Ostatni weekend sierpnia Roch wraz z Żonką i dzieciorami spędził na błogim wypoczynku w górach. Co prawda było intensywnie, ale odprężająco. Co więcej Roch popuścił sobie rygoru diety i żarł co popadło, a obowiązkowym punktem było schronisko na Szyndzielni i mityczny schabowy. Jak on smakuje. Tak więc rower nie był używany, a szkoda, bo Roch stał na wjeździe na trasę
Rock 'n Rolla i aż serce go bolało, ale może jeszcze w tym roku uda się zjechać.
Później już tylko baseny i obżarstwo. Co prawda waga nie podskoczyła, ale sumienie trzeba było jakoś uspokajać. Oczywiście jedzeniem. No, ale wracając do statystyk to sierpień był wyjątkowo udany. Około 240 kilometrów na rowerze i 40 km w butach. Roch się rozjeździł na dobre, a nawet rozbiegał więc na przyszły sezon trzeba wymienić buty, żeby dalej móc biegać. Na zakończenie kilka zdjęć:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz