I tak dziś, po powrocie z pracy, Roch poszedł do sklepu z Żonką, a w drodze powrotnej wymyślili, że przecież skoro dzieci wybrały się do babci to można iść na rower. I tak też się stało. Chwila wolnego wykorzystana na pedałowanie. Kilometrów wyszło standardowo, czyli około 10, ale dzień też jest sporo krótszy, a i pod koniec przejażdżki Staś zadzwonił, że on już chce iść spać, więc trzeba było zbierać się do domu. Jednak każdy przejechany kilometr jest na wagę złota i może uda się we wrześniu przekroczyć 100 kilometrów. Jeśli nie, to pozostaje trenażer i wtedy na pewno się uda.
Krótka notka, ale lepsza taka niż żadna.
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz