piątek, 11 sierpnia 2017

Niespodzianka po fakcie

Początkowo Roch planował napisać notkę, która miała wprowadzać w to co zdarzy się w przyszłości, Miała ona wyglądać tak:


Ale koniec końców Roch zaspał i przegapił moment, kiedy mógł zrobić taką zajawkę. Tak więc pozostaje mu napisać, że chciał coś takiego zrobić. Ale dlaczego w ogóle miałby coś takiego robić? Otóż od dłuższego czasu planował on z Koyocikiem wspólny wypad. Na początku miała to być Jura, ale okazało się, że Roch może mieć problem z kondycją, a poza tym zachodziła by pewna nierówność w dojeździe.

Roch z racji zamieszkania w Częstochowie miałby na Jurę jakieś 20 minut jazdy samochodem. Koyocikowi zajęłoby to 1.5 godziny i jakieś 180 kilometrów. Więc trzeba było znaleźć jakiś złoty punkt, który dla każdego byłby sprawiedliwy pod względem odległości. I taki punkt znajdował się w Tychach. Według podziału, mapy i kartografii złotym punktem okazały się Paprocany. I z tamtąd wyruszyli na wspólne pedałowanie.

Plan był prosty. Dojechać do Pszczyny tam zatrzymać się na jakiś postój i wrócić do Tychów. Plany prawie pokrzyżowała pogoda, ale ostatecznie chmury się rozeszły i zrobiło się znośnie. Dodatkowo cała droga szła przez las, więc nie było problemu ze słońcem. I tak po niecałej godzinie pedałowania przez las byli już pod Pszczyną. Roch jeszcze zatrzymał się pod Muzeum Zamkowym na szybką focie i można było jechać dalej.

Na miejscu szybki postój, nawodnienie się bezalkoholowym izotonikiem i można było pedałować z powrotem. A droga powrotna była ekspresowa albowiem cały czas było z górki. Poza dwoma fragmentami cały czas Roch pedałował w dół. Na miejscu okazało się, że według GPSa (taką trasę trzeba było zarejestrować) Roch z Koyocikiem przejechali 39 kilometrów. Licznik Rocha pokazał zaś 41 kilometrów. Tak więc średnia wyszła w okolicach 40 kilometrów co jest wynikiem dobrym i godnym pochwalenia. Przynajmniej ze strony Rocha. Koyocik - człowiek gór - raczej nie poczuł tych podjazdów. Roch pokonywał je niemalże na kolanach.

Może w tym roku jeszcze uda się pojechać na jakiś wspólny wypad. Trzeba znaleźć kolejny złoty punkt i można zacząć planować. Ale póki co Roch ma w planach wycieczki rowerowe bo weekend już zaczęty, więc trzeba teraz z dziećmi pojeździć. Kto wie, może w sierpniu Roch znowu przekroczy 100 kilometrów.

Na zakończenie miejsce postoju:


Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz