedałować. W Olsztynie obowiązkowa przerwa i powrót do Częstochowy. Po drodze udało się odkryć kawałek leśnej ścieżki, która omija ruchliwą drogę i tym samym Olsztyn można już przejechać bez użycia jezdni. Po powrocie wystarczyło jeszcze czasu na odpoczynek przy regeneracyjnym piwie.

Po obiedzie Młoda domagała się zrealizowania przez Rocha swojej obietnicy, czyli biegania z nią. Młoda oczywiście na rowerze jechała, a Roch trenował do Bike Maratonu, czyli łapał kondycję i kolejne promienie słońca. Miśka narzuciła takie tempo, że Roch pobił rekord swojego okrążenia, a dodatkowo zrobił to prawie bez picia, bo najbardziej zmęczona była Młoda i wypiła cały zapas wody. Trening jednak odbyty, kolejne kilometry w nogach.  Na zakończenie dnia Roch jeszcze zrobił małą rundkę po centrum i wrócił prawie w deszczu, ale wieczorne 7 km też poszło w nogi.

Gdyby ktoś był ciekawy, to tutaj jest GPS.


Tak to się prezentowało. Pewnie stali czytelnicy lub Ci, którzy znają Rocha zastanawiają się skąd taka zmiana. Jeszcze nie tak dawno było siedzenie, czasem użalanie się, czasem coś tam się zaczęło robić, ale zapał tak szybko jak się pojawił tak szybko opadł. Po części to chęć przygotowania się do Maratonu MTB, ale są też inne powody. Jednak o tych innych powodach Roch napisze w osobnej, urodzinowej, notce. Tak, niedługo kolejny krzyżyk w kalendarzu lub kolejna wiosna, ale o tym będzie w stosownym czasie.

Teraz trzeba się cieszyć tym, że w nogach jest prawie 50 kilometrów. Organizm się domaga, Roch nie ma nad tym kontroli.

Roch pozdrawia Czytelników.

PS. Zdjęcia można zobaczyć na oficjalnym fanpage'u Rocha: Pedalydwa

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz