poniedziałek, 21 października 2019

Chwila odpoczynku, lekkie rozprężenie i historia pewnej gumy

Po ostatnim w sezonie ‑ a dla Roch pierwszym ‑ maratonie Roch trochę się rozprężył, ale nic dziwnego, trochę jednak się przygotowywał do niego i po zaliczeniu dystansu Hobby zrobił sobie krótką przerwę. Nie oznaczało to wcale, że Roch przestał całkiem pedałować. Bynajmniej nie, chciał po prostu odrobinę odpocząć i poczuć się jak dawny Roch, który zalegał w fotelu i nie myślał o tym, że trzeba zrobić trening bo inaczej nie dojedzie się do mety. Jednak niedawno znowu wrócił do rygoru, bo trening sam się nie zrobi, a jak w przyszłym roku Roch ma wystartować w większej ilości maratonów to noga musi mieć moc.

I tak zaczęło się od ponownego biegania, ale już na bieżni bo wieczorami smog Rochowi nie daje spokoju, ale przed zaplanowanym biegiem trochę pobiega na zewnątrz żeby przyzwyczaić organizm do zimnego powietrza. Do tego Roch uruchomił trenażer i nawet poskładał, z pomocą zaprzyjaźnionego W., koło do trenażera żeby nie przekładać opon. Teraz w zimne dni można pedałować w domu, a jak tylko aura dopisze to cyk i koło zmienione. W dodatku Żonka też może pedałować na swoim rowerze, a Roch na swoim. Jedno koło, a sprawiło tyle radości. Co więcej Roch uruchomił Zwift, więc teraz wieczorami może jeździć po Central Parku, tak jak zrobił to wczoraj. Fajna zabawa i nawet wciąga to pedałowanie i wyprzedzanie innych wirtualnych kolarzy.


Jednak poza trenażerem, jest też rower bo pogoda w weekend dopisała i w końcu można było zabrać dzieciory na trasę Bike Atelier Maratonu na dystansie KIDO. Roch z Żonką chciał żeby dzieciory poczuły jak to jest jechać po krzakach, trawach i innych korzeniach. I okazało się, że dzieciory były zachwycone. Młoda non stop krzyczała, że lubi taką wolność, a kiedy nie krzyczała to akurat wjeżdżała w dziurę albo piła. Nad dystrybucją płynów jeszcze muszą popracować, ale widać było, że jej się podoba. Młody ma jeszcze za mały rowerek, ale dzielnie parł do przodu, przez co u Rocha poziom dumy osiągnął poziom 100, albo i więcej. Zaliczył jedną glebę, ale nie groźną. Po prostu koło mu ujechało na błocie i fiknął na trawę. Pozbierał się i pojechał dalej.

Gorzej było z Żonką. Ona bowiem załapała gumę w połowie drogi, więc musiała wracać piechotą, ale widać było niedosyt. Jednak nic straconego, dziś Roch zaklei dętkę i będzie można znowu atakować trasę KIDO. Na ta jest całkiem niezła. Za rok Młoda dostanie nowy rower i będzie mogła startować w maratonie.

Tak więc jak widać Roch lekko się rozprężył, ale nie tak całkiem porzucił rower. Wczoraj był trenażer, więc dziś powinna być bieżnia dla odmiany, albo nawet jakieś bieganie na zewnątrz, ale to jeszcze się okaże. Coś na pewno Roch porobi. I oczywiście zaklei dętkę tak żeby Żonka miała możliwość pedałowania.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz