Tym razem Roch jest usprawiedliwiony w połowie albowiem zapomniał tylko napisać notkę, ale materiał do wpisu jak najbardziej jest zebrany, czyli jednym słowem Roch jeździł na rowerze. Co prawda w weekend, ale przecież wtorkowa notka nic nie psuje w sobotnim i niedzielnym pedałowaniu. I tak w sobotę Roch z Żonką i dzieciorami pojechali do chorzowskiego ZOO żeby spędzić czas na świeżym powietrzu. Celem dla Miśki były pingwinki, ale musiała się zadowolić sówkami. Staś zadowolił się Rochem i tym, że go nosił i w ogóle, że mógł z Rochem robić co chce.
W niedzielę był dzień regeneracji, czyli na rowerach Roch z dziećmi i Żonką jeździł trochę, raczej w ramach relaksu niż wycieczki rowerowej. Jednak był to pierwszy raz kiedy Staś pojechał na własnym rowerku razem z Rochem. Zaufanie to podstawa, ale Roch trochę bał się, że poniesie go ułańska fantazja i wyjdzie mu na ulicę. Jednak nic takiego się nie stało. Wspólna przejażdżka była bardzo udana i Staś pokazał, że jednak nie zawsze wychodzi z niego szogun.
I tak, według tego co różne statystyki podają, Roch w kwietniu, a w zasadzie jego połowie, przejechał już 50 kilometrów, a to jeszcze nie jest ostanie słowo Rocha w tym miesiącu. Może uda się przejechać w jednym miesiącu 100 kilometrów, a to już byłoby dla Rocha niezłym wyczynem (patrząc na ostatnie lata). Żeby zwiększyć swoje szanse Roch nawet przesunął godziny pracy na wcześniejsze żeby mieć więcej czasu na pedałowanie.
Na zakończenie zdjęcie z ZOO. Roch w ciąży spożywczej, ale pracuje nad rozwiązaniem.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz