Na lodach jak to na lodach, każdy coś zamówił, a to bezalkoholowe piwo, a to kawa a skończyło się na pucharkach w kształcie myszki z lodami, M&M'sami i innymi brokatami. Kiedy już każdy zaspokoił swoje potrzeby lodowe pora było wracać. Jeszcze tylko obowiązkowa wizyta na stoisku z balonami i można było pedałować w stronę domu. Do wycieczki dołączyły się gigantyczna biedronka i nie mniejszy delfinek, które uwiązane do Stasiowego fotelika podążały niczym krowy za swym gospodarzem.
Oczywiście najbardziej podekscytowana była Michalina, która z każdym metrem przypominała żeby tylko nie wciągnąć delfinka albo żeby go nie przebić. Koniec końców dojechała do domu zmęczona, ale nie było to zwykłe zmęczenie..
Staś i jego biedronka |
Tak więc na szczęście nie przegrzały się dzieci. Jednak Michalina to demon roweru jest; Roch myślał, że nie da rady, a On dojechała i wróciła. Kilka razy Roch ją holował, ale sam też chciał żeby i jego poholować, ale nie można mieć wszystkiego przecież. Pogoda na szczęście dla dzieciorów wyhamowała z temperaturą więc gorączka im tak bardzo nie przeszkadza.
I tak oto ze zwykłego wypadu na lody zrobił się kolejny odcinek "Szpitala na Peryferiach". Na zakończenie - nie, nie ślad, a zdjęcie.
Roch wciągnął się w takie graficzki bardziej niż we wgrywanie śladu GPS na Stravę.
Roch pozdrawia Czytelników.
PS.
Spodenki rowerowe są wyprane. Można myśleć o kolejnym mega wypadzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz