wtorek, 5 maja 2015

Wspólny rower z Michasią

Długo Roch musiał czekać aż będzie mógł pojeździć razem z Michasią na rowerze. Po serii przeziębień spowodowanych kontaktem z rzekomo "zdrowymi" dziećmi Michasia w końcu wyszła na prostą i jest całkiem zdrowa. A to pozwala na wspólne jeżdżenie na rowerze. W foteliku oczywiście, ale Michasia jazdę na rowerze odziedziczyła w genach od Rocha więc już teraz na swoim małym Kellys'ie śmiga aż kurz z opon idzie.

Zaraz po powrocie z pracy Roch wskoczył w SPD, Żonka zainstalowała Michaśkę w foteliku i można było iść na rower. Początkowo Roch myślał, że to będzie krótki wypad; godzina 1830 była zawsze godziną kolacji i przygotowań do kąpania a nie jeżdżenia na rowerze. Ale na pytanie:

- "Michasiu jedziemy już do domu?"

Roch słyszał odpowiedź "Nie". Więc pedałował dalej co chwilę sprawdzając czy Miśka jest ciepła i czy nie ma potrzeby wrócenia do domu. W końcu po godzinie jeżdżenia Roch - jako ten, który trzyma kierownicę - podjął decyzję o powrocie do domu. I słusznie albowiem Żonka już czekał na nich z kolacją. Michasia zjadła kiełbaskę z grilla, wypiła kubeczek kakao i grzecznie poszła się pluskać do wanny.

Dzień był bardzo aktywny i dziecko na końcu już padło. No ale tyle atrakcji; i piaskownica,  i rowerek, i trampolina i w końcu rower z tatą. Mało kto to wytrzymuje a Michasia cały czas się cieszy. Na zakończenie zapis wspólnego pedałowania:

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz