Kto by pomyślał, że lato tak szybko minie. Co prawda każdego roku te słowa powtarzane są jak mantra, ale coś tym jest. Bo każdy jest zdziwiony, że ten fajny i ciepły czas tak szybko minął, a teraz za oknem jedynie deszcz i zimno. I tak właśnie jest u Rocha za oknem; temperaturę dałoby się jeszcze znieść, bo nie jest taka zła, ale deszcz krzyżuje wszystkie rowerowe plany, a tych jeszcze trochę zastało. Na przykład wypad do Kamyka, żeby tę trasę znaleźć, albo pojawił się też temat wypadu do źródełka św. Huberta. Tak więc planów jest wiele, ale czy deszcz pozwoli je zrealizować?
Jednak powoli też trzeba myśleć o zimie i tym co będzie się robiło jak spadnie śnieg. Czy zamknąć się w garażu na chomiku, czy jednak iść na całość i próbować jeździć do upadłego. Po części zdecyduje o tym też brak samochody, bo ten swoje lata wysłużył już, a przy obecnych warunkach ekonomicznych trzeba ostrożnie podchodzić do kredytowania się. Tak więc ta zima będzie specyficzna, ale to dobrze, bo Rocha zmotywuje to do większej aktywności. Nie mniej jednak o rowerowej zimie też trzeba pomyśleć.
Największy dylemat to czy rozłożyć się z trenażerem, którego Roch traktuje jak zło konieczne, czy jednak jeździć na zewnątrz. W garażu, nawet ze Zwiftem, nie jest fajnie. Zresztą bieganie na bieżni też męczy go bardziej niż bieganie na zewnątrz. Ogólnie pedałowanie, czy bieganie, w miejscu jest dla Rocha zaprzeczeniem aktywności fizycznej. Owszem, jest wysiłek ale obraz przed oczami też powinien się przesuwać, a nie tylko awatar na Zwift. Jednak póki śnieg nie spadnie to Roch planuje jeździć na zewnątrz. Może jeszcze uda się eksplorować drogi do Kamyka, o ile pogoda pozwoli.
Na zakończenie mem, który ostatnio Roch znalazł w internetach:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz