Nastał Nowy Rok i trzeba było to jakoś uczcić. A jak można uczcić nadejście Nowego Roku? Oczywiście w siodle rowerowym pedałując radośnie i spoglądając na ludzi, którym syndrom dnia wczorajszego jeszcze dokucza. Roch pojechał na Repty przypuszczając, że nikogo tam nie spotka i będzie mógł swobodnie poszaleć na świeżo spadniętym śniegu.
Niestety. Tłum ludzi spacerował po zaśnieżonych alejkach, a w krzaczorach urzędowali Nordic Walkerzy (czy jak tam się nazywają), którzy widocznie zapomnieli nart bo kijki już mają. Tak więc z szaleństwa nici, ale rekreacyjna jazda jest jak najbardziej możliwa.
Przed wyjazdem Roch wyzerował licznik, tak aby wiedzieć kiedy stuknie mu 10 000km.
Dziś zrobił tylko 21km i w sumie ma .. 21km.
Jednak w styczniu planowany jest gruntowny przegląd roweru, a na pierwszy ogień idzie amortyzator, w którym jutro zostanie wymieniony olej i, przy okazji, powietrze. Później rower zostanie umyty, wymienione zostaną części, które pozwoliły się zużyć i będzie można ponownie wsiadać na rower.
Cała akcja nie powinna potrwać dłużej niż miesiąc, ale nie przejmujcie się - Roch w tym czasie będzie donosił, za pośrednictwem blogu, o postępie remontowym.
Roch pozdrawia Czytelników tych "starych" i tych nowych.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz