Roch myślał, że takie ZOO to maksymalnie z dwie godziny i można się zbierać, a okazało się, że po dwóch godzinach byli dopiero w połowie zwiedzania. Roch zaczął marudzić, że chce mu się pić i jeść i że chce przystanku. W końcu znaleźli jakąś budkę z jedzeniem i zamówili dla Żonki zapiekankę, dla Michasi fryty i Roch zamówił sobie hamburgera. Bo miał ochotę. Jak dostał zamówienie ochota mu przeszła, ale siedem złotych poszło (parę gorszy więcej kosztuje Big Mac®) więc trzeba go zjeść. Koniec końców Roch dopchał się Colą i mogli iść dalej zwiedzać. Do zobaczenia zostały słonie, żyrafy, ptaki i pozostała połowa ogrodu. Ale Roch miał pełny brzuch i mógł chodzić z Michasią. Nauczeni ostatnią wizytą w parku chorzowskim tym razem zabrali wózek. Opłaciło się.
Kiedy wszystko było już zwiedzone, a Michasia padała ze zmęczenie dostrzegła ona jeszcze myszkę Miki wiszącą na jednym ze straganików. Okazało się, że aby ją dostać trzeba zestrzelić cztery motylki na strzelnicy. Roch z jego wadą wzroku miał małe szanse, ale dla dziecka podjął się wyzwania. Początkowo szło mu dobrze, czyli nie zastrzelił nikogo z obsługi. Ostatecznie udało się wygrać myszkę, ale Roch stracił prawie całą kasę jaką miał. Zostawił sobie jedynie na wyjazd z parkingu. No cóż, jednak z droższych myszek, ale uśmiech Michasi wszystko wynagrodził.
Mapka ze zwiedzania ZOO wygląda tak:
W niedzielę w pobliskim Złotym Potoku odbywało się Święto Pstrąga, czyli można było sobie zjeść smacznego pstrąga prosto z wody (takie było założenie) i przy okazji pospacerować po lesie i pobawić się na elektrycznych samochodzikach (to Roch z Michasią uwielbiają). Być może film z szalonej jazdy wpadnie na YouTube, ale Roch musi przemyśleć kwestię prywatności Michasi.
Nie mniej jednak kiedy przyszło do zamówienia obiadu okazało się, że Roch zamiast rybki wybrał
świeżego (oby) hamburgera i placek po węgiersku. Na pewno wszystko leżało obok tego sławnego pstrąga, więc to tak jakby zjeść rybkę. Michasia lubi rybki więc nie było z tym problemu. Po powrocie do domu Michasia poszła odpocząć, a kiedy wstała chciała iść na dwór pograć w piłkę i posiedzieć na ogródku.
Kiedy na zegarze pojawiła się godzina 2100 Michasia wpadła na pomysł, że będzie jeździła na rowerze. Początkowo Roch protestował, bo już późna godzina, ale za chwilę pomyślał:
— "Zaraz, zaraz przecież jakby ktoś mi bronił roweru to bym się wkurzył!"
I Roch poszedł z Michasią na rower, ale z racji późnej godziny Roch zamontował jej oświetlenie, żeby była widoczna i bezpieczne i wyszło z tego coś zaje**go. Roch nie mógł nie napisać o tym na blogu. Miśka z oświetleniem na rowerze prezentowała się genialnie, zresztą co tu dużo pisać:
Roch pozdrawia Czytelników.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz