Dnia siódmego Roch rzekł: odpoczywam dziś albowiem przez dni ostatnie tworzyłem intensywnie i tworzeniem tym zmęczony jestem. Zaprawdę powiadam Wam, że rozłożenie i złożenie roweru to bardzo męczące zajęcie. Powziął więc, Roch, decyzję męską i od rana w łożu swym, baldachimem osnutym, leżał i nic nie robił.
- Dlaczegóż to Rochu, synu mój pierworodny, nic nie robisz? - Zapytała Mama.
- Azaliż powiadam Ci kobieto, że zmęczony jestem i dziś jak ta dętka pusty jestem - Odpowiedział Roch.
Przeto każdy żak wie, że Bóg tworząc Świat też siódmy dzień na odpoczynek przeznaczył i oddawał się podziwianiu dzieła swego, które stworzył. I Roch tak postąpił.
Zbliżało się popołudnie, pora ta zarezerwowana dla jadła sytego. Roch zasiadł do stołu i począł konsumpcje, ale i ona zbyt męcząca była. Roch porzucił te doczesne sprawy i oddał się kontenplacji dzieła swojego, które przed Jego obliczem w pełnej krasie stało.
I tak mija Rochowi dzień siódmy, w którym to cieszy wzrok tym, co w pocie czoła stworzył, a co nazywa się rowerem.
Morał tej przypowieści jest prosty: Każdy ma swój siódmy dzień, albowiem człowiek to nie wielbłąd i odpoczywać musi (zgrabna trawestacja?).
Słowo od Redakcji Bloga: Wczorajszy post wykazał się lekką rozbieżnością treści z obrazem, co zostało uchwycone przez Stały by'WALEC. Otóż rama owszem była oblana wodą, aby Chłopaki z Adventure nie złapali jakieś egzotycznej choroby odkręcając korbę. Zdjęcie zostało wykonane po powrocie do domu, ale przed dokładnym umyciem ramy. Z tego podniecenia Roch wszystko pokręcił
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz