środa, 6 lipca 2011

Pierwsze wdrożenie Roch ma za sobą

Dawno Roch nic nie pisał, ale też okazji nie było, bo musiał przygotować się do wyjazdu i pierwszego wdrożenia  na kopalni. Początkowo miało to być w poniedziałek, ale wpadł prezes z niezapowiedzianą wizytą i trzeba było przełożyć wyjazd na wtorek. Kiedy wtorek nastał Roch musiał załatwić papierki, czyli delegację, zabrać co potrzeba i można było jechać. Oczywiście sam Roch nie jechał, bo miał towarzysza bardziej doświadczonego, który był mentorem dla Rocha.

Na miejscu, czyli na KWK Sośnica-Makoszowy pierwszym problemem okazała się ochrona, które nie za bardzo chciała uwierzyć w to, że nic nie jest wnoszone, potem nie było nikogo kompetentnego, który mógłby otworzyć biuro, w końcu okazało się, że komputer nie ma internetu, a próba "włamania" się do sieci skończyła się niepowodzeniem. Ostatecznie udało się wszystko wdrożyć, Internet też się znalazł, ale w delegacji Roch spędził prawie osiem godzin.

Teraz pozostało rozliczyć się z papierków, oddać jakieś protokoły i spokojnie doczekać do weekendu, czyli do rowerowania.

Roch pozdrawia Czytelników.

6 komentarzy:

  1. Już dawno mnie tak nic nie przeraziło, jak pierwszego zdanie tego wpisu. Na szczęście dalszy ciąg wyjaśnił, że Roch nie zmienił zawodu (z całym szacunkiem dla górników).

    weekend będzie ładny :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie, górnikiem nie jest, ale ma styczność z górnictwem (dzięki automatyce dla tej branży) ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. no to wielka odpowiedzialność...

    OdpowiedzUsuń
  4. Te urządzenia czasem myślą nawet za swoich twórców, więc nic nie da się zepsuć (przynajmniej jeszcze nie zepsułem) :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Spokojnie na kopalni wszystko się da zepsuć :P W końcu to dość specyficzne warunki...

    OdpowiedzUsuń
  6. Zależy gdzie - mi na dół nie wolno zjeżdżać, a na górze wieje nudą :D :D

    OdpowiedzUsuń