sobota, 15 sierpnia 2015

Nie bez powodu rytuał jest rytuałem

Jak pewnie wszyscy wiedzą, albo i nie, Michasia jest urodzonym pływakiem. Od 5 miesiąca życia chodziła na zajęcia z "pływania", które tak naprawdę były oswajaniem się z wodą. Powszechnie wiadomo, że noworodek ma naturalną zdolność wstrzymywania oddechu i jeśli odpowiednio się to wykorzysta to późniejsza nauka pływania będzie panem Pikusiem. W przypadku Michasi zażarło to w 100%. Nie ma żadnych oporów żeby wejść do wody, żeby w niej bąblować a nawet nurkować.

Czasem nawet trzeba ją odciągać jak chce wskakiwać do fontanny w Parku Śląskim w Chorzowie. Jednak w ostatnim czasie Roch trochę odpuścił. Wyszedł z założenia, że skoro rozłożyli - razem z dziadziusiem - basen w ogródku to Michasi to wystarcza. Jednak Roch był w błędzie. Ostatnio Michasia włączyła sobie filmik jak pływała w Aquaparku w Tarnowskich Górach i... się rozpłakała. Rochowi mało co nie pękło serce bo cały czas myślał, że basen za domem wystarcza, ale to jednak nie jest to samo. Jest inne, też fajne, ale nic nie zastąpi sobotniego wyjazdu na basen poprzedzonego piątkowym pakowaniem czerwonej torby.

Po tym wydarzeniu dotarło do Rocha, że rytuał to nie jest coś co czasem jest, a czasem nie. To stały element, z którego nie można rezygnować. To tak jak z czytaniem do podusi. Roch zaczął jeszcze jak Michasia była w brzuchu i tak co wieczór czyta. To też rytuał, z którego nie można zrezygnować. Dzięki temu, że Roch czytał "do brzucha" zaraz po urodzeniu Michasia słysząc głos Rocha uspokoiła się. Drugiemu bąblowi też Roch czyta i jednocześnie Michasi. Czworo uszu czeka aż Roch zacznie kolejny rozdział "Baltazara Gąbki". Swoją drogą jak Roch zaczyna czytać to bąbel układa się w brzuchu po stronie czytającego Rocha.

Od jutra wracamy do sobotnich basenów - ta historia z filmem bardzo odbiła się na Rochu. Starał i stara się nadal być zajebistym tatom, a dał ciała. Więc choćby nie wiadomo co to sobota jest basenowa i nie ma, że Roch jest zmęczony, w baku "ino kropla", czy "basen jest na ogródku". Z rowerkiem jest podobnie - Michasia musi sobie pojeździć, bo inaczej czegoś jej brakuje. I Roch to rozumie.

Kończąc dzisiejszy, a w zasadzie już wczorajszy wpis: czerwona torba spakowana, kostium kąpielowy kupiony. Basen obiecany.

Roch pozdrawia Czytelników.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz