Odkąd jednak Miśka nie chodzi do przedszkola z powodu podejrzenia o alergię (może nie na przedszkole) to basen wrócił do łask i od razu widać, że dzieciaki łaknął tego basenu. Dziś był słabszy dzień w wykonaniu Miśki i niespodzianka musiała poczekać, ale Roch nie będzie nic więcej o tym pisał. Może za tydzień uda się pojechać na tę niespodziankę. Po powrocie do domu Roch padł i nawet skaczący po nim Staś nie dał rady go obudzić. Wołał "da da da" ale Roch nie reagował. Ostatecznie zwlókł się z łóżka i jeszcze trochę poszedł na dwór z dziećmi.
W końcu – kiedy już dzieciory poszły spać – Roch zaplanował sobie, że wsiądzie na rower i wydłuży dystans. Ale po 3 kilometrach przepedałowanych w miejscu Roch usłyszał charakterystyczny dźwięk i w pokoju pojawiła się Miśka.
— "Tata co lobisz?" – zapytała stojąc w progu.
— "Na rowerze jeżdżę" – odpowiedział Roch.
— "Ale jak tam wszedłeś? Po fotelach!?" – drążyła temat.
— "Nie, obok kwiatka przeszedłem" – odpowiedział Roch.
— "Aha" – powiedziała Michalina.
I chyba to był argument ostateczny, który kończy spór i lawinę pytań, na które albo nie ma prostej odpowiedzi albo jest, ale tak niedorzeczna, że lepiej jej dziecku nie mówić.
W każdym razie Roch miał już pojeżdżone bo Michasia chciała żeby Roch się bawił z nią i delfinkiem w tańczenie, a później w klocki. Na szczęście pobudka była "na siku" i Miśka poszła spać razem z Żonką, ale Roch już nie miał serca wsiadać ponownie na rower. Zatem dziś Roch wydłużył sobie tak, że przejechał jedynie ~3 kilometry, ale za to bawił się z delfinkiem i Miśką. Dowód poniżej:
Delfinek i Miśka w akcji. |
I już całkiem na zakończenie zapis dzisiejszego pedałowania. Szału nie ma, ale ruch był.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz