Żeby tradycji stało się zadość to Roch i teraz postanowił, że zapomni o statystykach za maj, a nawet pójdzie o krok dalej i zapomni żeby napisać kilka notek. Kiedyś było to nie do pomyślenia, ale teraz powoli staje się, o ile nie stało się już, tradycją. Tak więc na samym końcu będą zaległe statystyki, a teraz pora przejść do bardziej emocjonującej części, czyli do tego co u Roch się dzieje. Pod względem rowerowym. A dzieję się nie mało.
W ostatnim tygodniu Roch ponownie odwiedził stare śmieci, pojeździł trochę po okolicy. Trasę wymyślił przez Suchą Górę, później na Dolomity i z Dolomitów do centrum i do samochodu. Okazuje się, że z Rochem wcale tak źle nie jest, co więcej kondycję ma całkiem dobrą, ale to zasługa tego, że w tym roku jeździ dużo więcej niż w latach ostatnich. Dzieci już na tyle duże są, że czasem wolą iść do babci niż siedzieć ze starymi, ale jak już siedzą to też nie mają co się nudzić. Młody popyla już na rowerze pewnie i odważnie, więc co chwilę wsiada na rower i chce jechać na wycieczkę rowerową.
Młoda ma podobnie, choć odkąd dostała na Dzień Dziecka deskorolkę to tylko na niej śmiga, ale nie ma co się dziwić. Ona wszystkiego czego się nie dotknie potrafi zamienić to w coś fajnego. I oby tak dalej. Na zakończenie obiecane zdjęcie:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz