sobota, 16 maja 2015

Weekend ze sprawnym rowerem

Po ostatniej awarii i jej następstwach Roch mógł wejść w weekend jeżdżąco; rower miał gotowy już w czwartek i mógł spokojnie jechać z Michasią na zajęcia z rytmiki, ale ta była już na tyle zmęczona, że na rowerze z pewnością zasnęła by zanim dojechaliby na zajęcia. Tak więc rower pojechał grzeczniutko do garażu, a Roch z Michasią i Żonką pojechali na rytmikę samochodem.

Michasia, rower i nos Tekili
Piątek był już zupełnie inny. Pogoda dopisywała, chęci też, a sprawny rower aż rwał się do pedałowania. Michasia - jak tylko zobaczyła buty Rocha - również rwała się do pedałowania. No więc nie było innego wyboru jak tylko wsiąść na rower i pojechać na przejażdżkę po okolicy.  Jeździło się na tyle fajnie, że z małej przejażdżki zrobiła się całkiem niezła eskapada po okolicy. Roch wraz z Michasią odkryli cztery nowe zjeżdżalnie i place zabaw na które obowiązkowo muszą iść, bo zjeżdżalnie są spiralne, a to w ostatnim czasie Michasię kręci najbardziej.

Kiedy akurat nie odkrywali nowych placów zabaw to liczyli ptaszki bo Michasia uwielbia oglądać ptaszki. Jak zawsze było ich dużo, a przy każdym, nawet najmniejszym, musieli się zatrzymać i popatrzeć jak robi "am". Ogólnie kilometrów wyszło 10, ale to sporo szczególnie, że Roch może zacząć pedałować od 1800 bo wcześniej jest w pracy, albo z niej wraca. W końcu jednak można było wsiąść na rower i trochę pośmigać. Jeśli o hamulce chodzi to działają idealnie, ale Roch nie brał pod uwagę innego wyjścia; Wojciech zawsze staje na wysokości zadania, więc jak awaria roweru to tylko do niego. Piątkowy ślad GPS można zobaczyć poniżej, ale to oczywiście nie koniec:



W sobotę rano oczywiście obowiązkowym punktem dnia jest wjazd do Tarnowskich Gór na basen, a później obiad do babci Krychy. Po powrocie Michaśka poszła spać, ale nie spała długo, więc po tym jak wypiła kompot, który dostała od babci ubrała się i poszła z Rochem na rower żeby trochę odpocząć, a Żonce dać chwilę na sen. Jednak Roch miał na uwadze to, że młodzież ma już za sobą prawie 1 godz. 30 min basenu więc dziś nie było szaleństwa.

Drobny i spokojny wypad, który miał być relaksem. I taki też był. Po powrocie do domu Michasia zapragnęła powiedzieć mamie, że już wróciła więc wparowała do sypialni z głośnym "maaaaaaaaaaaaaaaammmmmmmmmmmmmmaaaaaaaaaaa-
-aaaaaa!!!!!!!!!!!!!!" i mama wstała. Roch szybko spacyfikował młodą i już Żonka mogła dalej iść spać. Roch w tym czasie założył Miśce kask i poszli na mały rowerek pośmigać po okolicy. Samodzielny rowerek Michalinie wychodzi bardzo dobrze, potrafi już rozpędzić się tak, że Roch biegnie za rowerkiem, a z górek zjeżdżanie to sama przyjemność. Więc trzeba ją pilnować żeby nie wykręciła jakiegoś numeru, na przykład żeby nie starała się odrywać nóg od ziemi.

Jednak rower ma opanowany tak dobrze, że Roch zamierza zgłosić Michalinę do startu w nadchodzących zawodach rowerowych w Reptach (będzie na blogu informacja z plakatem) tak żeby Michasia pojeździła sobie trochę, a przy okazji zgarnęła pierwszą nagrodę bo w jej kategorii wiekowej wszystkie nagrody są pierwsze i żadne dziecko nie jest ostatnie, ale o tym wszystkim Roch napisze jak będzie wiedział więcej. Najbliższa informacja będzie w przyszłym tygodniu. Wtedy będzie plakat i szczegóły zawodów rowerowych. Tak czy inaczej zabawa będzie fajna. I dla dziecka i dla Rocha (który może też wystartuje).

Tak więc weekend jak do tej pory jest atrakcyjny i rowerowy, o czym można się przekonać patrząc na sobotni zapis GPS:



Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz